Niemiecki wywiad zniszczył akta byłych członków SS i Gestapo

 
Wśród pracowników BND nie brakowało byłych esesmanówBundesarchiv

Historycy badający powiązania pracowników niemieckiego wywiadu z III Rzeszą dokonali szokującego odkrycia - donosi "Der Spiegel". Okazuje się, że w 2007 roku BND zniszczyło akta osobowe swoich pracowników, którzy w przeszłości służyli w SS i Gestapo. Chodzić może o teczki większości byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa III Rzeszy, którzy kiedykolwiek byli zatrudnieni w wywiadzie RFN.

W najbliższą środę stanowisko szefa niemieckiego wywiadu BND opuści Ernst Uhrlau. W swe 65. urodziny odejdzie na emeryturę. Z tej okazji odbędzie się specjalny bankiet z udziałem kanclerz Angeli Merkel.

Wśród różnych osiągnięć Uhrlaua podczas 6-letniego kierowania wywiadem wymienia się powołanie w tym roku niezależnej komisji historyków, która bada nazistowskie wątki w przeszłości BND.

Jednak jej nowe odkrycie może popsuć uroczystości zmiany szefa wywiadu.

Czyszczenie akt

Od dawna wiadomo było, że ok. 10 proc. pracowników wywiadu RFN wcześniej służyło pod dowództwem szefa SS Heinricha Himmlera. Chodzi o co najmniej kilkaset osób.

Dziennikarz Peter-Ferdinand Koch w swej książce pt. "Enntarnt", poświęconej byłym oficerach SS służących w wywiadzie zachodnioniemieckim, pisze, że z jego ustaleń wynika, iż dla BND pracowało nawet 200 byłych funkcjonariuszy Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA). Do tego trzeba dodać jeszcze członków SS Totenkopfverbände - formacji odpowiedzialnej za działanie obozów koncentracyjnych.

W marcu 2010 "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ujawnił, że w latach 60. ubiegłego wieku w zachodnioniemieckim wywiadzie pracowało 146 byłych członków aparatu terroru III Rzeszy. Ówczesny szef BND Reinhard Gehlen polecił sporządzenie indeksu swoich podwładnych, którzy służyli w SS. Ze 146 osób, które znalazły się na liście (na 2450 ówczesnych pracowników BND) 70 zostało usuniętych ze służby. Nie wiadomo, ilu dawnym SS-manom udało się ukryć swoją przeszłość i nie znaleźli się w spisie.

Zniszczyli większość kompromitujących akt?

Teraz historycy odkryli, że BND w 2007 roku - a więc już za kadencji Uhrlaua - zniszczyło teczki personalne ok. 250 swoich pracowników. BND potwierdziło ten fakt.

Biorąc pod uwagę dotychczasowe ustalenia, oznaczać to może, że chodzi o większość byłych pracowników aparatu bezpieczeństwa III Rzeszy pracujących dla wywiadu RFN.

Według komisji, wśród zniszczonych dokumentów były takie, które dotyczyły ludzi "zajmujących znaczące stanowiska w SS, w SD (wewnętrzna służba bezpieczeństwa w SS i NSDAP) lub Gestapo". Co więcej, wobec części z nich po 1945 roku prowadzono dochodzenia dotyczące możliwych zbrodni wojennych.

Wewnętrzny opór

Odkrycie komisji zmusza do postawienia pytania, czy pracownicy BND próbowali sabotować wysiłki Uhrlaua, żeby wyjaśnić do końca ciemne karty z historii instytucji - pisze "Der Spiegel". Nie jest tajemnicą, że pewnym ludziom w BND nie podobały się pomysły szefa - członka lewicowej SPD.

To zresztą nie pierwszy dziwny incydent związany z archiwami BND. "Der Spiegel" pisze, że niedawno zwrócił się do wywiadu o dostęp do dokumentów dotyczących byłego kapitana SS Aloisa Brunnera, swego czasu bliskiego współpracownika Adolfa Eichmanna - odpowiedzialnego za logistyczne przygotowanie Holokaustu.

BND odpowiedziało redakcji, że liczące 581 stron akta Brunnera - uważanego za współtwórcę syryjskiego aparatu bezpieczeństwa - zostały usunięte w latach 90. ubiegłego wieku. Prawdopodobnie także to zrobiono za plecami szefostwa wywiadu.

Historycy z komisji nalegają, żeby w sprawie zniszczenia akt w 2007 r. wszczęto dochodzenie. Jak mówią, będzie to test, czy BND naprawdę chce rozliczyć się ze swą przeszłością.

Źródło: spiegel.de, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Bundesarchiv