Propagandowy show MiGa-35. Wśród kupców Rosjanie widzą Polskę

Piloci myśliwców widzą to każdego dnia
Piloci myśliwców widzą to każdego dnia
Rafał Pińkowski, Mirosław Gawroński
MiG-35 jest głęboką modernizacją służącego w Polsce MiG-29 (na nagraniu polska maszyna)Rafał Pińkowski, Mirosław Gawroński

"Zmienia reguły gry", "wyjątkowe charakterystyki taktyczne i techniczne", "niezwykły samolot" - takimi określeniami operują rosyjscy oficjele i państwowe media, opisując "pierwszy lot testowy nowego myśliwca MiG-35", po który ma się już ustawiać kolejka chętnych. Problem w tym, że nie jest on ani specjalnie nowy, ani wyjątkowy i jego głównym problemem od dziesięciu lat jest to, że nikt nie chce go kupić w większej liczbie.

O rzekomym "pierwszym próbnym locie" informowały w czwartek liczne rosyjskie media. Informację tę powieliło to wiele mediów zagranicznych - bezkrytycznie powtórzono narrację Rosjan, według której oto zaczęto testować nowy samolot. Tymczasem pierwszy lot MiG-35 miał miejsce już dziesięć lat temu. Teraz po prostu zaczęto oficjalne próby państwowe, bo rosyjskie wojsko zdecydowało się zamówić małą partię myśliwców.

Polska jako potencjalny kupiec

W czwartkowych informacjach medialnych Rosjanie pomijali jednak te fakty. W wypowiedzi dla państwowej agencji RIA Nowosti były zastępca dowódca sił powietrznych generał Nikolai Antoszkin twierdził, że MiG-35 "zmienia reguły gry w nowoczesnej walce powietrznej". - To będzie bardzo dobry dodatek do naszej floty myśliwców frontowych. Chciałbym sam móc polatać tą niezwykłą maszyną - mówił były wojskowy.

Lot pokazowy maszyny miał w tym oglądać sam Władimir Putin w towarzystwie członków Komisji Wojskowo-Przemysłowej. - Jestem pewien, że naczelny dowódca w pełni dostrzeże jego potencjał - mówi gen. Antoszkin i dodawał, że jest pewien, iż MiG-35 będzie "rozchwytywany, ze względu na jego unikalne charakterystyki taktyczne i techniczne, dzięki którym wyróżnia się na tle odpowiedników".

Co więcej w piątek, już po rzekomym "pierwszym locie testowym", przedstawiciel rosyjskich władz roztaczał kolejne fantastyczne wizje przyszłości MiG-35. Według wiceszefa Federalnej Służby Współpracy Wojskowo-Technicznej (zajmuje się eksportem i obsługą rosyjskiego uzbrojenia) Anatolija Punczuka, myśliwiec "może być interesujący dla Polski". Wysnuł taki wniosek na podstawie tego, że polskie lotnictwo używa myśliwców MiG-29, które są podstawą MiG-35. Realnie rzecz biorąc na taki zakup nie ma najmniejszych szans.

MiG-29 w serwisie
MiG-29 w serwisietvn24.pl

Dekada smuty

Problem w tym, że MiG-35 to nie żadna gorąca nowość, pomijając fakt, że współpraca Polski z Rosją nie układa się najlepiej. Maszyna została publicznie zaprezentowana w 2007 roku i od tego czasu zdobyła tylko jedno zamówienie. W 2016 roku Egipt zdecydował się zakupić 46 maszyn, po tym jak Amerykanie zaczęli utrudniać dostawy swoich F-16 po wojskowym puczu w 2013 roku.

Dużym problemem dla najnowszego dzieła biura Mikojan-Guriewicz był długi brak zainteresowania ze strony rosyjskiego wojska. W międzynarodowym handlu uzbrojeniem duże znaczenie ma to, czy nowy sprzęt zakupią ojczyste siły zbrojne. Jest to traktowane jako wyraz pewnego zaufania do konstrukcji, bo w takim wypadku to państwo producenta bierze na siebie ciężar usuwania ewentualnych niewykrytych wcześniej usterek.

Rosyjskie lotnictwo nie było jednak zainteresowane myśliwcem MiG-35, ponieważ wolało inwestować w znacznie większe i mające większe możliwości warianty rozwojowe Su-27, oznaczone jako Su-30 i Su-35. Dodatkowo miała już trwać produkcja seryjna nowego myśliwca piątej generacji T-50, która jednak jest ciągle odsuwana na przyszłość i ograniczana. Stosunkowo mały i prosty MiG-35 nie budził zainteresowania.

Największą nadzieją biura MiG oraz impulsem do powstania MiG-35 był wielki indyjski przetarg na ponad sto myśliwców wielozadaniowych ogłoszony ponad dziesięć lat temu. Nie bez powodu maszynę pokazano po raz pierwszy publicznie w Indiach. Rosyjska konstrukcja przegrała jednak w pierwszej fazie postępowania z zachodnimi rywalami. W efekcie MiG-35 zawisł w próżni. Dopiero w 2016 roku udało się podpisać wspomniany kontrakt z Egiptem, który wobec krytyki ze strony USA postanowił otworzyć się innych dostawców uzbrojenia.

Symboliczne zamówienie

Jeszcze podczas negocjacji z Egiptem Moskwa oznajmiła, że jej wojsko zamówi małą partię MiG-35. Mógł to być zabieg mający na celu wzmocnić ofertę rosyjską w rozmowach z Egipcjanami, ponieważ produkcję i dostawy odsunięto na "po 2018 roku". Na dodatek liczbę zamówionych maszyn ustalono na 37, choć wcześniej rosyjskie media pisały o "setkach". Pojawiły się spekulacje, że kontrakt ma na celu głównie wsparcie firmy MiG, która znajduje się w bardzo ciężkiej pozycji.

Problemem słynnego biura konstrukcyjnego jest dominacja jego odwiecznego rywala, biura Suchoja, które w tej dekadzie praktycznie zdominowało zamówienia dla rosyjskiego wojska. MiG odniósł jedynie niewielki sukces w dziedzinie samolotów dla lotniskowców i sprzedał kilkadziesiąt MiG-29K do Indii oraz na rodzimy rynek. W efekcie firma była w ciężkiej sytuacji i nie miała pieniędzy na rozwój nowych konstrukcji. Dzięki nowym zamówieniom na MiG-35 jej perspektywy poprawiają się.

Najnowszy myśliwiec biura konstrukcyjnego MiG nie jest też niczym niezwykłym pod względem technicznym, wbrew temu co piszą rosyjskie media. To głęboko zmodernizowany MiG-29 z nową elektroniką, znacznie ulepszonymi silnikami, nowoczesnym radarem i dodatkowym zapasem paliwa. Takie zmiany niwelują szereg najpoważniejszych wad oryginalnego myśliwca, czyli mały zasięg, szybko zużywające się silniki i ubogą elektronikę. Nadal pozostaje to jednak stosunkowo mały, prosty i tani samolot, przeznaczony do mniej wymagających zadań. Takie samoloty jak najbardziej są potrzebne, ale mają sens jedynie przy masowej produkcji. Zamówienie 37 sztuk trudno nazwać masowym.

Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia GFDL 1.2 | Dmitriy Pichugin