Niemcy nie chcą opublikować listy obrazów. Konsulat RP: niezrozumiała decyzja


Niemiecka prokuratura, zajmująca się sprawą znalezionych u Corneliusa Gurlitta dzieł sztuki, najprawdopodobniej nie opublikuje ich pełnej listy. Konsulat RP w Monachium, który zwrócił się o to do śledczych, wciąż oczekuje na oficjalną odpowiedź w tej sprawie i zapewnia, że będzie na prokuraturę naciskać. Niemieccy śledczy zasłaniają się prowadzonym postępowaniem, dotyczącym uchylania się od płacenia podatków przez Gurlitta.

Kolekcja Gurlitta została znaleziona w lutym 2012 roku, jednak przez blisko 2 lata władze nie poinformowały opinii publicznej o znalezisku. - Bawarski rząd ma z czego się tłumaczyć. Dlaczego bawarskie władze nie umieściły natychmiast listy na stronie "Lost Art"? Następne pytanie: Czy rząd federalny o tym wiedział i dlaczego nic z tym nie robił? - komentuje sprawę Claudia von Selle, adwokat specjalizująca się w sprawach dotyczących dzieł sztuki.

Bawarska prokuratura tłumaczy, że sprawa nie była upubliczniana w obawie o bezpieczeństwo kolekcji, której wartość szacowana jest na ponad miliard euro. Dodatkowo prokuratorzy zaznaczają, że dzieła sztuki są dowodem w sprawie o uchylanie się od płacenia podatków.

Zdaniem prawnika Markusa Stozela zachowanie prokuratorów bawarskich, którzy nie upubliczniają listy znalezionych dzieł, nie powinno dziwić - Kiedy władze rozpoczynają śledztwo przeciwko komuś, dzieje się to poza wzrokiem opinii publicznej - tłumaczy.

"Zwróćmy te dzieła ich właścicielom"

Von Selle odniosła się też do sprawy własności kolekcji. 6 października Uwe Harmann, szef rządowej agencji wyznaczonej do zbadania pochodzenia obrazów, stwierdził, że Gurlitt jest prawowitym właścicielem obrazów. - Wydaje mi się, że władze nie mają pełnej świadomości, co im wpadło w ręce - stwierdziła. - Niemcy muszą pokazać odwagę i powiedzieć: zwrócimy te dzieła sztuki ich właścicielom. Oni mają teraz uzasadnione nadzieje na ich zwrot - stwierdziła.

Zdaniem von Selle sprawa jest bardzo niejasna. Prawo własności Gurlitta może zostać podważone, ponieważ dzieła sztuki zostały skonfiskowane w związku ze śledztwem dotyczącym niepłacenia podatków.

Sam Gurlitt natomiast zapadł się pod ziemię. Nie wiadomo, gdzie przebywa, a prokuratura na pytania o miejsce jego pobytu rozkłada ręce.

Obrazy zrabowane z Polski?

Konsulat RP w Monachium wystąpił 4 listopada do niemieckiej prokuratury o przekazanie władzom polskim pełnej listy zabezpieczonych obiektów. - Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wśród dzieł sztuki mogą znajdować się też zrabowane przez Niemców eksponaty pochodzące z polskich zbiorów - powiedziała konsul generalna Justyna Lewańska.

W czwartek w rozmowie z tvn24.pl konsul poinformowała, że nadal czeka na odpowiedź niemieckiej prokuratury. - Będziemy ich monitować. W zależności od decyzji prokuratury, będziemy podejmować dalsze działania. Jeśli odpowiedź będzie negatywna, nie ustaniemy w wysiłkach - dodała.

Lewańska przyznała również, że decyzja prokuratury o niepublikowaniu listy dzieł jest niezrozumiała. Prokuratura ogłosiła, by zwracały się do niej osoby, które podejrzewają, że obrazy mogły należeć do ich przodków. - To skomplikowana struktura - ocenia konsul. Jej zdaniem, jeśli śledczy nie mają ukrytych intencji, nie ma podstaw, by listy dzieł nie upublicznić.

Konsulat zapewnia, że sprawa jest dla dyplomacji priorytetem.

Autor: dln/ja / Źródło: Reuters, Deutsche Welle, tvn24.pl

Raporty: