Oskarżyciel odstąpił od połowy zarzutów wobec założycieli strony The Pirate Bay, w jednym z najgłośniejszych procesów przeciw komputerowemu piractwu. - To dowodzi, że prokurator nie rozumiał wcześniej tej technologii - skwitował ucieszony jeden z oskarżonych - Frederik Neik.
Odrzucone zostały zarzuty poważniejsze - o pomoc w łamaniu praw autorskich, utrzymane zostały te mniej istotne - o współudział w udostępnianiu chronionych materiałów. Nie wiemy na razie, jakim wyrokiem są obecnie zagrożeni założyciele Pirate Bay. Wcześniej, groziły im dwa lata więzienia i po ponad 140 tys. dol. grzywny. Oprócz tego, o wypłatę ponad 10 mln dol. grzywny ubiegają się koncerny rozrywkowe, które straciły na działalności oskarżonych.
Czyj sukces?
Przedstawiciel koncernów tłumaczy, że odstąpienie prokuratora od zarzutów nie jest dla nich ciosem. - To jest uproszczenie zarzutów, dzięki któremu będzie łatwiej skupić się na udowodnieniu oskarżonym właśnie pomocy w udostępnianiu chronionych prawem autorskim plików - powiedział reprezentujący firmy Peter Danowsky. I dodał, że żądania jego klientów nie uległy zmianie.
Mimo takiej deklaracji prawnika, z decyzji prokuratora cieszą się oskarżeni. - To jest sensacja! Bardzo rzadko udaje się wywalczyć połowę procesu podczas półtora dnia. Dowodzi to też, że oskarżyciel uważnie nas wczoraj wysłuchał - powiedział obrońca mężczyzn Per Samuelson.
Proces założycieli The Pirate Bay potrwać ma trzy tygodnie. Odbywa się Sztokholmie, mimo argumentacji oskarżonych, że ich strona znajduje się na serwerach poza Szwecją.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA