Młoda kobieta urodziła dziecko w jadącym pociągu nowojorskiego metra. Pomogli pasażerowie. Okazało się, że młodą mamą jest 25-latka, która była poszukiwana przez policję po tym, jak rodzina zgłosiła jej zaginięcie.
Jak podaje CBS News, powołując się na Metropolitarny Zarząd Transportu w Nowym Jorku, w środę około godziny 11:30 młoda kobieta urodziła dziecko w jadącym pod ulicami Manhattanu pociągu metra. Poród pomogli odebrać pasażerowie, którzy powiadomili też konduktora. Ten zatrzymał pociąg na jednej ze stacji, po czym wraz z kierownikiem obsługi metra oraz kilkoma funkcjonariuszami nowojorskiej policji przybiegli na pomoc. Wkrótce potem na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe, które zabrało matkę i dziecko do szpitala Bellevue na Manhattanie. Oboje byli "w dobrym stanie".
Rodzina zgłosiła w lecie zaginięcie 25-latki
Jak podaje "New York Times", funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce, zidentyfikowali kobietę jako osobę, która była poszukiwana po tym, jak jej rodzina zgłosiła w lecie zeszłego roku jej zaginięcie. Wcześniej 25-latka mieszkała na Florydzie, gdzie była ostatnio widziana przez najbliższych. Jej siostra powiedziała "NYT", że nie wie, co kobieta robiła w Nowym Jorku, ale wiedziała, iż jest w ciąży. W rozmowie telefonicznej z gazetą nie ukrywała jednak, że jest szczęśliwa z powodu przyjścia dziecka na świat. - O mój Boże, zaraz się rozpłaczę! To moja pierwsza siostrzenica! - mówiła.
Mama 25-latki powiedziała natomiast, że "chciałaby, aby jej córka wiedziała, że może wrócić do domu i że cała rodzina będzie tam na nią czekać". - Myślałam o mojej córce każdego dnia, modliłam się każdego dnia, żeby było z nią wszystko dobrze, żeby z jej dzieckiem było dobrze - powiedziała. - Dzisiaj będę dobrze spać - podkreśliła na koniec.
Nie wiadomo, dlaczego 25-latka opuściła Florydę i znalazła się w Nowym Jorku, ani z jakich powodów nie kontaktowała się z rodziną.
Nowojorczycy pomogli
Jak podaje "NYT", pasażerowie pomagali 25-latce. - Bycie nowojorczykiem jest trudne każdego dnia. Cieszę się, że wszyscy mogliśmy się zjednoczyć i faktycznie pomóc przejść przez to - powiedziała pasażerka metra Bryanna Brown w rozmowie z CBS News. - Nie wierzyłam, że naprawdę to widziałam - dodała. - Po prostu wysłałam szybko SMS-a do szefa, żeby dać mu znać, że jeśli się spóźnię, to niech wie, że jestem świadkiem porodu w pociągu - dodała.
Prezes Metropolitarnego Zarządu Transportu w Nowym Jorku Demetrius Crichlow w wydanym oświadczeniu stwierdził, że "to kolejny przykład, gdy nowojorczycy jednoczą się, aby sobie pomagać". Podkreślił, że pasażerowie "odzwierciedlili to, co najlepsze" w Nowym Jorku. "Jesteśmy podekscytowani, że zarówno matka, jak i jej dziecko mają się dobrze i z niecierpliwością czekamy na ich powrót na pokład, aby mogli przez całe życie cieszyć się niezawodnymi - ale miejmy nadzieję mniej dramatycznymi - przejazdami" - czytamy w dalszej części oświadczenia.
Źródło: CBS News, "NYT"
Źródło zdjęcia głównego: Denis Prezat/Abaca/PAP