Izraelskie wojsko, które spodziewa się odwetowego ataku Iranu i Hezbollahu, z pomocą USA przygotowuje się do jego odparcia. W poniedziałek minister obrony Joaw Galant ogłosił, że Izrael musi być przygotowany na wszelkie możliwe scenariusze, w tym "szybkie przejście do ofensywy".
Minister obrony Izraela Joaw Galant odwiedził podziemne centrum dowodzenia izraelskiego lotnictwa, by omówić przygotowania do oczekiwanego uderzenia, a także "możliwość działań ofensywnych" - przekazało ministerstwo obrony.
"Musimy przygotować się na wszystkie scenariusze – łącznie z szybkim przejściem do ofensywy" - napisał w mediach społecznościowych.
W niedzielę minister rozmawiał ze swoim odpowiednikiem z USA Lloydem Austinem. Stany Zjednoczone zapowiedziały, że pomogą Izraelowi w odparciu nieuchronnego ich zdaniem ataku Iranu i wzmocniły swoją obecność militarną w regionie.
W tym samym czasie dyplomacja USA wraz z innymi państwami, m.in. z Wielką Brytanią, Francją i niektórymi krajami arabskimi, naciska zarówno na Iran jak Izrael, by obniżyć napięcie, starając się doprowadzić do deeskalacji i zapobiec wybuchowi pełnowymiarowej wojny w regionie.
W poniedziałek prezydent USA Joe Biden ma rozmawiać o sytuacji na Bliskim Wschodzie ze swoimi doradcami ds. bezpieczeństwa i polityki międzynarodowej.
Napięta sytuacja na Bliskim Wschodzie
Jak donoszą media, zarówno Izrael, jak i USA nie są pewne, jakich dokładnie działań można się spodziewać po Iranie i jego sojusznikach.
Po posiedzeniu izraelskiego gabinetu bezpieczeństwa w niedzielę zaczęły się pojawiać pogłoski o możliwym prewencyjnym ataku Izraela na Iran - poinformował portal Times of Israel. Jak dodano, takie uderzenie byłoby jednak możliwe tylko w sytuacji, gdyby Izrael miał pewne informacje wywiadowcze potwierdzające planowany irański atak.
W poniedziałek Iran ostrzegł linie lotnicze, że nad jego terytorium może być zakłócany sygnał GPS. Nie jest jasne, kto miałby stać za tymi utrudnieniami, ale zakłócanie sygnału GPS stosuje się, by utrudnić naprowadzanie pocisków kierowanych - zaznaczył Times of Israel.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest najbardziej napięta od miesięcy i grozi dalszą eskalacją prowadzonego na różnych frontach konfliktu Izraela z Teheranem i irańskimi sojusznikami: Hamasem, Hezbollahem i jemeńskim ruchem Huti.
Wojna w Strefie Gazy wybuchła 7 października 2023 r. po terrorystycznym ataku rządzącej tym terenem palestyńskiej organizacji Hamas na Izrael. Zginęło w nim blisko 1200 osób, a 251 porwano. Według kontrolowanych przez Hamas władz lokalnych w wojnie zginęło blisko 40 tys. Palestyńczyków. Zniszczona Strefa Gazy pogrążona jest w kryzysie humanitarnym na wielką skalę, a większość ludności stała się wewnętrznymi uchodźcami.
Kontrolujący południowy Liban Hezbollah od wybuchu wojny systematycznie ostrzeliwuje północny Izrael, co spotyka się z kontratakami. Z przygranicznych terenów obu państw ewakuowano dziesiątki tysięcy cywilów. Od jesieni w ostrzałach Libanu zginęło ponad 500 osób, w większości bojowników Hezbollahu, natomiast w Izraelu - kilkadziesiąt. Izrael był również atakowany przez jemeńskich rebeliantów Huti, którzy podobnie jak Hamas i Hezbollah należą do kierowanego przez Iran i wymierzonego w Izrael sojuszu.
We wtorek w izraelskim ataku na Bejrut zginął przywódca militarny Hezbollahu Fuad Szukr. W środę w przypisywanym również Izraelowi ataku na Teheran zginął polityczny przywódca Hamasu Ismail Hanije. Zarówno przywódcy Iranu, jak i Hezbollahu oraz palestyńskiego Hamasu zapowiedzieli odwet.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: X/@yoavgallant