NATO może stanąć przed koniecznością zmiany swojej polityki wobec Rosji. Część państw Sojuszu uważa bowiem, że rosyjska interwencja wojskowa w Gruzji nie może pozostać bez echa. - Sojusznicy zasugerowali, że sprawy nie mogą pozostać jak dotąd - uważa amerykański wysłannik przy NATO Kurt Volker.
- W dzisiejszej dyskusji pewna liczba sojuszników zasugerowała, że sprawy nie mogą pozostać jak dotąd (...) Myślimy, że jest potrzeba przyjrzenia się temu, jak pracujemy z Rosją - powiedział we wtorek amerykański wysłannik przy NATO Kurt Volker.
Konsekwencje wojny w Gruzji dla relacji Rosji z Zachodem mogą być jeszcze poważniejsze. Atlantic Council, amerykański instytut zajmujący się działalnością NATO, uważa że "USA i ich europejscy sojusznicy powinni wezwać do zawieszenia członkostwa Rosji w klubie G-8 i zawiesić negocjacje między Rosją a Unią Eurpejską na temat Umowy o Partnerstwie i Współpracy". Członkostwo Rosji w grupie najbardziej uprzemysłowionych państw świata kwestionował już znacznie wcześniej republikański kandydat na prezydenta, senator John McCain.
We wtorkowym artykule redakcyjnym w "Washington Post" czytamy, że ostatnie wydarzenia powinny zmobilizować NATO do wzmocnienia obrony krajów Europy Środkowej i Wschodniej. - Plany Sojuszu przewidujące wspólną obronę takich członków jak Estonia, Łotwa, Litwa i Polska muszą być w trybie pilnym podniesione na wyższy poziom - zaapelował dziennik.
Rola NATO w konflikcie na Kaukazie
NATO ma swój udział w konflikcie na linii Moskwa-Tbilisi. Przynajmniej tak uważa gruziński ambasador przy Sojuszu, Rewaza Beszidze. - Sojusz Północnoatlantycki popełnił błąd, nie przedstawiając na swym kwietniowym szczycie terminarza uzyskania członkostwa przez Gruzję, co Rosja uznała za "zielone światło" do ataku - stwierdził.
- Jest to nasze wyraźne stanowisko, wzmocnione jeszcze po rosyjskich naruszeniach, że sojusznicy popełnili wielki błąd, gdy w Bukareszcie nie udostępnili Gruzji i Ukrainie Planu Działań na rzecz Członkostwa (MAP) - powiedział Beszidze na konferencji prasowej po spotkaniu z ambasadorami 26 państw członków NATO. - Uważamy, że Rosja potraktowała to przesłanie jako zielone światło i - co najistotniejsze - ostatnie posunięcia, jakie miały miejsce na terytorium Gruzji, wywodzą się z tego błędu.
Członkostwo Tbilisi i Kijowa w NATO było mocno dyskutowane w kwietniu br. Wtedy na natowskim szczycie prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush z silnym poparciem m.in. prezydenta Kaczyńskiego bezskutecznie próbowali przekonać Francję i Niemcy do formalnej zgody na wejście Gruzji i Ukrainy do sojuszu. Skończyło się jak zwykle - na deklaracji woli.
Drzwi do NATO pozostają dla Gruzji otwarte
W Brukseli dla dziennikarzy wypowiadał się też szef Sojuszu, Jaap de Hoop Scheffer, który wyraźnie zapewniał, że dana Gruzji obietnica członkostwa pozostaje w mocy. - Uważamy, że oświadczenie bukaresztańskie obowiązuje. Kraje sojusznicze (NATO) powiedziały w Bukareszcie, że pewnego dnia Gruzja przystąpi do NATO - mówił Scheffer.
Rosja od zawsze gwałtownie przeciwstawiała się takiemu scenariuszowi, uznając terytorium byłych republik sowieckich za własną strefę wpływów.
Źródło: PAP, tvn24.pl