Obyło się bez rozlewu krwi. Napastnik w berlińskim banku, który wziął zakładnika i według mediów groził zdetonowaniem bomby uwolnił mężczyznę i po 10 godzinach oddał się w ręce policji. Wcześniej żądał miliona euro w gotówce.
W piątkowe popołudnie w Berlinie policja dostała informację o napadzie na bank. Na miejscu okazało się, że pewien 20-latek wdarł się do filii Deutsche Bank w eleganckiej dzielnicy Zehlendorf i wziął zakładnika.
Chciał pieniędzy, miał zakładnika
Powiedział, że ma bombę, zażądał też pieniędzy i zapewnienia mu możliwości ucieczki. Teren wokół banku został obstawiony przez ponad 300 policjantów, na miejsce przybyło także pogotowie ratunkowe.
Prawdopodobnie napastnik po ujawnieniu swoich zamiarów w budynku, działał dość chaotycznie, bo jeszcze przed przybyciem policji udało się uciec około 20 osobom będącym chwile wcześniej w środku.
Jak podawał dziennik "Berliner Morgenpost", napastnik miał mieć ze sobą bombę i groził wysadzeniem budynku.
Wyszedł sam. "Broń" w banku
Po około 10 godzinach negocjacji napastnik poddał się, wcześniej uwalniając przetrzymywanego mężczyznę. Nic mu nie zrobił.
Stefan Redlich, rzecznik berlińskiej policji, powiedział agencji Reutera, że "wciąż nie jest w stanie określić, jakiego rodzaju broni używał niedoszły złodziej, bo ta pozostała w banku i tam badają ją specjaliści".
Autor: mtom, adso / Źródło: PAP, Reuters