Świadkowie z Tajlandii przekazali, że ciężkie walki wybuchły we wtorek w wschodniej Mjanmie w pobliżu granicy z ich krajem. "Nasi funkcjonariusze bezpieczeństwa obserwują sytuację, ale jak dotąd nie było żadnych doniesień o przeniesieniu walk na tajlandzką stronę" - przekazał tajlandzki urzędnik, cytowany przez agencję Reutera.
Świadkowie z Tajlandii twierdzą, że we wtorek wybuchły ciężkie walki wokół posterunku armii Mjanmy (Birmy) w pobliżu wschodniej granicy z Tajlandią, na obszarze w dużej mierze kontrolowanym przez siły przeciwników junty wojskowej. Według informacji lokalnych mediów przeciwnicy junty zdobyli jej placówkę.
"Doszło do ciężkich walk wokół birmańskiej placówki wojskowej naprzeciw Mae Sam Laep" - przekazał agencji Reutera urzędnik z prowincji Mae Hong Son, sąsiadującej z Mjanmą. "Nasi funkcjonariusze bezpieczeństwa obserwują sytuację, ale jak dotąd nie było żadnych doniesień o przeniesieniu walk na tajlandzką stronę" - dodał.
Strzelaninę można było usłyszeć zza rzeki Saluin, a nagranie zamieszczone w mediach społecznościowych pokazywało pożary i dym unoszący się z zalesionych wzgórz.
Walki nieopodal granicy Birmy z Tajlandia rozpoczęły się kilka dni po tym, gdy kraje Azji Południowo-Wschodniej oświadczyły, że osiągnęły konsensus z juntą Birmy w sprawie zakończenia przemocy i podjęcia próby powstrzymania krwawego kryzysu, który przerwał wysiłki cywilnych władz Birmy w kierunku demokracji.
Tragiczny bilans ofiar protestów po przewrocie wojskowym
Według organizacji monitorujących sytuację w Mjanmie od początku protestów przeciwko zamachowi stanu siły bezpieczeństwa zabiły tam co najmniej 750 osób, od przewrotu z 1 lutego aresztowano prawie 3,4 tysiąca osób.
Z danych ONZ wynika, że w wyniku starć około 250 tysięcy Birmańczyków musiało opuścić swoje domy. Demokratycznie wybrani przywódcy, w tym noblistka Aung San Suu Kyi, zostali umieszczeni w areszcie domowym lub zmuszeni do ukrywania się. Wojsko i policja zatrzymywały także relacjonujących wydarzenia miejscowych i zagranicznych dziennikarzy.
Wojskowe władze postawiły Suu Kyi szereg zarzutów kryminalnych, w tym naruszenia przepisów dotyczących tajemnicy państwowej, za co grozi jej 14 lat więzienia. W poniedziałek demokratyczna przywódczyni po raz kolejny stanęła przed sądem za pośrednictwem połączenia wideo. Suu Kyi wyglądała zdrowo, ale straciła na wadze – przekazał Reutersowi jeden z jej prawników. Kolejną rozprawę zaplanowano na 10 maja.
Źródło: PAP, Reuters