|

Palacz na Zamku od miesiąca nie pali

Milosz Zeman jest namiętnym palaczem
Milosz Zeman jest namiętnym palaczem
Źródło: Stanislav Krupar / Focus / Forum

W 2013 roku wygrał pierwsze w Czechach powszechne wybory prezydenckie, a pięć lat później powtórzył wyborczy sukces. To on jest jednym z najbardziej wytrawnych polityków w kraju. To jemu specjalny internetowy zegar odlicza czas do końca kadencji w 2023 roku i to na jego temat powstało mnóstwo niekoniecznie przychylnych memów. Bo Milosz Zeman to barwna postać czeskiej polityki. Budzi skrajne emocje.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Kiedy przez dłuższy czas nie występuje publicznie, media zaczynają spekulować, czy jeszcze żyje. 10 października, dzień po wyborach parlamentarnych, Zeman znikł raz jeszcze. Tym razem uruchamiając polityczną burzę, która może zakończyć jego polityczną karierę.

Bibliofil na cmentarzu

Milosz Zeman urodził się w 1944 roku w Kolinie, miasteczku oddalonym o 60 km od Pragi. Jego ojciec był urzędnikiem pocztowym, a matka nauczycielką. Sielskie dzieciństwo nie trwało długo. Rodzice rozwiedli się krótko po jego narodzinach, a przyszłego prezydenta Czech wychowywały matka i babka. Z ojcem nie udało się nawiązać bliższej relacji - zmarł, kiedy Milosz miał 13 lat. Mały Zeman w dzieciństwie nie miał zbyt wielu przyjaciół. Lubił za to spędzać czas na miejscowym cmentarzu, gdzie z fanatycznym uwielbieniem oddawał się lekturze książek. To między innymi one, jak pisze autor jednej z politycznych biografii Zemana, stały się źródłem jego specyficznego poczucia humoru i słynnych bon motów. Sam Zeman wspominał, że przez częste wizyty na cmentarzu podejrzewano go o kradzież kwiatów.

W rodzimym Kolinie poznał też swoją późniejszą, od 1971 roku, żonę Blankę, z którą chodził do tej samej klasy szkoły średniej. Małżeństwo nie trwało jednak długo - Milosz i Blanka byli ze sobą siedem lat. Ponownie Zeman ożenił się dopiero w 1993 roku z Ivaną Bednarcikovą, swoją ówczesną asystentką w Instytucie Prognoz Czeskiej Akademii Nauk. Rok później urodziła im się córka Katerina, dziś nazywana w czeskich tabloidach Kate. Katerina zdecydowanie łamie stereotyp grzecznej córki prezydenta i nie boi się go krytykować, zwłaszcza gdy chodzi o prawa mniejszości seksualnych (Zeman nazwał na przykład osoby transpłciowe "odrażającymi"). W 2013 roku jeden z portali opublikował nawet materiał wideo i zdjęcia z seksimprezy, na których widać pierwszą córkę. Katerina przyznała się do tego, chociaż dopiero siedem lat później.

Kolińska szkoła średnia zapisała się w życiu Zemana jeszcze z innej przyczyny. Zadarł bowiem z radą pedagogiczną, która ukarała go za niewygodny politycznie referat, w którym Zeman pochwalił zakazane przez komunistyczny reżim "Rozmowy z Tomaszem Garriguem Masarykiem" autorstwa Karela Capka. W jednej ze swoich książek Zeman wspomina, że "fanatyczna komunistyczna nauczycielka" poleciła mu później napisanie kolejnego wypracowania na temat Masaryka, jednego z największych bohaterów narodowych i pierwszego prezydenta Czechosłowacji. "Rzuciłem się w wir pracy. Przeczytałem chyba wszystko, co Masaryk opublikował, w tym oczywiście dzieła, których nie było w oficjalnych bibliotekach. Przeczytałem też polecone broszury z lat 50., typu Masaryk - wróg klasy robotniczej i tym podobne. Ich głupota mną tak wstrząsnęła, że poświęciłem ich krytyce specjalny fragment referatu" - opowiadał.

Córka Katerina w stroju formalnym
Córka Katerina w stroju formalnym
Źródło: John Stillwell/WPA Pool/Getty Images

W efekcie pozbawiony odpowiedniej rekomendacji szkoły średniej maturzysta Zeman, zamiast iść w 1963 roku na studia w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Pradze (WSE), trafił na dwa lata do warsztatów mechanicznych Tatry. Gdy dzięki temu uniknął obowiązkowej służby wojskowej, a upragnioną rekomendację dostał nie od szkoły, a od pracodawcy, w 1965 roku rozpoczął w Pradze studia z planowania gospodarki narodowej.

