Prezydent USA Barack Obama oświadczył w piątek, że komunistyczny rząd na Kubie wciąż uciska swój naród. Dodał, że nie oczekuje, by do zmian doszło tam z dnia na dzień. Jednocześnie podkreślił, że przemiany na wyspie muszą nastąpić.
Prezydent USA, który we wtorek zapowiedział wznowienie stosunków dyplomatycznych z Kubą, powiedział w piątek, że zakończenie dekad wrogości pomiędzy dwoma krajami nie wywoła szybkich zmian na wyspie, ale - jak zapewnił - ostatecznie zapewni obywatelom Kuby większą wolność.
- Jestem głęboko przekonany, że jeśli przez 50 lat robi się ciągle to samo i nie przynosi to żadnych zmian, trzeba spróbować działać inaczej - zaznaczył Obama. - Teraz mamy szansę na nowe rezultaty, bo Kuba staje się bardziej otwarta na świat niż wcześniej - stwierdził
Obama podkreślił, że normalizacja stosunków z Kubą da Stanom Zjednoczonym największą szansę na inspirowanie zmian na wyspie. Po raz kolejny wezwał Kongres do złagodzenia embargo nałożonego na Kubę w 1960 r. i wzmocnionego w 1996 r. ustawą Helmsa - Burtona. Republikanie, którzy od stycznia będą mieli większość w obu izbach Kongresu, zapowiedzieli, że będą blokować jakiekolwiek próby poluzowania embarga.
- Myślę, że w końcu będziemy musieli pójść do przodu i zdjąć embargo - zaznaczył prezydent. - Nie sądzę jednak, by stało się to w najbliższym czasie - przyznał.
"Jestem młodym człowiekiem i mam nadzieję, że kiedyś pojadę na Kubę"
Obama stanowczo podkreślił, że reżim braci Castro wciąż uciska swój naród i nie szanuje praw człowieka. Powiedział przy tym, że pomiędzy USA i Kubą wciąż będą istniały fundamentalne różnice, jednak odmrożenie stosunków daje nowe możliwości, by o nich dyskutować.
Prezydent dodał, że nie przewiduje w najbliższym czasie wizyty w Hawanie, ani nie spodziewa się odwiedzi Raula Castro w Waszyngtonie. W czwartek rzecznik Białego Domu John Earnest powiedział, że taka wizyta jest możliwa.
Jak jednak powiedział, jest "młodym człowiekiem" i ma nadzieję, że jeszcze kiedyś pojedzie na Kubę.
Autor: kg//rzw / Źródło: reuters, pap