Wśród ofiar napaści seksualnych i rabunkowych, do jakich doszło w noc sylwestrową w Kolonii, nie ma Polek. MSZ Niemiec potwierdził informację podaną wcześniej przez agencję dpa. O wyjaśnienie tej kwestii prosił szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski.
"Z informacji przekazanych przez właściwe niemieckie władze wynika, że wśród zgłoszonych dotychczas ofiar ataków nie ma obywateli polskich. Właściwe niemieckie i polskie placówki są w tej sprawie w kontakcie" - głosi przekazane Polskiej Agencji Prasowej oficjalne oświadczenie.
Wcześniej informowała o tym niemiecka agencja dpa.
Waszczykowski napisał list
O wyjaśnienie tej kwestii zwrócił się do swojego niemieckiego odpowiednika szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski. Zastępca rzecznika MSZ Niemiec Andreas Fischer potwierdził w piątek, że list polskiego ministra, w którym prosił on o informacje dotyczące wydarzeń w Kolonii, dotarł do Berlina
- List dotarł. Traktujemy ten list bardzo poważnie, podobnie jak kwestię, której dotyczy. Wspólnie z właściwymi instytucjami staramy się wyjaśnić sprawę - powiedział Fischer. Jak zaznaczył, MSZ nie dysponuje własnymi danymi o ofiarach zajść w Kolonii, lecz zdany jest na kooperację z władzami lokalnymi. Pytany przez dziennikarzy Fischer odpowiedział, że nic mu nie wiadomo o podobnych zapytaniach z innych krajów. Kolonia znajduje się na terenie kraju związkowego Nadrenia Północna-Westfalia w zachodniej części Niemiec.
W związku z incydentami, do jakich doszło w noc sylwestrową w Kolonii, Waszczykowski wystosował w czwartek list do ministra spraw zagranicznych RFN Franka-Waltera Steinmeiera z prośbą o przekazanie informacji, czy wśród ofiar ataków na tle seksualnym znajdowały się obywatelki Polski.
Seria napaści, która wstrząsnęła Niemcami
W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia grupa ponad 1000 mężczyzn, według policji "o wyglądzie wskazującym na pochodzenie z krajów arabskich lub Afryki Północnej", zebrała się w okolicach dworca głównego w Kolonii i znajdującej się nieopodal katedry. Młodzi mężczyźni obrzucali petardami innych uczestników zabawy pod gołym niebem. Z tłumu wyodrębniały się mniejsze grupy, które osaczały kobiety, napastowały je, a następnie okradały. Grupy napastników liczące kilkadziesiąt osób otaczały swoje ofiary, uniemożliwiając policji szybką interwencję. Policja przez długi czas nie potrafiła opanować sytuacji.
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP