Napięcie narasta, Izrael kontynuuje naloty. Jest reakcja Białego Domu

Źródło:
PAP, Reuters

Lider Hezbollahu, który zginął w izraelskim nalocie, podjął brzemienną w skutki decyzję o połączeniu sił z Hamasem i otwarciu kolejnego frontu przeciwko Izraelowi - stwierdził w wydanym w sobotę wieczorem oświadczeniu prezydent USA Joe Biden. Izraelski atak nazwał "pewną miarą sprawiedliwości" za wieloletnie kierowanie tą terrorystyczną organizacją. Głos w sprawie wydarzeń na Bliskim Wschodzie zabrały także władze w Paryżu, Berlinie i Londynie. Z najnowszych doniesień wynika, że sytuacja eskaluje.

Izraelskie siły zbrojne ogłosiły w sobotę, że w piątkowym nalocie na Dahije zabito przywódcę Hezbollahu Hasana Nasrallaha, co później potwierdziła ta organizacja. Już wcześniej w izraelskich nalotach, które od poniedziałku prowadzone były na masową skalę, zginęli niemal wszyscy wyżsi rangą dowódcy Hezbollahu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Dlaczego Hezbollah nie odpowiada na cios. "Dwa możliwe wytłumaczenia"

Oświadczenie Białego Domu

W sobotę oświadczenie w sprawie ataku wydał Biały Dom. Prezydent Joe Biden nazwał go "pewną miarą sprawiedliwości". Zauważył, że operacja obalenia Nasrallaha miała miejsce w szerszym kontekście konfliktu, który rozpoczął się od zamachu palestyńskiego Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku.

"Następnego dnia Nasrallah podjął brzemienną w skutki decyzję o połączeniu sił z Hamasem i otwarciu tego, co nazwał 'frontem północnym' przeciwko Izraelowi" - napisał Biden w oświadczeniu. Zauważył również, że Hezbollah pod wodzą Nasrallaha ponosi odpowiedzialność za śmierć tysięcy Amerykanów.

Kobieta trzyma zdjęcie lidera Hezbollahu Hassana Nasrallaha, który zginął w izraelskim ataku PAP/EPA/ABEDIN TAHERKENAREH

Poinformował też, że na jego polecenie minister obrony Lloyd Austin zwiększy ochronę amerykańskich żołnierzy stacjonujących na Bliskim Wschodzie.

Biden zaznaczył, że celem Stanów Zjednoczonych jest deeskalacja trwających konfliktów w Strefie Gazy i Libanie za pomocą środków dyplomatycznych.

W związku z eskalacją napięć na Bliskim Wschodzie po śmierci Nasrallaha Departament Stanu USA w sobotę nakazał niektórym pracownikom amerykańskiej ambasady w Bejrucie i członkom ich rodzin opuszczenie Libanu przez Izrael. Resort wprowadził też ograniczenia w podróżowaniu personelu ambasady.

Śmierć irańskiego generała

W sobotę irańskie władze podały, że w piątkowym izraelskim nalocie na Bejrut, oprócz lidera Hezbollahu, zginął także ważny generał irańskiej Gwardii Rewolucyjnej Abbas Nilforuszan.

Przedstawiciel władz sądowniczych Iranu Ahmad Reza Pur Chaghan przekazał informację o śmierci Nilforuszana, opisując go jako "gościa narodu libańskiego" - podała agencja informacyjna IRNA. Powiedział również, że Iran ma prawo do odwetu na mocy prawa międzynarodowego.

Śmierć prominentnego wojskowego zwiększa presję na Iran, aby odpowiedział na izraelski atak - zauważa agencja AP.

Kłęby dymu nad Bejrutem po izraelskim nalocie (28 września)PAP/EPA/WAEL HAMZEH

Izrael kontynuuje naloty

Po śmierci Nasrallaha armia zapowiedziała, że będzie kontynuowała naloty na Hezbollah, w tym na jej dowódców, składy broni i inną infrastrukturę.

W sobotę wieczorem agencja AFP, powołując się na źródło w libańskim aparacie bezpieczeństwa, podała, że Izrael zaatakował magazyny w pobliżu lotniska w Bejrucie. Reuters przekazał, że uderzono w obszar oddalony o pół kilometra od budynków portu lotniczego. Ostrzelany teren to strefa przemysłowa, w której znajduje się wiele warsztatów samochodowych - podało źródło Reutersa. Zaznaczono, że z dotychczasowych ataków Izraela ten był najbliżej jedynego międzynarodowego lotniska Libanu

Prezes libańskich linii lotniczych Middle East Airlines Mohammad al-Hut powiedział, że lotnisko funkcjonuje normalnie. "Port lotniczy w Bejrucie nie jest celem ataku, nie ma tam żadnej broni" - zapewnił w rozmowie z Reutersem.

