Około 30 tysięcy osób wyszło na ulice podczas demonstracji pierwszomajowych w stolicy Niemiec - podała agencja Reutera, powołując się na komunikat policji. W wyniku starć około 30 funkcjonariuszy zostało rannych. "Berlin wysłał w świat fatalne obrazy" - podsumowała sobotnie wydarzenia niemiecka prasa.
Policja dokonała około 240 aresztowań - powiedziała szefowa berlińskiej policji Barbara Słowik, cytowana przez miejscową rozgłośnię rbb24. - Bardzo żałuję, że doszło do gwałtownych zamieszek - dodała. Zdecydowana większość manifestacji przebiegała spokojnie. Gorąco zrobiło się wieczorem podczas zorganizowanej przez radykalnie lewicowe środowiska "Rewolucyjnej demonstracji pierwszomajowej".
Uczestnicy demonstracji rzucali w funkcjonariuszy petardami, butelkami i kamieniami. Policja odpowiedziała gazem pieprzowym. W Berlinie funkcjonariusze użyli armatek wodnych do gaszenia pożarów, gdy protestujący podpalili kosze na śmieci, ustawione barykady i samochody.
"Fatalne obrazy"
"Przemoc wybuchła 1 maja w środku Berlina przy Sonnenallee. Płonące barykady, rzucane butelki i kamienie oraz policja, która nie mogła dotrzeć na miejsce zdarzenia dłużej niż godzinę, w niektórych miejscach musiała nawet się wycofać" - komentował w niedzielnej publikacji dziennik "Welt". "Stołeczna policja była kiedyś uważana za najbardziej doświadczoną w całym kraju. Ale ten nimb pękł" - dodał.
"Berlin po raz kolejny wysyła w świat fatalne obrazy" - ubolewał "Welt". "Są zdjęcia policji, chwilami przytłoczonej, i zdjęcia rzekomo lewicowej demonstracji, która niszczy szyby małych samochodów i narożnych barów z przekąskami, ściga funkcjonariuszy na bocznych ulicach i robi to, o co oskarża koronasceptyków: masowo lekceważy przepisy ochrony przed infekcjami" - napisała gazeta.
"Co było zaskakujące w tym roku, to fakt, że na tak zwanej 'rewolucyjnej' demonstracji nie noszono masek. Do tej pory lewicowi demonstranci przestrzegali zasad obowiązujących w pandemii, choćby po to, by odróżnić się od prawicowych koronasceptyków" - zwrócił uwagę dziennik "Tagesspiegel".
Frekwencja znacznie wyższa
Według komunikatu organizatorów w "demonstracji na rzecz walki klasowej i międzynarodowej solidarności wzięło udział 25 tysięcy ludzi". Jednak "z powodu licznych brutalnych ataków policji" demonstranci nie dotarli do planowanego punktu końcowego na Oranienplatz na Kreuzbergu.
Demonstracje były drugimi protestami pierwszomajowymi w Berlinie od wybuchu pandemii COVID-19 - przypomniała agencja Reutera. Frekwencja była znacznie wyższa niż w zeszłym roku, mimo że wymogi dotyczące dystansu społecznego nadal obowiązują - dodała.
Źródło: Reuters, PAP