Mąż postrzelonej w Arizonie kongresmen Gabrielle Giffords myślał, że jego żona nie żyje, gdy zobaczył w TV niesprawdzone, pierwsze doniesienia z miejsca tragedii. Podczas strzelaniny w Tucson zginęło 6 osób, a kilkanaście zostało rannych.
Astronauta Mark Kelly powiedział w pokazanym we wtorek wywiadzie, że usłyszał o strzelaninie w Arizonie 8. stycznia, po telefonie od szefa biura Giffords.
Natychmiast wsiadł do prywatnego samolotu przyjaciela i poleciał do Arizony. Jeszcze w trakcie lotu zobaczył wiadomości telewizyjne, gdzie mówiono, że kongresmen nie żyje.
Druzgocząca wiadomość
- Po prostu poszedłem do łazienki i, wiesz, załamałem się - powiedział w wywiadzie dla ABC. - Usłyszeć, że nie żyje, to było dla mnie druzgoczące - dodał. Dopiero po 20 minutach - gdy zadzwonił do matki Giffordds - dowiedział się, że śmierć żony nie jest prawdą.
Kelly zdradził też, że żona rozpoznała go w szpitalu. Poznał po tym, gdy zaczęła bawić się jego obrączką ślubną, co lubiła już dawniej. Poinformował też, że członkini Kongresu nie wie o tym, jak tragiczna okazała się strzelanina.
Początek długiej drogi
Obecnie stan Giffords poprawił się na tyle, że rozpoczęła rehabilitację ruchową - przy pomocy szpitalnego personelu próbuje wstawać do pozycji siedzącej i ruszać nogami. Jeszcze nie wiadomo, czy Giuffords będzie w stanie mówić.
Jej powrót do zdrowia - zdaniem lekarzy - może potrwać nawet rok. 17 stycznia gubernator z Arizony Jan Brewer powiedział, że Giffords nie zostanie na podstawie prawa stanowego usunięta z urzędu z powodu niemożliwości wykonywania swoich obowiązków przez czas dłuższy niż 3 miesiące.
Źródło: FOX News
Źródło zdjęcia głównego: U.S. Congress