Nie pieniądze, tylko atak na zaplecze

 
Francuski samolot biorący udział w operacji libijskiejdefense.gouv.fr

Zamiast dozbrajać libijskich rebeliantów, należy bombardować ośrodki dowodzenia Muammara Kaddafiego i jego arsenały - zaproponował francuski minister obrony Gerard Longuet.

- Francja i Wielka Brytania pragną wykazać swą determinację, atakując również ośrodki dowodzenia sił rządowych i magazyny logistyczne, czego dotąd unikały - powiedział minister w wywiadzie dla francuskiej telewizji LCI.

Według Longueta, celem zbrojnych działań sojuszników "nie jest stworzenie frontu, lecz doprowadzenie do tego, aby żołnierze Kaddafiego powrócili do koszar" i uniknięcie wojny domowej.

Poza rezolucję

Szef francuskiego resortu obrony przyznał, że wspólna deklaracja ogłoszona w piątek przez prezydentów USA i Francji oraz premiera Wielkiej Brytanii, w której domagają się zakończenia władzy Kaddafiego, nie mieści się w ramach rezolucji 1973 Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Zapytany, czy deklaracja wykracza poza mandat ONZ, Longuet odparł, że "poza rezolucję 1973 - z całą pewnością", ponieważ "nie mówi ona o przyszłości Kaddafiego". - Myślę jednak, że kiedy trzy wielkie kraje mówią to samo, ma to jakąś wagę dla ONZ i być może pewnego dnia Rada Bezpieczeństwa przyjmie nową rezolucję w tej sprawie - oświadczył.

Będą blokować

Francuski minister obrony przyznał też, że niektóre kraje, jak Rosja, Chiny lub Brazylia będą blokować tę inicjatywę. Zwrócił się do nich o jej poparcie, ponieważ - jak podkreślił - "żaden wielki kraj nie może uznać, że szef państwa może rozwiązywać swe problemy bombardując ludność".

Longuet powiedział, że celem wspomnianej wspólnej deklaracji jest przekonanie wszystkich Libijczyków, do których jest przede wszystkim skierowana, że z Kaddafim nie ma dla nich przyszłości.

- Celem jest skłonienie ludzi w Trypolisie do porzucenia Kaddafiego - dodał francuski minister, który uważa, że działaniom wojskowym powinno towarzyszyć otwarcie polityczne, aby "Libijczycy mogli się spotkać na wspólnej drodze i zaprojektować wspólnie swoja przyszłość".

Trzy fronty to za dużo

Tłumacząc, dlaczego USA nie są w Libii na pierwszej linii, francuski minister przypomniał, że Amerykanie maja już dwa otwarte fronty: w Afganistanie oraz w Iraku. Powołując się na wypowiedzi prezydenta USA, Longuet podkreślił, że Waszyngton jest gotowy udzielić nieodzownego wsparcie logistycznego, które pozwoli pozostałym krajom na zorganizowanie bombardowań celów w Libii.

Libia - podkreślił francuski minister - "to sprawa Europejczyków".

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: defense.gouv.fr