W powyborczy poniedziałek, gdy kanclerz Niemiec Angela Merkel komentowała na konferencji prasowej po spotkaniu z przywództwem swojej partii - CDU - złe wyniki wyborcze w trzech landach - obok niej stała też ona: Julia Kloeckner. Od kilkunastu lat wspina się po drabinie w największej niemieckiej partii. W 1995 r. zaczynała jako "królowa wina" - ambasadorka trunków wybrana w wyborach przez przedstawicieli tej branży przemysłu spożywczego. Teraz - podobno - myśli tylko o władzy.
W niedzielę w trzech niemieckich landach odbyły się wybory regionalne. W każdym z nich zdecydowanie słabsze wyniki od czasu ostatnich wyborów osiągnęła CDU kanclerz Merkel. Przegrała też w Nadrenii-Palatynacie, gdzie jej strukturom przewodniczy Julia Kloeckner. Gorszego wyniku wyborczego w związku z trwającym od ubiegłego roku kryzysem migracyjnym spodziewała się jednak większość komentatorów i być może samych członków partii.
Dlatego (prawdopodobnie) Kloeckner nie musi się bać o swoją pozycję, a niewykluczone, że wkrótce zajmie o wiele ważniejszą rolę. Amerykański magazyn "Foreign Policy" twierdzi nawet, że może ona być następczynią Merkel i w przyszłości stanąć na czele gospodarczego i politycznego giganta.
Podwójna gra z Merkel
Kloeckner jest konserwatywna. Gdy kilka tygodni temu zrobiło się głośno o zebraniu kierownictwa partii CDU, gdzie na Angelę Merkel sypały się gromy w związku z jej polityką tzw. otwartych drzwi wobec migrantów, Kloeckner powiedziała, by krytycy szefowej "w końcu się zamknęli". Ale już w trakcie kampanii wyborczej zdystansowała się od kanclerz. Wyborcom obiecywała, że CDU zacznie się wkrótce "powoli wycofywać" z uprawianej od lat polityki migracyjnej i azylowej, a Niemcy wrócą do "tradycyjnych wartości".
Choć chrześcijańscy demokraci pod jej przywództwem stracili w stosunku do ostatnich wyborów w Nadrenii-Palatynacie kilkanaście procent poparcia, to Kloeckner nie jest w najgorszej pozycji. Angela Merkel z pewnością straciła więcej, bo wybory regionalne w trzech landach zostały potraktowane jako swego rodzaju niepisane "referendum" dla rządu Merkel.
Jej krytycy w CDU mogą więc uznać, że wynik oznacza nadchodzącą zmianę w kierownictwie. "Żelazna" Angela po kilkunastu latach być może usunie się w cień.
Kloeckner ma 43 lata. Do polityki weszła zaledwie w 2002 r., ale już w 2010 była szefową CDU w swoim landzie i jedną z pięciu zastępczyń Merkel jako szefowej partii w strukturach federalnych.
W ubiegłym roku mówiła m.in. w wywiadzie, że pochodzi "z bardzo tradycyjnej, katolickiej rodziny i choć w polityce jest pragmatykiem, a jej serce bije pośrodku", to "cieszy się, że nie musi iść przez życie z plecakiem pełnym ideologii mających tylko krótkie życie". Jest więc kobietą zasad - kwituje "FP".
Bez męża i dzieci, "zorientowana na władzę"
Cytowany przez magazyn dziennikarz Volker Resing, który w ubiegłym roku współtworzył nawet książkę będącą zbiorem wywiadów z Kloeckner, mówi, że jest ona "zorientowana na władzę". "Nie jest intelektualistką, ale interesuje się analizą polityczną i procesami politycznymi. Jej wielkim talentem jest to, że umie rozmawiać ze wszystkimi" - tłumaczy. "Foreign Policy" zauważa, że 43-latka rzeczywiście osiągnęła bardzo wiele w krótkim czasie. Zaczęła od "zdobycia przychylności starej gwardii" CDU, pielgrzymując w ostatnich latach m.in. do Helmuta Kohla, który karierę zaczynał również w Nadrenii-Palatynacie, równocześnie jednak jest przedstawicielką "młodych" w partii i niemieckiej polityce w ogóle. Dodatkowo - nie ma męża i dzieci. Jest w pełni niezależna, to może zaś gwarantować jej oddanie dla prowadzenia urzędu.
"FP" pisze, że Kloeckner może się zacząć jawić jako dawna Angela Merkel - przewidywalna i ostrożna, taka, która budowała pozycję CDU przez ponad dekadę, aż stworzyła z niej ogromny centrowy konglomerat.
Kloeckner chce nie tylko zmian w polityce azylowej i migracyjnej, ale również rezygnacji z planów akceptacji dla "asystowania w samobójstwach", tj. uprawnienia lekarzy lub opiekunów do pomaganiu w eutanazji. Popiera z kolei zwiększanie wydatków na policję - wylicza "FP". Wszystkie te ruchy - jak się wydaje - wychodzą naprzeciw tradycyjnym zwolennikom CDU, którzy po nagłym przyjęciu miliona migrantów w Angeli Merkel nie rozpoznali już swojej liderki.
"Foreign Policy" pisze, że może się okazać, że 2017 roku i wybory federalne w Niemczech nie będą jeszcze tym momentem, w którym dojdzie do Mexitu (tak w Niemczech mówi się o odejściu Merkel z rządu), ale w 2021 byłoby to już niemal pewne. Tak czy inaczej, jeżeli Merkel utraci pozycję, Julia Kloeckner "z pewnością odegra bardzo dużą rolę" w niemieckiej polityce.
Autor: adso\mtom / Źródło: Foreign Policy