Żony rosyjskich żołnierzy powołanych przez reżim Putina co sobotę protestują w Moskwie. Podczas dzisiejszej demonstracji zatrzymano co najmniej 27 osób, z czego większość stanowili dziennikarze, także zagraniczni - poinformował niezależny od władz na Kremlu portal Meduza.
Manifestacja została zorganizowana przez stowarzyszenie "Droga do domu" - organizację żon żołnierzy powołanych na wojnę przez reżim Putina. Stowarzyszenie domaga się od prezydenta Rosji Władimira Putina podpisania dekretu o zakończeniu mobilizacji - przypomniał portal Meduza.
Demonstracje odbywają się cyklicznie w każdą sobotę, ta była dziewiątą z rzędu. Sobotni wiec został zorganizowany z okazji 500. dnia ogłoszenia mobilizacji w Rosji. Demonstrujący zebrali się w przy Grobie Nieznanego Żołnierza i złożyli kwiaty pod Wiecznym Ogniem. W akcji wzięło udział około 200 osób.
Przed wiecem moskiewska prokuratura ostrzegła przed odpowiedzialnością za wzywanie do udział w "nieuzgodnionych imprezach masowych". Podczas sobotniej demonstracji zatrzymano co najmniej 27 osób, z czego większość stanowili dziennikarze.
Meduza zaprezentowała zdjęcia i krótkie filmy, na których widać, że na Placu Maneżowym w pobliżu Kremla policjanci prowadzą mężczyzn w kamizelkach z napisem "Prasa" do samochodów policyjnych. "Prawie wszyscy dziennikarze płci męskiej zostali zatrzymani" - poinformował kanał SOTA na Telegramie.
Zatrzymani dziennikarze zagranicznych mediów
Wśród zatrzymanych byli pracownicy zagranicznych mediów, w tym agencji Agence France-Presse i Associated Press, holenderskich mediów publicznych NOS czy niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" - relacjonowała AFP. Do policyjnych wozów "zaproszono" także działaczy ruchu "O prawa człowieka". Zostali oni przewiezieni na posterunek policji w historycznej dzielnicy Moskwy, Kitaj-gorod. Meduza poinformowała, że wkrótce potem wszyscy zatrzymani zostali wypuszczeni.
Obserwatorzy twierdzą, że policja zatrzymała siedmiu innych dziennikarzy relacjonujących wiec w pobliżu sztabu wyborczego Władimira Putina na ulicy Pokrowka, przewieziono ich na komisariat w dzielnicy Basmannej.
Źródło: PAP