Izraelska armia poinformowała wcześniej w sobotę o kolejnym nalocie na bejrucką dzielnicę Dahije, uznawaną za bastion Hezbollahu. Jak dodano, w ataku zginął Hasan Chalil Jasin, dowódca jednostki wywiadowczej Hezbollahu odpowiedzialnej za wyznaczanie celów ataków w Izraelu. Według armii, mężczyzna planował kolejne uderzenia na Izrael, do których miało dojść w najbliższych dniach.

Dym po nocnych atakach Izraela na BejrutEPA/WAEL HAMZEH

Reakcja Paryża, Berlina i Londynu

Minister spraw zagranicznych Francji Jean-Noel Barrot wezwał w sobotę Izrael do natychmiastowego wstrzymania nalotów na Liban, a Hezbollah i Iran do powstrzymania się od działań, które mogłyby nasilić eskalację.

Barrot zaznaczył także, że Francja sprzeciwia się jakimkolwiek operacjom lądowym Izraela w Libanie - przekazano w komunikacie MSZ wydanym po piątkowej rozmowie telefonicznej szefa francuskiej dyplomacji z premierem Libanu Nadżibem Mikatim. Jak dodano, francuska dyplomacja rozesłała do wszystkich stron konfliktu prośbę o zachowanie jak największej powściągliwości. Barrot zwrócił też uwagę na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa cywilnej ludności zarówno Libanu, jak i Izraela.

Izrael prowadzi ataki na cele Hezbollahu w LibanieWAEL HAMZEH/PAP/EPA

Szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock ostrzegła przed spiralą przemocy na Bliskim Wschodzie.

- Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest niezwykle niebezpieczna i istnieje ryzyko, że cały region pogrąży się w spirali przemocy - powiedziała Baerbock w sobotę w programie stacji ARD. Dodała, że niemiecka dyplomacja kontynuuje wysiłki na rzecz zawarcia zawieszenia broni między Izraelem a Hezbollahem.

Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Lammy przekazał, że w sobotę odbył rozmowę z libańskim premierem. - Zgodziliśmy się, że konieczne jest natychmiastowe zawieszenie broni, aby zakończyć ten rozlew krwi. Rozwiązanie dyplomatyczne to jedyny sposób na przywrócenie pokoju i stabilności obywatelom zarówno Libanu, jak i Izraela - powiedział.

Eskalacja konfliktu na linii Izrael-Hezbollah

Jesienią 2023 roku, po wybuchu wojny w Strefie Gazy, wspierany przez Iran Hezbollah zaczął regularne ostrzały północnego Izraela, co spotyka się z silnymi kontratakami.

Od poniedziałku izraelskie lotnictwo prowadzi zmasowane naloty na Liban. Zginęło w nich już ponad 700 osób, a około miliona mieszkańców Libanu uciekło z domów. Izrael podkreśla, że naloty są wymierzone w infrastrukturę i bojowników terrorystycznego Hezbollahu, a celem operacji jest przywrócenie bezpieczeństwa na północy kraju, z której przed atakami musiało uciekać ponad 60 tysięcy mieszkańców.

Sytuacja na granicy izraelsko-libańskiejPAP

Ataki jemeńskich rebeliantów

Solidarność z Hamasem po wybuchu wojny w Strefie Gazy zadeklarowali także jemeńscy rebelianci Huti, którzy zaczęli ostrzeliwać statki przepływające przez Morze Czerwone, deklarując, że naloty są wyrazem wsparcia dla palestyńskiej organizacji terrorystycznej, a ich celem jest Izrael i jego wymiana handlowa. Atakowali również sam Izrael.

W sobotę izraelskie siły zbrojne poinformowały, że iraelska obrona powietrzna strąciła pocisk balistyczny wystrzelony z Jemenu w kierunku środkowego Izraela. Zaznaczono, że pocisk został przechwycony poza granicami państwa i zestrzelony przez system obrony dalekiego zasięgu Arrow.

Jemeńscy rebelianci Huti YAHYA ARHAB/PAP/EPA

Poprzednim razem syreny w tej części kraju zawyły w piątek po północy, gdy obrona powietrzna zestrzeliła inny pocisk wysłany z Jemenu. Do ataku przyznała się później kontrolująca dużą część tego państwa grupa rebeliantów Huti. Bojówka ogłosiła, że atak był odwetem za zabicie w czwartek w izraelskim nalocie na Bejrut dowódcy jednostki powietrznej Hezbollahu Mohammada Surura.

Huti zapowiedzieli, że będą dalej atakować Izrael, wspierając w ten sposób palestyński Hamas i libański Hezbollah w walce z tym państwem. Wszystkie te organizacje są uznawane za należące do tzw. osi oporu - kierowanej przez Iran i wymierzonej w Izrael nieformalnej koalicji, w skład której wchodzą też szyickie bojówki w Iraku i prorządowe grupy zbrojne w Syrii.

Autorka/Autor:momo/kab

Źródło: PAP, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/WAEL HAMZEH