Niemcy omawiają z sojusznikami w NATO gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, jakie obowiązywać będą po zakończeniu wojny - powiedział w rozmowie ze stacją ARD kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Zaznaczył przy tym, że nie będą one takie same jak dla członka sojuszu transatlantyckiego.
- Omawiamy z bliskimi przyjaciółmi kwestię gwarancji bezpieczeństwa, jakich możemy udzielić. Jest to proces, który trwa. Jest jasne, że nie będą one takie same, jak dla kogoś, kto jest członkiem NATO - powiedział w niedzielę Olaf Scholz, pytany o gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, jakie obowiązywać będą po zakończeniu rosyjskiej inwazji.
Olaf Scholz odpowiada na krytykę
Agencja Reutera zwróciła uwagę, że Scholz, który objął urząd w grudniu, spotkał się z oskarżeniami o brak przywództwa w czasie kryzysu ukraińskiego i brak empatii dla obywateli zmagających się z gwałtownie rosnącą inflacją. Kanclerzowi reprezentującemu socjaldemokratów z SPD zarzuca się też, że nie wyjaśnia wystarczająco dokładnie prowadzonej przez siebie polityki, a jego lakoniczne wypowiedzi i publiczne wystąpienia sprawiają przez to wrażenie "aroganckich". - Nie sądzę, żeby tak było, więc nie podzielam tej oceny - zaprzeczył Scholz.
Zarzut arogancji został ostatnio postawiony kanclerzowi Niemiec po konferencji prasowej, podsumowującej szczyt G7 w bawarskim Elmau. Olaf Scholz zapytany przez dziennikarkę, czy mógłby wymienić konkretne gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy po zakończeniu wojny, odpowiedział jedynie: "Tak", po krótkiej pauzie dodając "mógłbym", a po kolejnej - "i to tyle".
- Jestem przekonany, że dobrze robię, nie wchodząc do grona polityków, którzy co tydzień wygłaszają oświadczenie, z którego w 90 procentach nic nie wynika - oświadczył kanclerz. - Koniecznym jest, aby deklaracje które wygłaszasz były realizowane - wyjaśniał Scholz. W jego opinii kryzysowe czasy to "nie moment dla ludzi, którzy ciągle coś mówią, ale czas dla ludzi, dla których kluczowe jest podejmowanie fundamentalnych decyzji".
Agencja dpa przypomniała, że kanclerz Scholz za kluczowe hasło swojej ubiegłorocznej kampanii uznał szacunek i zapowiadał, że będzie "kanclerzem szacunku”.
Źródło: PAP, Reuters