Francuskie służby tłumaczą, że w takich slumsach jak romski obóz w Paryżu istnieje zagrożenie dla zdrowia i wysokie ryzyko pożaru, dlatego należy je likwidować. Obrońcy praw człowieka nazywają jednak takie operacje nieskutecznymi i stygmatyzującymi. Materiał "Faktów z zagranicy" TVN24 Biznes i Świat.
Powstał latem, na terenie niefunkcjonującej linii kolejowej, ale już stał się największym obozem Romów w Paryżu - na jego terenie zamieszkało ponad 400 osób.
"Zagrożenie sanitarne i epidemiologiczne"
- Paryska policja ewakuowała w środę o świcie romskie koczowisko na północy miasta. 80 jego mieszkańców zostało przeniesionych do ośrodków dla bezdomnych - relacjonowała reporterka TVN24 Biznes i Świat, Anna Kowalska.
- Jesteśmy tu, by wykonać wyrok sądu. Ten obóz jest wyjątkowo niebezpieczny ze względu na zagrożenia sanitarne i epidemiologiczne - tłumaczył Yann Drouet z paryskiej policji. - Ryzyko pożaru tutaj jest bardzo wysokie, ta ewakuacja była konieczna - podkreślił.
Większość Romów uciekła
W obozie mieszkało kilkaset osób, ale większość z nich uciekła przed policją, aby schronić się w innych obozowiskach. "To walka z wiatrakami", mówią francuscy aktywiści, bo schemat od lat jest ten sam - gdy jeden obóz zostaje zamknięty, w jego miejsce kilka miesięcy później powstaje nowy.
W 2015 roku na terenie całej Francji w sumie zlikwidowano kilkadziesiąt takich obozowisk, w wyniku czego 11 tys. Romów zostało ewakuowanych.
- Władze zapewniają, że robią wszystko, by zapewnić im dach nad głową, ale na razie mieszkania zostały przyznane tylko 250 z nich - z Paryża informowała Anna Kowalska.
Stowarzyszenia Liga Praw Człowieka (LDH) i Europejskie Centrum Praw Romów (ERRC) w swoim raporcie w 2015 roku nazwały francuską politykę wobec Romów "haniebną, nieludzką i poniżającą".
Autor: mm\mtom / Źródło: TVN24 BiS, PAP