Mieli omyłkowo porwać i zabić niewłaściwych ludzi. Kartel "przeprasza" i wydaje "odpowiedzialnych" organom ścigania

Źródło:
CNN, ABC News

Meksykański kartel, którego członkowie mieli omyłkowo porwać czworo obywateli USA i zabić dwoje z nich, "przeprasza" za ten atak. Do sieci trafiło zdjęcie, na którym widać osoby rzekomo odpowiedzialne za napad, wydane przez grupę organom ścigania. Służby miały znaleźć przy nich list, którego treść cytuje CNN.

Samochód, którym jechali Amerykanie, został ostrzelany w piątek, 3 marca, na jednej z ulic przylegającego do granicy miasta Matamaros. Następnie całą czwórkę porwano. Cztery dni później prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador przekazał informację o odnalezieniu uprowadzonych obywateli USA. Dwoje z nich nie żyło, trzecia osoba była ranna, w przypadku czwartej nie wiadomo nic o obrażeniach. W strzelaninie zginęła też 33-letnia Areli Pablo Servando, jak podaje m.in. "El Universal", będąca prawdopodobnie przypadkowym przechodniem.

ZOBACZ TEŻ: Naga 16-latka w worku porzuconym na złomowisku. Prokuratura podważa wersję rodziny

Porwanie Amerykanów w Meksyku. Kartel przeprasza

W czwartek w sieci zaczęło krążyć zdjęcie, na którym widać pięciu mężczyzn ze związanymi rękami i zasłoniętymi głowami, leżących na jezdni obok czarnego samochodu. Na masce auta znajdować się miał odręcznie napisany list. Meksykańskie media informują, że leżący na asfalcie mężczyźni to członkowie gangu Scorpion Group, odnogi Gulf Cartel, jednego z największych i najgroźniejszych karteli w Meksyku. Szefostwo kartelu przypisuje widocznym na zdjęciu mężczyznom odpowiedzialność za porwanie i zabójstwa, a wystawienie ich organom ścigania ma być formą przeprosin.

CNN informuje, że miało wgląd w pozostawiony na masce list. "Gulf Cartel przeprasza społeczność Matamoros, bliskich pani Areli, a także poszkodowanych Amerykanów oraz ich rodziny. Gulf Cartel i Scorpion Group zdecydowanie potępiają wydarzenia z ubiegłego piątku. Z tego względu zdecydowaliśmy się przekazać (organom ścigania - red.) osoby bezpośrednio zaangażowane w atak i odpowiedzialne za niego, które przez cały czas działały w wyniku własnej woli i niezdyscyplinowania oraz wbrew zasadom, według których zawsze postępuje kartel" - tak CNN cytuje treść pisma.

Stacja zaznacza, że nie jest w stanie potwierdzić ze stuprocentową pewnością autentyczności zdjęć ani listu. Dodaje jednak, że meksykańskie kartele po głośnych atakach czy incydentach często zostawiają swoim wrogom lub służbom podobne wiadomości. Źródło CNN podkreśla jednocześnie, że zarówno meksykańskie, jak i amerykańskie władze wątpią w szczerość przeprosin i to, czy wystawieni mężczyźni rzeczywiście odpowiadają za atak. Podejrzewają, że kartel zdecydował się na taki ruch wyłącznie dlatego, że sprawa stała się głośna i wzbudziła oburzenie opinii publicznej.

Wzięli ich za przemytników z Haiti

Członkowie porwanej grupy zostali zidentyfikowani jako: Latavia "Tay" McGee, Shaeed Woodard, Zindell Brown i Eric James Williams. Służby potwierdziły, że ofiary śmiertelne to Woodard i Brown.

Początkowo informowano, że Amerykanie w Meksyku chcieli kupić leki, jednak w rozmowie z ABC News matka McGee wyjaśniła, że jej córka pojechała do Meksyku na zabieg medyczny. Towarzyszył jej kuzyn nazwiskiem Woodard, który wziął ze sobą dwóch znajomych. Wszystko wskazuje na to, że członkowie kartelu zaatakowali Amerykanów, omyłkowo biorąc ich za haitańskich przemytników narkotyków.

ZOBACZ TEŻ: Ovidio Guzman, syn gangstera "El Chapo" stanie przed amerykańskim sądem? USA chcą ekstradycji

Autorka/Autor:kgo//az

Źródło: CNN, ABC News

Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/VenturaReport