"Mongoł" szachuje Ukraińców. W wojsku oskarżenia o zdradę i przecieki


Rebelianci gromadzą siły, a wojsko wycofało się z kilku punktów, zajętych wcześniej w ciężkiej walce. Oficjalnie "w celu przegrupowania". Wpływ na defensywne zachowanie sił ukraińskich może mieć zagrożenie inwazją rosyjską. Ale też znów głośno o nieudolności, a nawet zdradzie części kadry dowódczej.

To była jedna ze spokojniejszych nocy w Donbasie w ciągu ostatnich tygodni. Nie było żadnych większych walk, nawet ostrzał artyleryjski ze strony separatystów był dość nikły. Rebelianci ostrzelali z Gradów pozycje sił ATO ("antyterrorystycznej operacji") koło miejscowości Sabowka oraz kolumnę wojsk ukraińskich koło wsi Liesnoje. Z granatników ostrzelani zostali żołnierze wojsk rządowych koło wsi Pieski, a niedaleko Nowoannowki doszło do próby szturmu na ukraińskie pozycje.

W nocy rosyjskie wojska pograniczne poinformowały, że na Ukrainę wypuszczono kolejnych 192 ukraińskich żołnierzy, którzy – w liczbie ponad 400 – przekroczyli granicę w poniedziałek po tym, jak oddziały 72. Brygady Zmechanizowanej musiały wycofać się z Krasnopartizanska.

Gotują się na Rosjan?

Strona ukraińska nie podejmowała w ciągu ostatniej doby żadnych działań ofensywnych. Operują głównie niewielkimi grupami zwiadu. Jednocześnie umacniają dotychczasowe pozycje. Między innymi na południe od drogi H21 (jednej z dwóch „dróg życia” dla separatystów w Doniecku) oraz w rejonie Saur-Mogiły. Okopali się też w rejonie Djakowa i Marinowki, przy południowym odcinku granicy z Rosją.

To ostatnie wpisuje się w teorię mówiącą, że Kijów wstrzymał ofensywę i przegrupowuje siły, bo bierze pod uwagę poważnie wkroczenie wojsk rosyjskich. Zdaniem ukrańskich mediów mogłoby to też sugerować oświadczenie rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNO) Andrija Łysenki o gotowości do „bezpośredniej odpowiedzi” na inwazję.

Morale spada

Rebelianci trzymają swoje pozycje od dwóch dni. Coraz częściej też akcje poszczególnych oddziałów ATO kończą się porażką. Ukraińcy nadzwyczaj często wpadają w zasadzki. Część niezależnych analityków ukraińskich znów wraca do obecnych od początku konfliktu zarzutów, że dowództwo wojskowe jest mocno zinfiltrowane przez rosyjską agenturę. I albo agenci, albo po prostu cisi zwolennicy obalonego Janukowycza donoszą drugiej stronie o planowanych operacjach. Przykładem, cytowanym przez ukraińskie media, był środowy ostrzał artyleryjski Gorłówki. Okazało się, że pozycje, na które spadły pociski, były już opuszczone. Ktoś uprzedził ludzi „Biesa” i ci zdążyli zmienić stanowiska, zanim rozległy się pierwsze salwy.

W ostatnich dniach w ukraińskich mediach pojawiło się kilka wywiadów z żołnierzami i oficerami, którzy po tygodniach walk wrócili z Donbasu na urlop. Wszyscy, jak jeden mąż, narzekają na dowodzenie, zaopatrzenie, organizację kampanii. Przyznają, że oficjalnie podawane straty sił rządowych są poważnie zaniżane. Nie zostawiają suchej nitki na większości dowódców – od szczebla taktycznego, na sztabie generalnym w Kijowie kończąc. Skutki wieloletniej degrengolady ukraińskiego wojska boleśnie są odczuwalne właśnie dziś, w Donbasie. Dowódcy są nieprzygotowani i nieudolni. Stałym motywem jest też agentura w kadrze dowódczej. A korupcja jest wszechobecna. W środę prezydent Petro Poroszenko polecił ministrowi obrony zwolnić dwóch szefów departamentów w resorcie, związanych z zakupem uzbrojenia, za nieefektywne wykorzystanie środków budżetowych.

