- Na tej sali stwierdzono, że zawdzięczam swoją reelekcję temu, że pan Jarosław Kaczyński był przeciwko, że jego ataki pomogły mi. Mogę tylko powiedzieć, że jest czymś oczywistym i naturalnym, że w trudnych sytuacjach możemy liczyć na naszych rodaków - komentował Donald Tusk w europarlamencie w Strasburgu w środę.
Szef Rady Europejskiej zdawał europosłom sprawozdanie z ubiegłotygodniowego unijnego szczytu, na którym doszło do jego reelekcji, przy sprzeciwie polskiego rządu.
- Jestem naprawdę wdzięczny za zaufanie, jakim mnie obdarzono i absolutnie zdecydowany, by pracować ze wszystkimi krajami członkowskimi i instytucjami, aby uczynić UE lepszą i bardziej zjednoczoną - powiedział Tusk w wystąpieniu na forum europarlamentu.
W trakcie debaty belgijski europoseł Philippe Lamberts, współprzewodniczący frakcji Zielonych, żartował, że swoją reelekcję Tusk może zawdzięczać szefowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.
- Jest pan szczęśliwym człowiekiem. Faktycznie Jarosław Kaczyński, pana wróg, chciał pana głowy do tego stopnia, że udało mu się doprowadzić do jedności przywódców 27 państw, z których żaden nie chciał zrobić mu (Kaczyńskiemu - red.) takiego prezentu - powiedział Lamberts. Dodał, że nie jest pod wrażeniem dokonań Tuska w pierwszej kadencji. - Ale mamy nadzieję, że będzie pan teraz liderem procesu, który pozwoli ożywić UE - podkreślił Belg. Tusk, odpowiadając na uwagę Lambertsa, oświadczył: - Mogę tylko powiedzieć, że jest czymś oczywistym i naturalnym, że w sytuacjach krytycznych zawsze możemy liczyć na naszych rodaków.
Juncker gratuluje i mówi o Tusk Tower
Gratulacje przekazał Tuskowi szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który przyznał, że w przeszłości jego ambicją było zajęcie stanowiska szefa Rady Europejskiej. - Ale stało się inaczej. Pan Tusk jest świetnym przewodniczącym Rady Europejskiej, a ja jestem świetnym przewodniczącym Komisji Europejskiej - powiedział Juncker.
Zażartował, że ponieważ ubiegłotygodniowy szczyt UE po raz pierwszy odbył się w nowej siedzibie Rady, to budynek ten powinien zostać nazwany Tusk Tower. To nawiązanie do nazwy wieżowca Trump Tower w Nowym Jorku, którego właścicielem jest prezydent USA Donald Trump. Szef frakcji chadeków w PE Manfred Weber powiedział, że w czasie pierwszej 2,5-rocznej kadencji Tusk wykonał doskonałą pracę. - To był czas jednoczenia, a nie dzielenia. To był czas, w którym próbował pan pokazać zdolność UE do działania, a nie blokowania działań - ocenił Weber. Dodał, że nie chce komentować przebiegu pierwszej godziny posiedzenia szczytu UE w ubiegłym tygodniu, w której podjęto decyzję o reelekcji Tuska. - Bo znowu może w niektórych polskich mediach ktoś napisze, że to Niemiec tak mówi. Nie będzie zatem żadnego prezentu dla propagandy w Polsce - dodał. Podziękował też europejskim socjalistom, którzy - jak mówił - w Radzie Europejskiej pokazali, że "to nie czas na politykę partyjną, ale na to, byśmy byli zgodni i bronili razem idei europejskiej".
"Nikt nie będzie rozmawiał w ten sposób"
Podobną opinię co do decyzji Wspólnoty wyraził w niedzielnych "Faktach po Faktach" Marek Grela, były ambasador RP przy Unii Europejskiej. Jego zdaniem to działanie polskich władz i brak skłonności do kompromisu sprawiły, że przywódcy 27 z 28 krajów członkowskich zagłosowali za Donaldem Tuskiem. - To, co uczyniono w związku z osobą Donalda Tuska, skłoniło kraje europejskie, żeby powiedzieli: "Dość, nie będzie nikt z nami rozmawiał w ten sposób" - powiedział Grela. - Jest sprzeczność polskiej kultury politycznej z krajami Unii Europejskiej. Istotą funkcjonowania Unii Europejskiej jest kultura kompromisu i nasi politycy tego nie rozumieją - tłumaczył dyplomata. Jak dodał: - Kompromis to jest ten klucz funkcjonowania, a nie dominacja, nie Merkel, która wszystkim narzuca, nie oszukiwanie, nie tworzenie superpaństwa. To jest współpraca między państwami, które szukają kompromisu. Zaprzeczył, że państwa unijne wybrały Tuska na złość polskiemu rządowi. Jego zdaniem, przywódcy państw UE "nie chcą przenosić pewnych niechlubnych praktyk z polskiego życia wewnętrznego na forum Brukseli". Jak podsumował "rząd zapłacił cenę" za wyniesienie swoich wewnętrznych spraw poza politykę krajową.
Najwięcej emocji wywołała odmowa
Po zakończeniu czwartkowego szczytu UE przyjęto "konkluzje przewodniczącego Rady Europejskiej" poparte przez 27 państw. To odpowiedź na odmowę poparcia wniosków przez Polskę. Premier Szydło jeszcze przed zakończeniem szczytu mówiła dziennikarzom, że według niej nieprzyjęcie wniosków przez wszystkie państwa UE będzie oznaczać, że szczyt będzie nieważny. Wykładnia na oficjalnej stronie internetowej Rady głosi, że "Rada Europejska przyjmuje konkluzje na każdym posiedzeniu". Jest to dokument wskazujący na kierunki polityczne UE, a nie akt prawny sam w sobie. Jednak od 2004 roku konkluzje są umieszczane w rejestrze publicznym oficjalnych dokumentów. Sam wybór szefa Rady Europejskiej nie wywołał tylu emocji na szczycie, co odmowa poparcia przez Polskę wniosków.
Tusk nie chciał opowiadać o kulisach końcówki szczytu, podczas której, jak relacjonowali dyplomaci, doszło do ostrej wymiany zdań między szefową polskiego rządu a liderami kilku innych państw unijnych.
Autor: kab//rzw / Źródło: TVN24, PAP