"To, co wtedy działo się z jej synem, dzieje się teraz z opozycjonistą Aleksiejem Nawalnym i tysiącami innych więźniów w Rosji" - napisała niezależna "Nowaja Gazieta", zapowiadając wywiad z matką Siergieja Magnitskiego. Znany prawnik zmarł w rosyjskim więzieniu w 2009 roku. Podobnie jak Nawalny miał problemy zdrowotne, co ignorowały służby więzienne.
O pogarszającym się stanie zdrowia blogera i krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego obrońcy poinformowali pod koniec marca. W liście otwartym skierowanym do służb więziennych i władz Rosji grupa lekarzy zaapelowała, że potrzebuje "niezwłocznej pomocy".
"Mam prawo wezwać lekarza i kupić leki. Ani jedno, ani drugie nie jest dostępne" - taki wpis pojawił się na Instagramie Nawalnego, który prowadzi głodówkę, domagając się udzielenia opieki medycznej.
W lutym moskiewski sąd "odwiesił" wyrok wobec Nawalnego, który zapadł w 2014 roku w sprawie rzekomej defraudacji funduszy firmy Yves Rocher. Został wówczas skazany na 3,5 roku w zawieszeniu. Sąd na poczet kary zaliczył dziesięciomiesięczny pobyt w areszcie, a później zmniejszył karę o kolejne sześć miesięcy. Nawalny odbywa wyrok w kolonii karnej o zwykłym rygorze w Pokrowie w obwodzie włodzimierskim.
"Najważniejsze jest, by nie zachorować"
W liście otwartym lekarze ocenili, że pogarszający się stan zdrowia Nawalnego może być związany z powikłaniami po próbie otrucia środkiem bojowym typu nowiczok. Doszło do niej w sierpniu zeszłego roku. Nawalny leczył się w Berlinie, po powrocie z Niemiec do Rosji został zatrzymany i osadzony w areszcie, a później skazany.
O tym, jak są traktowani więźniowie w kolonii karnej w Pokrowie, rosyjskie media informowały wielokrotnie, przytaczając świadectwa tych, którzy stamtąd wyszli. Problemy z dostępem do leczenia są powszechne. Były szef koncernu Jukos i krytyk Kremla Michaił Chodorkowski, który spędził w więzieniach i aresztach 10 lat, miał ostrzec Nawalnego słowami: "Tam najważniejsze jest, by nie zachorować. Nikt nie będzie cię leczyć".
"Siergiej nie potrzebował wizyty u lekarza"
Słynnym więźniem, który miał problemy ze zdrowiem w areszcie śledczym był także Siergiej Magnitski, prawnik badający sprawę kradzieży pieniędzy funduszu Hermitage Capital, rosyjskiej inwestycji brytyjskiego biznesmena Billa Browdera.
Magnistki został aresztowany, gdy wymienił nazwiska funkcjonariuszy MSW Rosji zamieszanych w przejęcia różnych spółek. Trafił do moskiewskiego więzienia Butyrki, a później do aresztu śledczego Matrosskaja Tiszyna, gdzie zmarł 16 listopada 2009 roku. Magnitski miał 37 lat. Obrońcy praw człowieka twierdza, że w dniu śmierci został ciężko pobity przez strażników więziennych.
Magnitski spędził w zakładach karnych rok i podobnie jak Nawalny miał problemy ze zdrowiem. - W chwili aresztowania Siergiej nie miał żadnych chorób przewlekłych. Nie miał nawet dokumentacji medycznej, ponieważ nie potrzebował wizyty u lekarza. Wszystkie choroby rozwinęły się w areszcie - wspominała we wtorkowej rozmowie z niezależną "Nową Gazietą" matka Magnitskiego, Natalia.
- Cztery miesiące po aresztowaniu po raz pierwszy stwierdził, że nie czuje się dobrze. I nic. Dwa miesiące później lekarze więzienni zdiagnozowali u niego zapalenie trzustki i kamienie żółciowe. Żadnych operacji. Miesiąc później jego stan znacznie się pogorszył - mówiła.
Wspominała, że "podczas jednego z napadów bólu pozostawał bez pomocy lekarskiej przez pięć godzin, do czasu, gdy jeden z jego współwięźniów zaczął łomotać w drzwi celi".
Na ostatniej rozprawie sądowej, cztery dni przed śmiercią Siergieja, sędzia otrzymała kopię zaświadczenia o jego stanie zdrowia. Nie przyjęła jej jednak, twierdząc, że nie jest "poświadczona". Oryginał zaświadczenia z pieczęcią i podpisami został wysłany pocztą z Butyrek 11 listopada 2009 roku. Został odebrany przez prawników po śmierci Magnitskiego.
"Ponieważ jest bezkarność"
10 lat po śmierci Magnitskiego Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że zmarł on z powodu niewystarczającej opieki medycznej w areszcie śledczym.
Pytana przez dziennikarzy "Nowej Gaziety", dlaczego, mimo ogromnego rozgłosu na świecie, jaki wywołała śmierć jej syna, w rosyjskich więzieniach nadal trwają tortury, Magnitskaja odpowiedziała: ponieważ jest bezkarność. - Dopóki można bezkarnie torturować więźniów, bić ich i upokarzać, dręczyć bezsennością, pozbawiać odwiedzin bliskich i korespondencji, nic się nie zmieni. W naszym kraju osoba pozbawiona wolności jest automatycznie pozbawiana prawa do zdrowia, a nawet do życia - stwierdziła.
Odnosząc się do problemów Aleksieja Nawalnego, Natalia Magnitskaja powiedziała, że "życzy mu zdrowia". - Ma siłę ducha i poczucie humoru, a to bardzo pomaga, by się nie załamać. Niestety, w takich warunkach praktycznie niemożliwe jest oparcie się przemocy fizycznej. Stamtąd (z więzień - przyp. red.) nie można wyjść zdrowym. I trzeba myśleć, jak pozostać przy życiu - dodała.
"Ustawa Magnitskiego"
Kilka lat po śmierci Magnitskiego amerykański Kongres uchwalił ustawę, na podstawie której zakazano wjazdu do USA kilkudziesięciu osobom powiązanym z zatrzymaniem, nękaniem i śmiercią Siergieja Magnitskiego czy niszczeniem firmy, dla której pracował.
Później przepisy ustawy zostały rozszerzone na wszystkich obcokrajowców obwinianych o korupcję i łamanie praw człowieka.
Źródło: RBK, Nowaja Gazieta, tvn24.pl