Ze względu na zaległości podatkowe rodziny pracownik magistratu w Nadrenii Północnej-Westfalii zajął ich psa i sprzedał go na internetowej aukcji. Za "słodką mopsiczkę" dostał 750 euro. - Dość niezwyczajne postępowanie - przyznał rzecznik magistratu i zapewnił, że władze "badają tło sprawy".
Sprawę opisuje Deutsche Welle, powołując się na lokalną gazetę "Die Glocke".
W grudniu 2018 roku pracownik magistratu Ahlen w Nadrenii Północnej-Westfalii wystawił na swoim prywatnym koncie na portalu aukcyjnym eBay "słodką mopsiczkę z rodowodem". Mops został sprzedany za 750 euro.
Jak się okazało, zwierzę zostało zabrane rodzinie z trojgiem dzieci za dług w urzędzie skarbowym. Rzecznik magistratu wyjaśniał, że rodzina między innymi nie zapłaciła podatków za psa.
Nie mogli zająć wózka inwalidzkiego, zajęli psa
Poprzednia właścicielka psa przyznała w rozmowie z "Die Glocke", że "z przyczyn osobistych nie mogła natychmiast uregulować długów". Stwierdziła jednak, że "nie było to w porządku, jak cała sprawa się odbyła".
Jak relacjonowała, przed drzwiami jej domu stanęła komorniczka i dwóch pracowników magistratu. Urzędnicy chcieli najpierw zająć wózek inwalidzki, na którym porusza się jej mąż. Wózek był jednak własnością ubezpieczalni, więc urzędnicy wpadli na pomysł, by zająć psa. Jak opowiadała kobieta, "na ulicy, na oczach sąsiadów zrobiono psu zdjęcia". Kilka dni później, bez zapowiedzi, mopsa zabrano.
- Wobec władz jestem bezsilna, bo prawo jest po ich stronie - żaliła się kobieta w rozmowie z "Die Glocke". Rodzinie pozostało tylko pamiątkowe zdjęcie pupila.
Sprawa wyszła na jaw po tym, jak nowa właścicielka mopsa, policjantka z Nadrenii, zaskarżyła miasto Ahlen o zwrot zapłaty za psa. Argumentowała, że w ogłoszeniu zapewniano, iż zwierzę jest zdrowe, a okazało się, że konieczne było przeprowadzenie kilku operacji.
"Dość niezwyczajne" postępowanie
Rzecznik magistratu w Ahlen powiedział, że zajęcie psa i sprzedanie go w internecie nie jest "zwyczajowym postępowaniem" przy wykonaniu nakazu zajęcia mienia.
Przyznał, że to postępowanie było "dość niezwyczajne" i wydarzyło się po raz pierwszy. - Badamy obecnie tło sprawy - zapewnił.
Autor: ads//now / Źródło: Deutsche Welle
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock