Oddali dziecko bo nie chciało jeść

Oddali dziecko bo nie chciało jeść
Oddali dziecko bo nie chciało jeść
TVN24
Oddali dziecko bo nie chciało jeśćTVN24

Holenderski dyplomata Raymond Poeteray i jego żona Meta wywołali międzynarodowy skandal, gdy oddali do ponownej adopcji siedmioletnią Koreankę, którą sami adoptowali jeszcze jako niemowlę. Tłumaczą, że nie chciała jeść ich potraw.

Rezydujący w Hong Kongu 55-letni konsul Poeteray i jego żona, adoptowali Jade siedem lat temu, kiedy mieszkali w Seulu, ale - jak mówią dla "South China Morning Post" - proces adopcji się nie udał, choć adopcyjni rodzice próbowali sobie z tym poradzić. - Nie mam nic więcej do powiedzenia opinii publicznej. To coś, z czym będziemy musieli żyć - mówił gazecie Poeteray. Podkreślił, że ministerstwo spraw zagranicznych Holandii zna jego sytuację. - Kontaktowałem się także z rządem Hong Kongu i byli dla mnie bardzo życzliwi - dodał.

Dyplomaci oddali dziecko opiece społecznej w Hong Kongu w maju 2007 roku. Małżeństwo jest ostro krytykowane, zarówno w prasie holenderskiej, jak i wśród społeczności południowokoreańskiej w Hong Kongu, która próbuje znaleźć nowy dom dla Jade.

"Kulturowy szok" źródłem całej sprawy? Rzecznik południowokoreańskiego konsulatu w Hong Kongu twierdzi, że para miała trudności z przystosowaniem dziewczynki do ich sposobu życia. Pretekstem do oddania dziecka miał być "kulturowy szok". - Twierdzą, że Jade nie chce jeść ich potraw. To jest jeden z powodów. To bardzo dziwne. Wychowywała się z nimi od niemowlęcia. To bardzo trudne do zrozumienia - mówi rzecznik.

- To bardzo dziwne. Nie mogło być mowy o szoku kulturowym - mówi profesor Law Chi-kwong współpracujący z wydziałem opieki społecznej. - Dziecko rozwijało się, mieszkając z nimi. Zostało adoptowane jako niemowlę. To rodzice są odpowiedzialni za ukształtowanie się nawyków dziecka. Jak można mówić o niedostosowaniu dziecka, skoro ono się u nich wychowywało? To jest absurd - komentuje wzburzony.

Poeteray: Troszczymy się tylko o zdrowie Jade Media informują, że para adoptowała dziecko, ponieważ sądziła, że nie może mieć własnych. Obecnie mają dwoje własnych dzieci. Sytuacja siedmiolatki jest skomplikowana - nie jest ona ani obywatelką Holandii, nie jest też zarejestrowana w Hong Kongu, mówi po kantońsku i angielsku, nie zna jednak koreańskiego.

Peter Mollema, rzecznik holenderskiego ministerstwa spraw zagranicznych, nie chciał oficjalnie komentować tej sprawy. Oświadczenie w holenderskim "De Telegraaf" opublikował jednak sam Raymond Poeteray. Stwierdził w nim, że Jade jest "bardzo chora" i "cierpi na lęki o podłożu emocjonalnym". "W odróżnieniu od tego, co piszą media, nie chcemy chcemy pozbyć się córki i nie wyparliśmy się jej po dziś dzień. Jesteśmy jej rodzicami i czujemy się odpowiedzialni za jej zdrowie." - napisał konsul.

Podkreślił, że do opieki społecznej dziewczynka trafiła za namową lekarzy. "Chociaż specjaliści twierdzą, że może teraz do nas nie wrócić, wciąż mamy nadzieję" - napisał także Poeteray.

Źródło: gazeta.pl, The Guardian, International Herald Tribune

Źródło zdjęcia głównego: TVN24