Budowany w hiszpańskim Benidormie wieżowiec InTempo miał być symbolem ery wielkiego budownictwa w Hiszpanii. Opisywany jako najwyższy budynek mieszkalny w Unii Europejskiej stał się jednak symbolem niekompetencji i porażki deweloperów - pisze "El Pais". W wieżowcu, w którym najtańsze mieszkanie kosztuje 350 tys. euro "zapomniano" m.in. zamontować dodatkowe szyby dla wind.
Pomysł na budowę InTempo pojawił się w 2006 roku, kiedy w Hiszpanii nikt jeszcze nie słyszał o kryzysie. Kraj przeżywał budowlany boom, nowe osiedla powstawały jak grzyby po deszczu. Ale krótko po tym, jak budynek w kształcie dwóch wież zwieńczonych odwróconym stożkiem zaczął powstawać, Hiszpania pogrążyła się w kryzysie.
Jak pisze "El Pais", pierwsze kłopoty zaczęły się tuż po rozpoczęciu budowy, w 2009 roku, gdy zbankrutował deweloper - kryzys szalał i banki niechętnie udzielały pożyczek przedsiębiorstwom.
Początkowo budowę finansował bank Caixa Gaicia, który sam wpadł w kłopoty. Później połączył się z innym bankiem, aż w końcu został przekształcony w NCG Banco, który dziś nie ma z budynkiem nic wspólnego.
Budowę przejmowało następnie kilka firm. W końcu zajęło się nią przedsiębiorstwo SAREB, które wykupuje pożyczki hipoteczne od instytucji finansowych w zamian za rządowe obligacje.
Brak windy i wypadek robotników
Ale kłopoty dopiero się zaczęły. W 2010 roku przez kilka miesięcy nie płacono robotnikom za ich pracę. Później zdecydowano, że do budynku, który początkowo miał mieć 20 pięter, dobudowane zostanie kolejne 27. Ale, jak pisze "El Pais", zapomniano wówczas o zainstalowaniu towarowej windy dla pracowników, którzy musieli wchodzić po schodach na budowane wyżej piętra.
W kwietniu 2011 roku, gdy towarowy dźwig został już zainstalowany, doszło do wypadku - winda zerwała się z liny, gdy przebywało w niej 13 robotników. Po wypadku karetki pogotowia nie mogły dotrzeć na miejsce, ponieważ przez oszczędności na placu budowy nie zbudowano awaryjnej bramy ewakuacyjnej. Kilka osób zostało poważnie rannych.
"Zapomniano" o dodatkowych szybach
Z kolei w styczniu 2012 roku pojawiła się nowa trudność: okazało się, że w planach nie wzięto pod uwagę dodatkowych szybów dla wind - zaprojektowano je jak dla 20-piętrowego bloku, a potem po prostu dodano kolejne 27 poziomów, bez uwzględniania większej liczby szybów i wind.
Jak zauważa blog TreeHugger, zajmujący się tematyką architektury, oznacza to, że windy w założeniu mają jeździć z samego dołu budynku na samą górę, co oczywiście znacznie wydłuża czas oczekiwania na transport. Zazwyczaj w wysokich budynkach montuje się więcej szybów i więcej wind, tak aby nie musiały one pokonywać za każdym razem całej drogi przez kilkadziesiąt pięter. Teraz jedynym wyjściem wydaje się zamontowanie windy zewnętrznej, która jednak może zaburzyć obraz luksusowego apartamentowca.
Jednak inny hiszpański bloger opisuje swoją wizytę w apartamentowcu. Zamieścił na blogu zdjęcia windy, która ma 45 przycisków odpowiadających piętrom i napisał, że podróż na samą górę wieżowca zajęła niecałą minutę.
"Symbol przesady i niekompetencji"
Obecnie InTempo, który będzie mierzył 188 m wysokości, jest ukończony w ponad 90 procentach. Sprzedano dotąd 35 proc. mieszkań. Prace mają zakończyć się w grudniu tego roku, ale zapewne termin ten przesunie się ze względu na roszczenia klientów i podwykonawców. Cena jednak nie spadła - najtańsze, jednopokojowe mieszkanie kosztuje 358 tys. euro.
- Miał symbolizować erę wielkiego budownictwa. A jest symbolem ery przesady, nieudolności, niekompetencji i prawdziwej katastrofy konstrukcyjnej - kwituje "El Pais".
Autor: /jk/ ola / Źródło: elpais.com, tvn24.pl