Na studiach Zeman pielęgnował swój wizerunek samotnika. Zainspirowany literaturą science fiction zaczął też interesować się raczkującą w Czechosłowacji futurologią. Był nawet jednym z współzałożycieli studenckiego klubu futurologicznego. Intelektualne zacięcie młodego Zemana przerodziło się w pierwszą posadę w jednym z instytutów WSE w 1968 roku, gdzie pracował przez kolejne dwa lata. W tym czasie z własnej woli wstąpił do Komunistycznej Partii Czechosłowacji, żeby po kilku latach, na znak protestu wobec okupacji kraju przez wojska Układu Warszawskiego, z niej wystąpić. Jak sam twierdzi, w partii był szeregowym członkiem i nie ma się czego wstydzić - nie wstępował do partii kojarzonej z okresem stalinowskich czystek, ale usiłującej ukazać ludzką twarz podczas Praskiej Wiosny.

Za publikację niewygodnych dla partii komunistycznej artykułów w sumie był zwalniany z pracy trzy razy. Wykładał też na seminariach organizowanych przez Towarzystwo Naukowo-Techniczne, a jedno z jego wystąpień miało być tak ostre, że zakazano podobnych na pół roku. Co ważniejsze, wśród słuchaczy Zemana znalazł się historyk i dziennikarz Petr Kuczera, z którym przyszły prezydent chodził później do gospody. To właśnie on miał zaciągnąć Zemana do antykomunistycznego Forum Obywatelskiego, a potem do ław poselskich Zgromadzenia Federalnego zmieniającej ustrój Czechosłowacji.

Kontrowersyjny styl życia

W niepodległym kraju, zanim został prezydentem, Milosz Zeman przez lata był przywódcą Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej, jednego z byłych już - obok prawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej - hegemonów czeskiej polityki. W latach 1998-2002 był też szefem czeskiego rządu. Prezydenckie ambicje ujawniły się u niego już w 2003 roku, kiedy głowę państwa wybierali jeszcze posłowie. Zeman był kandydatem socjaldemokratów, przegrał jednak w pierwszej turze w tajnym głosowaniu i wszystko wskazywało na to, że nie głosowali na niego nawet niektórzy koledzy z partii. Po tej porażce usunął się w cień, ale po kilku latach ponownie nabrał wiatru w żagle, w miarę jak zbliżały się pierwsze bezpośrednie wybory parlamentarne 2013 roku. Zeman je wygrał, podobnie jak i te następne pięć lat później.

Milosz Zeman współtworzył nowe Czechy razem z Vaclavem Havlem
Milosz Zeman współtworzył nowe Czechy razem z Vaclavem Havlem
Źródło: Sean Gallup/Hulton Archive/Getty Images

Wtedy też, już jako głowa państwa, zaczął wzbudzać największe kontrowersje. Część z nich zawdzięczał stylowi życia.

Zeman ostentacyjnie wręcz nie dba o swoje zdrowie. Publicznie deklaruje, że lubi alkohol, im mocniejszy, tym lepszy. Na ostatnie urodziny dostał od samego premiera butelkę koniaku, "tak starego jak sam prezydent". Andrej Babisz zastrzegał jednak przy tym, że prezydent będzie musiał zostawić go sobie na później, bo lekarz zalecił mu ograniczanie się. Powszechnie wiadomo, że Zeman uwielbia też papierosy. Pali ich nawet 60 dziennie. Po jednym z noworocznych obiadów u prezydenta przewodniczący Izby Poselskiej stwierdził, że były to "przyjemnie spędzone dwie godziny biernego palenia", po których czuł się "jak morawska wędzonka". Zeman nie ukrywa też, że lubi tłuste mięsne potrawy i unika jak może lekarzy, których zalecenia przez dłuższy czas traktował z rezerwą.

Być może dlatego 77-letni prezydent od lat choruje na cukrzycę. Kiedyś pojawiła się nawet pogłoska, że musiano mu amputować nogę, co miało być przyczyną jednej z dłuższych nieobecności w mediach. Zemanowi dokucza też zaawansowana neuropatia, która ostatecznie zaprowadziła go w kwietniu tego roku na wózek inwalidzki.

Trochę Zachód, trochę Wschód

Opinię polityka kontrowersyjnego Zeman - niewątpliwe jeden najbardziej wytrawnych i utalentowanych czeskich polityków, który wywarł ogromny wpływ na czeską politykę wewnętrzną i wizerunek Czech za granicą - zawdzięcza jednak przede wszystkim swoim poglądom na politykę zagraniczną, a także podejrzanemu otoczeniu, którego znaczenie niebezpiecznie wzrosło w ostatnich latach. Ma też słabość do lokalnych radykałów.

Jednym z największych sponsorów kampanii prezydenckiej Zemana w 2013 roku był Martin Nejedly, ówczesny pełnomocnik spółki LUKOIL Aviation Czech, który w Rosji spędził 10 lat i chyba mało kto wie, co tam robił. Nejedly zresztą do dziś jest doradcą Zemana, a wraz z szefem prezydenckiej kancelarii Vratislavem Mynarem i rzecznikiem prasowym prezydenta uznawany jest za szarą eminencję na Zamku Praskim. Dopiero niedawno, po 11 latach, czeski MSZ odebrał Nejedlemu paszport dyplomatyczny.