Skutki widać na obu „frontach” walki z separatystami: i w rejonie Doniecka-Gorłówki, i na Ługańszczyźnie.

Sytuacja na froncie 7 sierpnia

Obrona Doniecka

Natarcie ukraińskie ze strony zachodniej i południowo-zachodniej utknęło na umocnionych pozycjach przeciwnika w Marince i dzielnicy Pietrowska. Jeśli chodzi o Marinkę, nadchodzą sprzeczne informacje. W środę rzecznik RBNO Łysenko przyznał, że toczą się walki o to miasteczko, a rebelianci twierdzą, że zadali tam ciężkie straty ochotniczemu batalionowi Azow. Ale potem pojawiła sie informacja, że Igor Girkin vel Striełkow, dowódca obrony Doniecka, rozkazał swoim ludziom wycofać się z Marinki do dzielnicy Pietrowskiej.

Fiaskiem skończyły się plany zupełnego okrążenia Doniecka. Po kilku dniach ciężkich walk Ukraińcy ostatecznie wycofali się z Szachtarska. W ten sposób separatystom udało się obronić, a nawet rozszerzyć i umocnić korytarz wzdłuż drogi H21, łączący rejon Doniecka z ługańską częścią „Noworosji”.

Zgrupowanie „Mongoła”

Operację przeciwko obrońcom Doniecka stronie ukraińskiej utrudnia poważnie sytuacja na północny wschód od tego rejonu walk. W pobliżu Ałczewska i Pierewalska stoją oddziały „Mongoła” - przez ostatnią dobę znów zasilone kolejnymi najemnikami z Rosji i oczywiście ciężkim uzbrojeniem. Mogą w każdej chwili uderzyć na flankę sił rządowych walczących pod Gorłówką, kontrolujących węzeł komunikacyjny Debalcewo, podchodzących do Doniecka od północy.

Dochodzi do potyczek oddziałów „Mongoła” z Ukraińcami: siły rządowe próbują podejść pod Pierwomajsk, a rebelianci odpowiadają cyklicznymi kontratakami na sąsiednią Popasną. W tym rejonie nie ma realnej linii frontu. To pozwala rebeliantom przenikać głęboko na tyły sił ukraińskich. Na przykład w środę pojawiły się doniesienia o separatystach w rejonie miasta Sczastje, na tyłach zgrupowania ATO okrążającego Ługańsk.

Rejon Ałczewska to obecnie niemal samo centrum teatru działań wojennych. Stąd rebelianci mogą uderzyć w różnych kierunkach: albo na zachód, na Debalcewo, albo na północ na Pierwomajsk, albo na południe, na Sniżne i Torez. Sztab ukraiński nie ma pojęcia, co zrobi „Mongoł”, a to poważnie utrudnia ruchy sił rządowych na wspomnianych kierunkach.

„Ługańska Republika Ludowa”

Drugie najbardziej niebezpieczne z punktu widzenia Ukraińców zgrupowanie jest teraz w rejonie Swierdłowska, na wschodnich krańcach tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej. Pozwala ono, w razie czego, działać na zachód w stronę miasta Krasnyj Łucz – kluczowego punktu dla obrony całej „Ługańskiej Republiki Ludowej”, albo na północ – na Krasnodon.

To właśnie Krasnodon stał się bastionem rebeliantów i zarazem głównym punktem „tranzytowym” dla rosyjskich najemników. W ostatnich dniach, jak nieoficjalnie informują analitycy powiązani z ukraińskimi służbami, pojawiło się tam wielu kadyrowców. Miasto jest umacniane i niewykluczone, że właśnie tutaj może przenieść się sztab ŁRL w razie odcięcia Ługańska.

Sam Ługańsk jest wciąż otwarty od strony wschodniej, skąd autostradą M04 dostarczana jest broń i ludzie. Siły rebelii stale otrzymują pomoc przez granicę w rejonie wsi Popowka i Siewiernyj, z leżącego tuż obok rosyjskiego miasteczka Donieck. Drugi szlak przerzutu to przejście Izwarino nieco dalej na południe, skąd autostradą M04 najłatwiejsze połączenie z Ługańskiem (przez Krasnodon).

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: Grzegorz Kuczyński\mtom / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: