Szpital, który stał się katownią. Niemcy chcą wyburzyć jeden z ostatnich śladów nazistowskiej zbrodni

Źródło:
PAP
Hitler stał na czele III Rzeszy od 1933 do 1945 roku
Hitler stał na czele III Rzeszy od 1933 do 1945 roku
Reuters Archive
Hitler stał na czele III Rzeszy od 1933 do 1945 rokuReuters Archive

Niemcy planują wyburzyć szpital w Erlangen, gdzie w czasach III Rzeszy zabijano osoby z chorobami psychicznymi. "Rodzi to pytania, czy dzisiejsze Niemcy na pewno rozliczyły się ze swoją nazistowską przeszłością" - pisze na łamach portalu brytyjskiego tygodnika "The Spectator" niemiecko-brytyjska historyk Katja Hoyer.

Jak zauważa Katja Hoyer, Niemcy są często chwalone za sposób, w jaki mierzą się z przeszłością, bo Holokaust, czyli wymordowanie sześciu milionów żydowskich mężczyzn, kobiet i dzieci, zajmuje centralne miejsce w pamięci zbiorowej, a także w krajobrazie pamięci Berlina, gdzie poświęcono mu pomnik o powierzchni 19 tysięcy metrów kwadratowych.

"Ale działacze i historycy od dawna wskazują, że mord dokonany przez nazistów na około 275 tysiącach osób cierpiących na choroby psychiczne i upośledzenie umysłowe przyciąga znacznie mniejszą uwagę opinii publicznej. Teraz jeden z ostatnich fizycznych śladów tej zbrodni ma zostać zniszczony, co rodzi nowy spór o to, jak współczesne Niemcy powinny mierzyć się ze swoją przeszłością" - zauważa Hoyer.

 
Berliński pomnik Ofiar Holocaustusxc.hu

Szpital, który stał się katownią

Jak wyjaśnia, w centrum debaty jest szpital w bawarskim mieście Erlangen, w którym około tysiąca osób cierpiących na choroby i zaburzenia psychiczne zostało zamordowanych przez reżim nazistowski poprzez ich celowe głodzenie i zaniedbanie. W 160-metrowym budynku znajdowały się podziemne "oddziały głodowe". Zachodnie skrzydło, gdzie przetrzymywano kobiety aż do momentu, gdy umierały z niedożywienia, zostało już zburzone, a teraz to samo ma się stać ze wschodnim, gdzie były dwa oddziały dla mężczyzn. Na ich miejscu ma powstać Centrum Immunoterapii, Biofizyki i Medycyny Cyfrowej.

Hoyer przywołuje opinię Andreasa Frewera, profesora etyki medycznej na Uniwersytecie Fryderyka i Aleksandra w Erlangen i Norymberdze, przekonującego, że miejsce to powinno być zachowane z tych samych powodów, dla których zachowane są inne miejsca masowych mordów. "Czy zburzyliby obóz koncentracyjny?" - pytał na łamach "Süddeutsche Zeitung", zwracając uwagę, że mordowanie osób z niepełnosprawnościami poprzedzało Holokaust i stało się poligonem doświadczalnym dla takich metod jak użycie śmiercionośnego gazu.

Hermann Goering i Adolf Hitler w 1943 rokuBundesarchiv

Hoyer przypomina, że gdy latem 1939 roku Adolf Hitler zaczął przygotowywać Niemcy do wojny, zaczęły się również przygotowania do masowego mordowania niepełnosprawnych. W liście z 1 września 1939 roku instruował szefa swojej kancelarii Philippa Bouhlera i swojego osobistego lekarza Karla Brandta, aby upoważnili lekarzy do wymierzania "śmierci z litości" w przypadku, gdy pacjenci byli "uznani za nieuleczalnie chorych, po najbardziej krytycznych badaniach medycznych". Pierwsze eksperymenty z gazowaniem w związku z tą instrukcją zaczęły się od października 1939 roku.

Sprzeciw Kościoła, zwłaszcza publiczne protesty biskupa Münsteru Clemensa Augusta Grafa von Galena oraz inne czynniki, takie jak zwiększony rozgłos wokół programu, sprawiły, że Hitler ostatecznie zawiesił aktywne zabijanie w sierpniu 1941 roku. Ale wiele zaangażowanych w to osób przeniesiono później na wschód, gdzie pomagali w zakładaniu i prowadzeniu obozów koncentracyjnych i obozów śmierci. Natomiast mordowanie osób z niepełnosprawnościami kontynuowano za pomocą innych metod, jak głodzenie, maltretowanie i zaniedbywanie.

Profesor Frewer i inni działacze są niezadowoleni z kompromisowego rozwiązania, zgodnie z którym środkowa część długiego budynku - gdzie znajdowały się biura lekarzy i innego personelu zaangażowanego w zabójstwa - miałaby pozostać, a skrzydła z dawnymi oddziałami głodowymi byłyby wyburzone. Frewer argumentuje, że oznacza to, iż przestrzenie sprawców pozostaną, a miejsca zabójstw zostaną zniszczone.

Niewygodne prawdy

Hoyer pisze, że debata wokół tej ostatniej fizycznej struktury związanej z mordowaniem niepełnosprawnych mogłaby być mniej gorąca, gdyby innych miejsc nie spotkał podobny los. Wskazuje, że przy Tiergartenstrasse 4 w Berlinie, dawnej siedzibie administracyjnej nazistowskiego programu eutanazji, znajduje się obecnie pętla autobusowa i Filharmonia Berlińska i dopiero w 2014 roku, po skargach na brak upamiętnienia, ustawiono tam specjalnie zaprojektowany pomnik wraz z tablicami informacyjnymi.

"Obecnie na niemieckiej ziemi pozostało niewiele fizycznych śladów zbrodni nazistowskich. Wprawdzie państwo wiele inwestuje w edukację oraz ochronę obozów koncentracyjnych i obozów zagłady w Niemczech i innych krajach, ale miejsca te są zazwyczaj oddalone i niewidoczne. Mordowanie osób z niepełnosprawnościami odbywało się w miejscach, które wtedy, jak i teraz, były w środku niemieckiego życia. Wydaje się, że Niemcy nie znalazły jeszcze konsensusu, jak najlepiej pamiętać o tych niewygodnych prawdach. Ale pamiętać o nich trzeba" - podkreśla Hoyer.

Autorka/Autor:momo/kab

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Bundesarchiv