Dostawy broni dla wszystkich stron konfliktu na Ukrainie powinny być wstrzymane - oświadczyła w Moskwie asystent sekretarza stanu USA ds. Europy Victoria Nuland. Podkreśliła, że dotyczy to też broni, którą Rosja dostarcza separatystom. Ich dalsze wspieranie przez Moskwę będzie uznawane przez Waszyngton jako łamanie porozumień z Mińska.
Nuland powiedziała to na konferencji prasowej po rozmowach z rosyjskimi wiceministrami spraw zagranicznych: Siergiejem Riabkowem i Grigorijem Karasinem. Ich głównymi tematami były sytuacja na wschodzie Ukrainy i problemy stosunków dwustronnych. Przedstawicielka władz USA przebywała w Moskwie od niedzieli.
Wspieranie separatystów to łamanie porozumień
- USA konsekwentnie stoją na stanowisku, że wszystkie strony tego konfliktu powinny całkowicie wycofać broń. Powinny też wstrzymać dostawy broni, w tym tej, którą strona rosyjska dostarcza separatystom na wschodzie Ukrainy. Z naszych danych wynika, że dotąd to nie nastąpiło - oznajmiła Nuland. Wysłanniczka Waszyngtonu przekazała, że podczas zeszłotygodniowych rozmów szefa dyplomacji amerykańskiej Johna Kerry'ego z ministrem spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergiejem Ławrowem w Soczi stronie rosyjskiej zakomunikowano, że wspieranie przez Rosję separatystów będzie traktowane jako łamanie porozumień mińskich, których celem jest uregulowanie konfliktu w Donbasie. Nuland oznajmiła również, iż w czasie niedawnej wizyty w Kijowie uzyskała zapewnienie, że władze Ukrainy nie mają zamiaru wznawiać działań zbrojnych na wschodzie kraju, co - jak podkreśliła - również byłoby naruszeniem porozumień z Mińska. - Rozmawiałam i z premierem (Arsenijem Jaceniukiem), i z prezydentem Ukrainy (Petrem Poroszenką). Z ich strony nie ma żadnego zamiaru podjęcia jakichkolwiek działań zbrojnych - oświadczyła asystent sekretarza stanu USA.
Spotkania w Moskwie
Na oddzielne konsultacje polityczne do Moskwy przyleciał też specjalny wysłannik USA do Syrii Daniel Rubinstein. Powołując się na Ambasadę Stanów Zjednoczonych w Federacji Rosyjskiej, agencja TASS podała, że jego celem jest "głębsze, bardziej szczegółowe przedyskutowanie" sposobów uregulowania konfliktu w Syrii.
Odnosząc się do przyjazdu dwóch wysłanników Waszyngtonu do Moskwy, sekretarz prasowy prezydenta FR Dmitrij Pieskow przypomniał, że podczas zeszłotygodniowego spotkania Władimira Putina z amerykańskim sekretarzem stanu Johnem Kerrym w Soczi "mówiono o konieczności intensywniejszego dialogu (między dwoma krajami), wymiany poglądów na różnych szczeblach w roboczym trybie".
Przed wizytą w MSZ FR, gdzie podjęli ją rosyjscy wiceministrowie spraw zagranicznych Siergiej Riabkow i Grigorij Karasin, Nuland spotkała się z przedstawicielką społeczeństwa obywatelskiego w Rosji - legendarną obrończynią praw człowieka, szefową Moskiewskiej Grupy Helsińskiej (MGH) Ludmiłą Aleksiejewą.
Szczegóły rozmów Nuland z Riabkowem i Karasinem nie są na razie znane. Wiadomo natomiast, że z Aleksiejewą rozmawiała o prawach człowieka w Rosji, w tym o obowiązującej w tym kraju "ustawie o zagranicznych agentach" i rozpatrywanej w Dumie Państwowej "ustawie o niechcianych gościach".
Trudna sytuacja w Rosji
Ten pierwszy akt prawny nakłada na organizacje pozarządowe (NGO) otrzymujące środki finansowe z zagranicy obowiązek występowania do Ministerstwa Sprawiedliwości FR o wpisanie do rejestru "zagranicznych agentów". Drugi, który w piątek przeszedł drugie z trzech czytań w izbie niższej parlamentu Rosji, pozwoli w postępowaniu pozasądowym - przez Prokuraturę Generalną na podstawie wniosku Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) uzgodnionego z MSZ - uznać zagraniczne i międzynarodowe organizacje za niepożądane na terytorium Federacji Rosyjskiej.
