Eksplozja w nowozelandzkim Christchurch. "Można by pomyśleć, że wybuchła bomba"


W Christchurch w Nowej Zelandii doszło w piątek do eksplozji, która spowodowało pożar jednego z domów. Policja poinformowała, że przyczyną była awaria instalacji gazowej. Lokalne media donoszą, że rannych zostało sześć osób, które trafiły do szpitala.

"Służby ratunkowe ewakuowały mieszkańców z okolic miejsca eksplozji, która była wynikiem awarii gazowej. Wybuch spowodowało pożar jednego z domów i ranił kilka osób" - podała w komunikacie policja. W akcji ratunkowej brały udział cztery wozy strażackie.

Do wybuchu w dzielnicy Northwood doszło około godziny 10 czasu lokalnego (około północy czasu polskiego). Miejscowe media donoszą, że sześć osób zostało odwiezionych do szpitala.

"To było więcej niż trzęsienie ziemi, można by pomyśleć, że wybuchła bomba"

- Powiadomiono nas około godziny 10.15 po tym, jak usłyszano huk eksplozji - relacjonowała rzeczniczka lokalnej straży pożarnej. Na miejscu pracowały cztery jednostki.

Miejscowa gazeta "New Zealand Herald" cytowała jednego z pracowników hotelowych w Christchurch, który mówił, że usłyszał odgłos przypominający eksplozję, a pobliskie budynki zatrzęsły się.

- To było więcej niż trzęsienie ziemi, można by pomyśleć, że wybuchła bomba - mówił gazecie pracownik hotelu.

Zamach w Christchurch

Piątkowe wydarzenie miało miejsce cztery miesiące po zamachu terrorystycznym w Christchurch. 15 marca terrorysta przeprowadził zamachy na dwa meczety, w wyniku czego zginęło 51 osób.

Odpowiedzialność wziął na siebie 28-letni Australijczyk - były instruktor fitness i zwolennik skrajnej prawicy. Dzień po atakach został postawiony przed sądem i usłyszał zarzut morderstwa.

Atak był najkrwawszym aktem terroru w historii Nowej Zelandii.

ZOBACZ RAPORT tvn24.pl: Zamach na meczety w Nowej Zelandii

Christchurch w Nowej ZelandiiMapy Google, tvn24.pl

Autor: ads, akw / Źródło: PAP, Reuters