Chociaż Zeman wprowadził Czechy do NATO, jego relacje z sojusznikami bywały trudne
Chociaż Zeman wprowadził Czechy do NATO, jego relacje z sojusznikami bywały trudne
Źródło: Mike Theiler/Getty Images

Zeman nie kryje, że jest orędownikiem zacieśniania relacji z Moskwą (podobnie jak z Pekinem), choć to za jego premierostwa Czechy wstąpiły do NATO. W październiku 2017 roku w Brukseli nazwał aneksję Krymu "faktem dokonanym", twierdząc, że Ukraina powinna wynegocjować z Moskwą rekompensatę finansową. Premier Ukrainy zasugerował wtedy, że zdrowy człowiek by tego nie powiedział. Zeman jest też przeciwny unijnym sankcjom nakładanym na Rosję. W 2018 roku, po otruciu Siergieja Skripala, Zeman postanowił włożyć kij w mrowisko, twierdząc, że nowiczok został wyprodukowany w Czechach. Od dawna lobbował też za udziałem rosyjskiego Rosatomu w planowanym przetargu na rozbudowę elektrowni jądrowej w Dukovanach. Mówił wprost, że Czechy powinny obrać węgierską ścieżkę współpracy z Moskwą. Robił to wbrew ostrzeżeniom czeskich tajnych służb i na tym nie poprzestał. Kiedy w kwietniu 2021 roku czeski rząd ujawnił, że ma uzasadnione podejrzenia co do związku oficerów rosyjskiego wywiadu wojskowego z wybuchami w składach amunicji w czeskiej miejscowości Vrbietice siedem lat wcześniej i wydalił 18 pracowników ambasady Federacji Rosyjskiej, prezydent na tydzień zamilkł, a potem publicznie oznajmił, że jedną z przyczyn eksplozji mógł być zwyczajny wypadek.

Zeman nie ukrywa też swojego poparcia dla skrajnych ugrupowań jak czescy komuniści czy ksenofobiczna i antyunijna Wolność i Demokracja Bezpośrednia. Po wygranych wyborach prezydenckich w 2018 roku do swojego sztabu zaprosił przewodniczącego tej ostatniej Tomia Okamurę, co odebrano wówczas jako namaszczenie lidera antyunijnej partii na swojego następcę. Aby z kolei dogodzić komunistom, usiłował sprowadzić do Czech niecertyfikowane przez Europejską Agencję Leków szczepionki z Chin i Rosji. W efekcie ze stanowisk musiało ustąpić wówczas dwóch ministrów, którzy sprzeciwiali się kaprysowi prezydenta, a Sputnika V w Czechach nadal nie ma. Komunistów w parlamencie po ostatnich wyborach - zresztą też nie.

Artykuł 66

Nie ma też prezydenta na Zamku Praskim. O najnowszym pogorszeniu jego stanu zdrowia spekulowano w mediach i politycznych kręgach jeszcze przed październikowymi wyborami. We wrześniu Zeman spędził osiem dni w centralnym szpitalu wojskowym i była to najdłuższa do tamtej pory jego hospitalizacja. Oficjalnie jej powodem było wyczerpanie i odwodnienie, jednak w mediach coraz częściej słychać było, że prezydencka kancelaria nie mówi całej prawdy. Napięcie wzrosło w ostatnim tygodniu przed wyborami parlamentarnymi 8-9 października, kiedy w mediach społecznościowych pojawiły się nawet pogłoski o śmierci Zemana. Atmosferę podgrzała też informacja, że lekarz Zemana odradził mu wyjazd do lokalu wyborczego poza pałac. Głos wrzucał więc do mobilnej urny wyborczej, którą dostarczono do pałacu w Lanach, jednej z rezydencji czeskich prezydentów poza Pragą.

Po wyborach było już tylko gorzej. Prezydent zniknął za murami szpitala, a jego otoczenie nabrało wody w usta. W Czechach zaczęto więc głośno zastanawiać się, czy nie warto zastosować procedury zgodnej z artykułem 66. czeskiej konstytucji. Pozwala ona powierzyć obowiązki prezydenta premierowi i przewodniczącemu izby niższej, w sytuacji kiedy z ważnych przyczyn głowa państwa nie może sprawować swojego urzędu lub został on opróżniony.

Wśród prezydenckich obowiązków jest bowiem mianowanie i odwoływanie premiera oraz pozostałych członków rządu, przyjmowanie ich dymisji, odwoływanie rządu i przyjmowanie jego dymisji. A co zrobić, kiedy prezydenta nie ma, a czas powołać po wyborach nowy rząd? "Artykuł 66" jeszcze nigdy nie był tak często wyszukiwany w czeskim internecie jak teraz.

4 listopada Zeman opuścił oddział intensywnej terapii, a dzień później udzielił pierwszego od tygodni wywiadu. Zapewnił, że nigdzie się nie wybiera i chce dokończyć kadencję. Pochwalił się też, że od miesiąca nie miał papierosa w ustach. - Nie mówię, że to wytrzymam, ale miesiąc to dość długi czas - zastrzegł.

Czytaj także: