Dmytro Bułatow, ukraiński opozycjonista, który po ciężkim pobiciu wyjechał na Litwę na leczenie, zwołał dziś konferencję prasową. - Byłem tak boleśnie bity, że prosiłem o śmierć - powiedział dziennikarzom. Dodał również, że przyznał się do wszystkiego, czego od niego żądano - m.in. do tego, że jest amerykańskim szpiegiem - byle tylko tortury ustały.
Bułatow opisywał dziennikarzom, że był tak mocno bity - "mocno i profesjonalnie" - i torturowany, iż błagał swoich oprawców o dobicie go.
- Umieszczono mnie w jakimś pomieszczeniu. Było tam drewniane łóżko. Nałożyli mi gogle pływackie na oczy. Pierwszego dnia położyli mnie na podłodze, zatkali nos, gogle przykryli szmatą i lali do ust wodę, dopóki nie zacząłem się krztusić - wyznał na konferencji prasowej Bułatow.
"Mówiłem, cokolwiek chcieli"
Jak opisywał, jego porywacze chcieli wiedzieć, kto finansował antyrządowe protesty na Ukrainie. Porywacze oskarżali go też - jak mówił - o to, że jest amerykańskim szpiegiem opłacanym przez CIA i chcieli, by przyznał się, że brał pieniądze od amerykańskiego ambasadora. Do tego ostatniego czynu przyznał się w nadziei, że tortury ustaną.
- To nieprawda, ale powtarzałem to w nadziei, że przestaną mnie torturować. (...) Prosiłem też, by mnie zabito, gdyż nie mogłem znieść takiego bólu - powiedział Bułatow. - Czułem, jakby po twarzy spływał mi płynny metal. Jedyne czego chciałem, to żeby się to skończyło - powiedział. - Mówiłem, cokolwiek chcieli - dodał.
Bułatow opowiedział również o tym, jak obcięto mu ucho. - Nie czułem, jak duży to był kawałek, ale wzięli go i dotknęli nim mojej twarzy - powiedział. - Codziennie bito mnie po głowie. Uderzenia były bardzo mocne i bardzo bolesne. Oprawcy byli bardzo silni, profesjonaliści, odczuwało się, że znają się na walkach wschodnich. Rozmawiali po rosyjsku, ale z pewnym akcentem - mówił.
Ostatniego dnia Bułatow miał zostać przykuty do drzwi. - Kazali mi uklęknąć. Powiedzieli, że mnie ukrzyżują - wspomina. Powiedziałem im wtedy, żeby mnie zabili, bo nie byłem w stanie tego wytrzymać. Jakiś czas później założyli mi na głowę torbę i zabrali stamtąd - powiedział.
Radio Swoboda na swojej stronie internetowej opublikowało również serię zdjęć obrażeń, jakich doznał Bułatow.
Odnalazł się śladami tortur
Bułatow, jeden z organizatorów ruchu kierowców, który w ramach walki z władzami nękał najazdami samochodowymi domy wysokich urzędników państwowych, zaginął 22 stycznia. Po kilku dniach odnalazł się w jednej z podkijowskich wsi. Na jego ciele widniały ślady pobicia. Miał obcięty fragment ucha oraz ślady po gwoździach w dłoniach.
Ukrainiec wyleciał na leczenie na Litwę. Jego wyjazdowi za granicę do ostatniej chwili sprzeciwiały się ukraińska milicja i prokuratura, które próbowały mu wręczyć w szpitalu decyzję o aresztowaniu. W jego obronie stanęli politycy opozycji i zachodni dyplomaci.
Na ciele Bułatowa widoczne są "wyraźne oznaki długotrwałych tortur i okrutnego traktowania" - poinformowało litewskie MSZ, dodając, że jego przypadek może wskazywać na to, iż Ukraina dopuściła się złamania ONZ-owskiej konwencji zabraniającej tortur. Dlatego Unia Europejska musi domagać się od Kijowa "dogłębnego i niezależnego śledztwa" w sprawie Bułatowa i innych podobnych przypadków, aby ukarać sprawców - podkreślono w komunikacie litewskiego MSZ.
Autor: mtom, jk / Źródło: PAP, rferl.org
Źródło zdjęcia głównego: Radio Svoboda.org (RFE/RLl)