Małżeństwo w Niemczech "w bestialski sposób" zamordowało dwie kobiety z Ukrainy, by zabrać im miesięczną córkę. Porwali noworodka, bo Ina O. nie mogła zajść w ciążę, a pragnęli mieć kolejne dziecko. Para została skazana na dożywotnie więzienie.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Mannheim w południowo-zachodnich Niemczech skazał 46-letnią Inę O. i jej 43-letniego męża Marca O. na karę dożywotniego pozbawienia wolności za zabójstwo dwóch kobiet z Ukrainy i porwanie dziecka jednej z nich. Sąd uznał, że ciężar zbrodni jest szczególnie poważny i dlatego jest bardzo mało prawdopodobne, by para mogła ubiegać się o przedterminowe zwolnienie przed upływem 15 lat w więzieniu.
"Udając empatię, podstępem zdobyli zaufanie" Ukrainek
Jak podaje "Frankfurter Allgemeine Zeitung", powołując się na ustalenia sądu, małżeństwo zamordowało ukraińskie uchodźczynie wojenne 27-letnią Rytę R. i jej matkę Marynę R. "w bestialski sposób", bo chciało zabrać młodszej ofierze jej niespełna miesięczną córkę. Para posiada razem, z różnych związków, trójkę dzieci, w tym jednego wspólnego syna. Chcieli mieć jeszcze razem córkę, ale kobieta nie mogła zajść w ciążę, kilkukrotnie poroniła. Przed sądem małżeństwo zeznało, że zdecydowało się porwać noworodka ukraińskim uchodźcom i przedstawiać dziecko jako własne.
Niemiecka gazeta informuje, że w marcu 2023 roku para zaczęła szukać odpowiednich osób. Oskarżony przeglądał w tym celu grupy w serwisie Telegram. W końcu małżeństwo poznało 27-letnią Ukrainkę, jej matkę i córkę mieszkające w ośrodku dla uchodźców w mieście Wiesloch w południowo-zachodnich Niemczech. Jak podaje "FAZ", małżeństwo "udając empatię, podstępem zdobyło zaufanie" Ukrainek. Według "Bild" 6 marca zaprosili matkę i babcię do restauracji i potajemnie dodali narkotyk do ich drinków. Potem w "bestialski sposób" zabili 27-latkę oraz starszą kobietę, a niemowlę porwali.
Turysta znalazł ciało
7 marca 2024 roku turysta znalazł ciało jednej z ofiar na brzegu rzeki Ren. 13 marca policja aresztowała małżeństwo. Dziecko było w dobrym stanie.
Na początku stycznia podczas rozprawy oboje oskarżeni przyznali się do winy. Mężczyzna twierdził, że poronienie żony wywołało u niego poważny uraz. Powiedział również, że "słyszał głosy" i miał poważne problemy ze snem. Miał być też uzależniony od "substancji psychotropowych" od 15. roku życia. W materiale dowodowym wspomniano o marihuanie, amfetaminie, środku przeciwbólowym Tilidum, metamfetaminie przyjmowanej krótkotrwale i kokainie zażywanej przez wiele lat.
Jak podaje "FAZ", kobieta błagała sędziów, by pozwolili jej wyjść na wolność po 15 latach, ponieważ jej dzieci "potrzebują mamy". Sąd się na to nie zgodził ze względu na szczególnie poważny ciężar zbrodni. Nawet ich adwokaci domagali się dla nich dożywotniego pozbawienia wolności.
Jak informuje "Bild", skazana para chce wypłacić żyjącym krewnym - siostrze i córce zamordowanych Ukrainek - odpowiednio 10 tys. euro odszkodowania i 5 tys. euro odszkodowania. 43-latek twierdzi, że żałuje swoich czynów, jego żona podczas procesu nazwała je "ogromnym błędem". Porwane przez nich dziecko ma teraz rok i mieszka z 21-letnią siostrą ofiary i jej mężem w Ukrainie. Trwa proces adopcyjny.
Ina O. i Marco O. poznali się w 2014 roku, pobrali się w 2019 roku. 46-latka jest z zawodu podologiem, a jej mąż pomocnikiem rzeźnika.
Źródło: "Frankfurter Allgemeine Zeitung", "Der Tagesspiegel", "Bild"
Źródło zdjęcia głównego: Uwe Anspach/dpa/PAP