- Mówiłam, że dla środowisk broniących praw człowieka "ustawa o zagranicznych agentach" ma destrukcyjne znaczenie, a także o tym, że druga ustawa, nad którą obecnie pracuje Duma, stanowi próbę zburzenia społeczeństwa obywatelskiego w Rosji - poinformowała szefowa MGH.
Według Aleksiejewej USA są zaniepokojone sytuacją z prawami człowieka i rosnącym antyamerykanizmem w Rosji. - Nuland bardzo rozsądnie powiedziała, że byłaby rada w czymś pomóc, jednak obawia się, by nie wyszło odwrotnie, by nie zaszkodziło - powiedziała.
Dyplomacja w działaniu
Jest to już druga w ciągu tygodnia wizyta Nuland w Rosji. We wtorek towarzyszyła ona Kerry'emu w podróży do Soczi, gdzie ten został przyjęty przez Putina i konferował z ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem.
Od czwartku do soboty Nuland przebywała w Kijowie. Spotkała się tam z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką, premierem Arsenijem Jaceniukiem, przewodniczącym parlamentu Wołodymyrem Hrojsmanem, reprezentantami opozycji i wysłannikami OBWE, którzy obserwują konflikt w Donbasie na wschodzie kraju.
Przed odlotem ze stolicy Ukrainy przedstawicielka władz USA oświadczyła, że Waszyngton gotów jest do głębszego zaangażowania w realizację porozumień z Mińska, których celem jest uregulowanie konfliktu w Donbasie.
Utrzymanie presji na Kreml?
Cytowany przez dziennik "Kommiersant" profesor Wyższej Szkoły Ekonomii w Moskwie Aleksandr Domrin ocenia, iż przed Nuland "postawiono zadanie przekazania Moskwie, że wizyty Kerry'ego w Soczi nie należy interpretować jako gotowości prezydenta Baracka Obamy do rezygnacji z wywierania presji na Kreml i złagodzenia stanowiska w sprawie Ukrainy w imię zbliżenia z Rosją".
Z kolei politolog Dmitrij Trenin, którego opinię przytacza dziennik "Wiedomosti", ocenił, że "administrację Obamy interesują Iran i Syria, dlatego będzie ona próbować pozyskać poparcie Kremla". - Jednocześnie Waszyngton i Moskwa postarają się ustabilizować sytuację na Ukrainie, gdyż żadna ze stron nie jest zainteresowana jej eskalacją - oświadczył politolog.
Trenin przewiduje, że "ponieważ strony mają różne poglądy na zażegnanie tego konfliktu, to prawdopodobnie spotkają się gdzieś po środku". - Konflikt zostanie zamrożony, rozpocznie się powolny proces uregulowania - grupy kontaktowe, spotkania na szczeblu technicznym. Bez poważnego postępu, ale z gwarancją niewznawiania wojny - oznajmił politolog, dodając, że USA będą musiały w tym celu wywrzeć poważny wpływ na swoich ukraińskich sojuszników.
Teoretyczny rozejm
Zawarte 12 lutego w Mińsku porozumienia przewidują rozejm na wschodzie Ukrainy, wycofanie ciężkiego uzbrojenia i utworzenie strefy buforowej między stronami konfliktu, przeprowadzenie wyborów samorządowych, ogłoszenie amnestii dla uczestników walk i uchylenie przez Kijów blokady gospodarczej Donbasu. Do końca roku Ukraina powinna odzyskać kontrolę nad tą częścią granicy z Rosją, którą obecnie kontrolują separatyści.
Porozumienia z Mińska - wynegocjowane przy pośrednictwie prezydentów Rosji i Ukrainy, a także prezydenta Francji Francois Hollande'a i kanclerz Niemiec Angeli Merkel - zakładają też przeprowadzenie reformy konstytucyjnej na Ukrainie.
Autor: mk/gak,mtom / Źródło: PAP