To izraelski wywiad mógł stać za cyberatakiem na sieć komunikacyjną byłego prezydenta Francji Nicholasa Sarkozy'ego w maju 2012 roku - donosi "Le Monde". Gazeta powołuje się na materiały udostępnione przez byłego agenta NSA Edwarda Snowdena. Izrael stanowczo odpiera zarzuty.
Według "Le Monde", dokumenty Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA) ujawnione przez jej byłego agenta Edwarda Snowdena wskazują, że to izraelski wywiad może stać za próbą włamania się do sieci komunikacyjnej prezydenta Francji Nicholasa Sarkozy'ego w maju 2012 roku.
"Izraela nie pytaliśmy"
Francuska gazeta powołuje się na raport NSA przygotowany dla pracowników, którzy mieli się spotkać z francuskimi agentami. Agencja zaprzeczyła w nim, jakoby stała za atakiem hakerskim.
Zapewniła jednocześnie, że w incydent nie są zamieszane służby z Nowej Zelandii, Australii, Kanady czy Wielkiej Brytanii. Wywiady tych krajów współpracują z USA w ramach tzw. paktu "Five Eyes". NSA przyznała jednak, że "nie pytała Mossadu i ISNU (izraelskiej agencji wywiadu cyfrowego) czy nie były w to zaangażowane". Zdaniem "Le Monde", to stwierdzenie świadczy, że za atakiem mógł stać właśnie Mossad.
"Partnerom tak nie robimy"
- Izrael to kraj, który jest przyjacielem, sojusznikiem i partnerem Francji oraz nie podejmuje żadnych wrogich działań, które mogłyby stanowić zagrożenie dla jej bezpieczeństwa - stwierdziło biuro premiera Benjamina Netanjahu w oświadczeniu przesłanym do "Le Monde".
To kolejne doniesienia o szpiegowaniu głowy państwa przez obcy wywiad. W czwartek niemiecka prasa informowała, że NSA podsłuchiwała rozmowy kanclerz Niemiec Angeli Merkel.
Autor: rf//bgr / Źródło: Jerusalem Post, Haaretz, Le Monde,
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) | Richard Pichet