"Jeśli nic się nie zmieni, należy wprowadzić ukierunkowane sankcje gospodarcze"

Źródło:
PAP

To zwycięstwo, ale to dopiero początek, bo na tej liście jest tylko 40 osób - powiedziała przywódczyni białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika "Der Spiegel", odnosząc się do sankcji nałożonych przez UE na współpracowników Alaksandra Łukaszenki. Jej zdaniem, jeżeli na Białorusi "nic się nie zmieni", należy wprowadzić ukierunkowane sankcje gospodarcze.

Pod koniec ubiegłego tygodnia Unia Europejska zgodziła się nałożyć sankcje na bliskich współpracowników prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki, ale nie na samego Łukaszenkę.

Swiatłana Cichanouska, kandydatka opozycji i rywalka Łukaszenki w sierpniowych wyborach prezydenckich, odnosząc się do kwestii w rozmowie z niemieckim tygodnikiem "Der Spiegel", powiedziała: - To zwycięstwo, ale to dopiero początek, bo na tej liście jest tylko 40 osób. Ta lista wymaga rozszerzenia, ponieważ jestem pewna, że jest o wiele więcej osób odpowiedzialnych za oszustwa wyborcze i okrucieństwa.

"Symboliczny akt"

Po potajemnym zaprzysiężeniu Łukaszenki na prezydenta Białorusi protestujący mieszkańcy Mińska ogłosili Cichanouską swoim prezydentem. "Spiegel" zapytał, co to dla niej oznacza. - To był symboliczny akt. To była decyzja mieszkańców Białorusi, aby podczas ich demonstracji ogłosić mnie "narodową przywódczynią". Nie prosiłam ich o to, ale postrzegam to jako odpowiedź na tajną przysięgę Łukaszenki - stwierdziła.

Według "Spiegla" wydaje się wątpliwe, aby Łukaszenka zdecydował się na rozmowy z białoruskimi opozycjonistami. Cichanouska w tym kontekście uznała, że "pierwszym i najważniejszym punktem strategii jest utrzymanie presji wewnątrz i na zewnątrz kraju". - Udaje nam się to poprzez protesty, a także dzięki temu, że wiele krajów nie uznaje Łukaszenki za prawowitego przywódcę. Jednocześnie przygotowujemy platformę dla przemian demokratycznych - powiedziała.

Protestujący gromadzą się w Mińsku
Protestujący gromadzą się w Mińsku TUT.by

Planowane spotkanie z Merkel

O planowanym na wtorek spotkaniu z Angelą Merkel Cichanouska mówi, że niemiecka kanclerz jest świadoma sytuacji na Białorusi. - Gdyby nie to, nie spotykałaby się z nami. Jest bardzo zajętym politykiem i to spotkanie jest dla nas niezwykle ważne. Kanclerz Merkel wspiera naszą walkę o wolność. Jestem pewna, że rozumie, co oznacza dla nas ta walka. Ona jest kobietą. I mam wrażenie, że najpierw jest osobą, a potem politykiem - zaakcentowała białoruska opozycjonistka.

- Nie będziemy mieli dużo czasu - dodała Cichanouska. - Najpierw jednak opiszę sytuację z mojego punktu widzenia i ludzi na Białorusi. Następnie chciałabym z nią porozmawiać o tym, co ona i co Niemcy, jako ważny kraj, mogą zrobić dla nas. To bardzo dobry znak dla świata, kiedy Niemcy deklarują zamiar pełnienia roli mediatora w negocjacjach między naszymi władzami a narodem białoruskimi - powiedziała.

W odpowiedzi na pytanie o pobyt na emigracji w Wilnie, Cichanouska przyznała: - Mogę powiedzieć, że mam się dobrze, bo tu jestem wolna i bezpieczna. Mieszkam z moimi dziećmi. Jednocześnie oczywiście uważnie obserwuję sytuację na Białorusi. Ciągle martwię się o ludzi, którzy tam są i śledzę wszystko w sieci. Wielu, których znam, trafia do więzienia. Czuję ogromną odpowiedzialność. 

Autorka/Autor:tas//now

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: