"Merida Waleczna"

Zwiastun "Meridy Walecznej"
Zwiastun "Meridy Walecznej"
Disney
"Merida" powalczy z jeszcze dwiema produkcjami ze stajni DisnayaDisney

Najnowsza produkcja Pixara jest tegorocznym faworytem do Oscara dla pełnometrażowego filmu animowanego. „Merida Waleczna” zmierzy się jednak z nieobliczalnymi przeciwnikami. „Frankenweenie” Tima Burtona i „Ralph Demolka” Richa Moore’a są tyleż świeże, co ciężkostrawne dla widzów rozkochanych w familijnych animacjach. Nic takiego o „Meridzie Walecznej” powiedzieć nie można.

„Merida Waleczna” może zaskakiwać miłośników animacji Pixara. Wyraźnie adresowana do nastoletniej widowni, znacznie różni się od zasłużonych poprzedników, które równie mocno bawiły dzieci, jak flirtowały z ich rodzicami.

Niepokorna księżniczka

Niepokorna księżniczka od pantofelków woli bryczesy; szalony król o rozbieganych oczach obsesyjnie szuka niedźwiedzi; wiedźma wyczarowuje meble. Na pierwszy rzut oka kompletny przepis na piksarowski przebój. Z niekonwencjonalnych składników ugotowana została jednak dość sztampowa historia o konflikcie pokoleniowym między matką i córką.

Brak pazura tłumaczyć może brak doświadczenia i słabsza pozycja odpowiadającej za „Meridę Waleczną” pary reżyserów. Debiutującemu w tej roli przy produkcji pełnometrażowej Markowi Andrewsowi, jak i znanej z nakręconego przed 15 laty „Księcia Egiptu” Brendzie Chapman daleko do statusu gwiazd, takich jak Brad Bird („Iniemamocni”, „Ratatuj”), Andrew Stanton („Gdzie jest Nemo”, „WALL-E”) czy założyciel studia i żywa legenda animacji cyfrowej, John Lasseter („Toy Story”, „Dawno temu w trawie”, „Auta”). I choć bukmacherzy wskazują na „Meridę Waleczną” jako faworyta do statuetki, to powtórzeni sukcesów wielkich poprzedników łatwe nie będzie.

Nominacje:

Najlepszy długometrażowy film animowany - Mark Andrews, Brenda Chapman

Źródło zdjęcia głównego: materialy prasowe