- Rosja jest przeciwna niezależnej misji obserwacyjnej Unii Europejskiej w Gruzji - powiedział w poniedziałek rzecznik rosyjskiego MSZ Andriej Niestierienko. Również w poniedziałek Rosjanie nie wpuścili do strefy buforowej konwoju z pomocą humanitarną ONZ.
Zdaniem Niestierienki, rozmieszczenie unijnych sił obserwacyjnych doprowadziłoby do zbędnego "rozdrobnienia" międzynarodowych wysiłków obserwacyjnych ONZ i OBWE. Postawa to o tyle dziwna, że Rosja zgodziła się podpisać plan pokojowy zaproponowany przez prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, jako przedstawiciela UE.
Mimo zgody na plan, Rosjanie nie wypełniają podpisanych zobowiązań. Konkretnie: nie wycofali swoich wojsk rosyjskich na linię sprzed wybuchu konfliktu. Między innymi w tej sprawie polecieli dziś do Moskwy prezydent Francji Nicolas Sarkozy, przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i koordynator unijnej polityki zagranicznej Javier Solana. Jeszcze w poniedziałek z Moskwy polecą do Tbilisi. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Polacy polecą do Gruzji?
W sobotę UE ustaliła, że do Gruzji polecą siły policyjne, które będą monitorować wycofywanie się wojsk rosyjskich - tak zdecydowano na szczycie unijnych ministrów spraw zagranicznych w Awinionie. (CZYTAJ WIĘCEJ)
W skład misji prawie na pewno weźmie udział Polska. Mówił o tym m.in. szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Konwój odesłany z kwitkiem
A na spornym terenie napięcie nie słabnie. Rosyjscy żołnierze bez powodu zawrócili składający się z czterech samochodów konwój humanitarny ONZ na granicy strefy buforowej między Gruzją a Osetią Południową.
Według doniesień Associated Press pojazdy ONZ najpierw czekały ponad godzinę na punkcie kontrolnym w gruzińskiej wiosce Karaleti (ok. 5 km na północ od Gori), a następnie został zawrócony po krótkiej rozmowie z rosyjskim generałem, który przybył na miejsce.
- Usiłowaliśmy oszacować potrzeby humanitarne. Dziś się nie udało i mam nadzieję, że uda nam się później - powiedział David Carden, koordynujący misję z ramienia Światowego Programu Żywnościowego i UNICEF-u.
Źródło: TVN24, PAP