"Nieodwracalne" zmiany. Jaki będzie następny papież?

Watykan
Jaki będzie następny papież? Ks. Prusak: myślę, że to nie będzie odwrót od pontyfikatu Franciszka, tylko jego kontynuacja
Źródło: TVN24

Następca papieża Franciszka na pewno nie będzie jego kopią, ale myślę, że to nie będzie odwrót od jego pontyfikatu, tylko jego kontynuacja - ocenił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 ksiądz Jacek Prusak. Według niego zmiany, które zapoczątkował Franciszek, "są już nieodwracalne". 

Papież Franciszek zmarł w poniedziałek o godzinie 7.35 rano w czasie rekonwalescencji po ciężkim zapaleniu płuc. Watykan podał, że udar mózgu, śpiączka i nieodwracalna zapaść kardiologiczna były przyczynami śmierci papieża. Kościołem katolickim Argentyńczyk kierował od 13 marca 2013 roku.

Ksiądz Jacek Prusak, jezuita i teolog w "Rozmowie Piaseckiego" wyraził opinię, że "kolejny papież może inaczej rozłożyć akcenty, może pewne rzeczy spowolnić, ale nie może odwrócić o 180 stopni" zmian zapoczątkowanych przez Franciszka, czyli - jak to ujął duchowny - "być antyfranciszkowy". 

- Na pewno nie będzie jego kopią, ale biorąc pod uwagę elektorów, czyli skład obecnego kolegium kardynalskiego, z którego zdecydowaną większość wybrał sam papież Franciszek, myślę, że to nie będzie odwrót od jego pontyfikatu, tylko jego kontynuacja - ocenił.

- Oczywiście zobaczymy, kim będzie jego następca, bo on - tak jak jego poprzednik - będzie tu miał w pewnym sensie władzę absolutną - zaznaczył. Jego zdaniem jednak przyszły biskup Rzymu "pociągnie tę reformę Franciszka w kierunku Kościoła bardziej synodalnego". Według niego zmiany, które zapoczątkował Franciszek, "są już nieodwracalne". 

Jakiego papieża chcą kardynałowie?

Pytany, jaki typ papieża marzy się dzisiaj kardynałom, ks. Prusak odparł, że "pierwszym kryterium będzie, czy chcą mieć młodego papieża, czy starszego papieża". - Kardynałowie będą myśleli nie tylko o cechach osobowości i miejscu, z którego będzie pochodził przyszły papież, ale także o jego wieku, bo pytanie jest, czy będą chcieli długiego pontyfikatu, czy krótkiego pontyfikatu - stwierdził gość TVN24.

Mówił też o "fali szukania równowagi między skrajnościami". Jego zdaniem kardynałowie "będą szukali takiego kandydata, który pociągnie linię Franciszka, ale troszkę uspokoi pewne segmenty Kościoła, który nie będzie rewolucjonistą i nie będzie podejmować radykalnych kroków, ale podejmie próbę asymilacji tego, co zainicjował papież Franciszek".

Mówiąc o ksztacie obecnego kolegium kardynalskiego, duchowny zwrócił uwagę, że większość tych nominacji kardynalskich pochodzi od papieża Franciszka. - Myślę, że to są biskupi otwarci. Takie etykiety liberalne, czy progresywne wersus konserwatywne, czy zamknięte, one się tutaj do końca nie sprawdzą. Ale myślę, że na pewno zdecydowana większość tych kardynałów reprezentuje tak zwany kościół otwarty, Kościół, który nie będzie się bał zmian i który będzie kontynuował reformy Franciszka - stwierdził. Zaznaczył jednak, że "to nie jest tak, że kardynałowie, którzy zostali wybrani przez papieża Franciszka, zgadzali się z nim we wszystkim jeden do jednego".

Ks. Prusak powiedział, że Franciszek zdecydował się na pewne "strukturalne reformy Kościoła, o które chyba nikt go nie podejrzewał, biorąc pod uwagę jego wiek, kiedy został papieżem".

- Przy wyborze on był traktowany jako bardzo konserwatywny papież. Okazało się, że jego konserwatyzm jest o wiele bardziej otwarty niż myśleli pewnie sami jego rzecznicy - stwierdził duchowny. Według niego ta "droga synodalna to ważna reforma w Kościele, która się zaczęła i musi być kontynuowana, ale jest istotnym krokiem do przodu, jeśli chodzi o rozumienie Kościoła w XXI wieku".

Wyjaśnił, że ta zmiana polega głównie na "deklerykalizacji Kościoła". - Oczywiście to nie znaczy, że biskupi znikną albo odbierze im się głos, który dotąd mieli, tylko, że nie sami biskupi będą zarządzali Watykanem - dodał.

"On był prowincjałem jezuitów"

Papież Franciszek był pierwszym jezuitą w historii, który stanął na czele Kościoła katolickiego. Zdaniem księdza Prusaka wpłynęło to na jego pontyfikat, od stylu duszpasterskiego po podejmowanie odważnych decyzji. Jak mówił, przede wszystkim chodzi o indywidualne podejście do człowieka, a jezuickie motto cura personalis, czyli troska o duszę, przekładało się na zainteresowanie papieża konkretnymi problemami konkretnych ludzi.

Jezuickie korzenie - zdaniem gościa TVN24 - miały także wpływ na styl przywództwa Franciszka. - On był prowincjałem jezuitów, był przyzwyczajony do tego, żeby samodzielnie podejmować decyzje, także trudne, także takie, które na niego ściągały krytykę, biorąc pod uwagę, że ostatecznie odpowiedzialność leży na nim. I to było widać - stwierdził duchowny. 

Kolejny ważny rys jezuickości w pontyfikacie Franciszka to otwartość na różnorodność, na "ludzi z różnych kontekstów, z różnych regionów i peryferii". - Wielokrotnie podkreślał, że różnorodność w Kościele to jego bogactwo, a nie porażka - powiedział ks. Prusak.

Jednocześnie - dodał - papież "próbował uniknąć polaryzacji". - Chociaż z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że jeśli się chce wprowadzić jakiekolwiek reformy, to kontrowersje się pojawią, ponieważ reformy zawsze naruszają status quo, więc zawsze znajdzie się grupa niezadowolonych albo niepewnych - zauważył.

Według niego, cechy charakteru papieża Franciszka także "wpłynęły na to, kim był i jak ten urząd sprawował". Wyraził przy tym opinię, że "gdyby nie był jezuitą, Franciszek jako człowiek byłby innym papieżem".

Ks. Prusiak ocenił, że nowy papież nie powinien kopiować Franciszka, bo to "byłaby parodia". - Nie musi naśladować Franciszka. Chodzi o to, żeby zachował jego ducha, tego ducha prostoty. A czy będzie dalej mieszkał w domu świętej Marty, czy wróci do Pałacu Watykańskiego, to już pewnie będzie jego decyzja - stwierdził. Wyraził jednak nadzieję, że "to będzie papież, który nie będzie celebrował samego siebie i nie będzie sprawiał wrażenia, że jest pół człowiekiem i pół Bogiem, tylko jednym z nas". 

"Proboszcz świata"

- On się nie mieścił w szablonach, więc z nim wszystkie grupy w Kościele i poza Kościołem miały pewną trudność - stwierdził gość "Rozmowy Piaseckiego". - On rozeznawał, a nie wskazywał palcem - dodał.  Powiedział, że Franciszek był postrzegany jako "proboszcz świata, nie jako nawet biskup świata". - Taki właśnie ksiądz bezpośrednio na tej duszpasterskiej linii frontu, otoczony ludźmi i będący z ludźmi, i myślę, że tak zostanie zapamiętany - ocenił. 

Ks. Prusak zwrócił uwagę, że Franciszek był pierwszym papieżem, który "oficjalnie zaczął mówić o osobach homoseksualnych". - Nie bał się tych osób, sam je zapraszał, sam z nimi miał kontakt. Wiadomo było, że to wzbudzi duże emocje i dużo krytyki. Był otwarty na szereg środowisk, które albo były wykluczane z Kościoła, albo same myślały, że dla nich w tym Kościele miejsca nie ma - mówił jezuita.

- On nie dzielił ludzi według etykiet, on po prostu za etykietami widział konkretne twarze z konkretnymi historiami i na to próbował reagować. Niewątpliwie był czuły na wszelką postać marginalizacji i ją próbował zwalczać, wszędzie tam gdzie ją widział, zwłaszcza w Kościele - podkreślił.

Ks. Prusak: Franciszek zrobił więcej w kwestii pedofilii niż jakikolwiek poprzednik

Pytany, czy Franciszek mógł zrobić więcej w kwestii pedofilii w Kościele, jezuita stwierdził, że Argentyńczyk "zrobił więcej niż jakikolwiek poprzednik przed nim".

- Nie sądzę, że mógłby zrobić więcej, mógłby to jedynie dalej kontynuować, tak żeby było wiadome, że to nie jest poryw chwili - stwierdził. Przypomniał, że papież Franciszek "nie tylko zaostrzył prawo kościelne, ale zaostrzył je w stosunku do samych biskupów, którzy dotąd przez to prawo kościelne byli chronieni".

- Żaden z papieży przed nim nie zdobył się na tak daleko idące kroki, jeśli chodzi o karanie tych, którzy na te kary kościelne zasługują przez swoje zaniedbania - ocenił duchowny.

"Widział siebie jako mediator w tym konflikcie, a nie stronę"

Gość "Rozmowy Piaseckiego" był także pytany o stosunek Franciszka do wojny w Ukrainie.

- My na to patrzymy z perspektywy naszej, kulturowej. Nie chcę oczywiście bronić wszystkich decyzji papieża, bo niektóre rzeczywiście były kontrowersyjne czy wręcz trudne do zrozumienia, ale na jego obronę trzeba pamiętać, że on jest pierwszym papieżem od schizmy w Kościele, czyli od jedenastu wieków, który nawiązał bliskie relacje z patriarchatem moskiewskim - zauważył duchowny. Jak mówił, "gdyby nie wojna na Ukrainie te relacje katolicko-prawosławne uległyby jeszcze większemu zacieśnieniu".

- My musimy pamiętać, że on ten konflikt postrzegał nie tylko z perspektywy wojny między konkretnymi narodami, ale tego, że to jest teren, który w zdecydowanej większości jest terenem Kościoła prawosławnego i on nie chciał wejść w jawny konflikt z prawosławiem, bo mu zależało na pojednaniu wewnątrz chrześcijan - tłumaczył jezuita.

Dodał, że Franciszek "widział siebie jako mediator w tym konflikcie, a nie stronę, która się w jawny sposób po jednej stronie opowie".

Czytaj także: