We Francji radość z odbicia Ar-Rakki, na północy Syrii, miesza się z lękiem, jaki wywołuje możliwość powrotu do kraju obywateli francuskich, którzy walczyli po stronie tak zwanego Państwa Islamskiego. IS przemieni się, ale nie pozbędziemy się terroryzmu - oceniają media.
Prawie wszyscy komentatorzy cytują wypowiedź minister do spraw sił zbrojnych Florence Parly dla radia Europe 1, która stwierdziła, że "jeśli francuscy dżihadyści zginą, to tym lepiej". Eksperci przewidują, że po upadku Ar-Rakki, dotychczasowej stolicy IS w Syrii, zaczną się nowe problemy, gdyż Daesz (arabski akronim IS) teraz zmieni oblicze.
Dyrektor Ośrodka Studiów i Badań Świata Arabskiego i Śródziemnomorskiego w Genewie Hasni Abidi uważa, że to na skutek nacisków Francji i innych krajów europejskich, z których przyjechali ochotnicy IS, nie zgodzono się na ewakuowanie zagranicznych obrońców Rakki. "Wiadomo, że bezpieczne wyjście tych osobników stanowiłoby zagrożenie dla niektórych krajów europejskich" – powiedział Abidi w wywiadzie dla radia France Info.
Symboliczny upadek
Francuskie radio dla zagranicy RFI, cytując minister Parly, podkreśla, że upadek Ar-Rakki jest symbolicznym rozrachunkiem z miejscem, w którym zaplanowano paryską masakrę. 13 listopada 2015 roku w sali widowiskowej Bataclan i kilku restauracjach zginęło w zamachach 140 osób, a 413 zostało rannych.
Obserwatorzy podkreślają, że dziesiątki dżihadystów z Europy, którzy dostali się w ręce sił irackich np. w Mosulu, będzie sądzonych i skazanych zapewne na karę śmierci. "Po stronie syryjskiej sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana" – zauważył w telewizji BFM Christian Makarian, ekspert od spraw Bliskiego Wschodu i zastępca dyrektora tygodnika "L'Express". Jego zdaniem problem tkwi w tym, że Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) składają się w dużej części z arabskich bojowników sunnickich i "nic nie jest jasne w skomplikowanych układach między nimi a Kurdami, którzy odegrali wielką rolę w zdobyciu Ar-Rakki. Brać też trzeba pod uwagę dalsze starcia z siłami prezydenta (Syrii Baszara) el-Asada".
Konsultant BFM TV generał Dominique Trinquand powiedział, że cudzoziemscy ochotnicy IS to "najtwardszy beton" wśród islamistów. Podejrzewa on, że mogą się jeszcze ukrywać w tunelach, których gęsta sieć znajduje się pod Ar-Rakką. Dodatkowym zagrożeniem jest "sytuacja humanitarna w mieście i okolicach", która "nigdy nie była równie niebezpieczna".
"Nie pozbyliśmy się terroryzmu"
"Upadek Rakki to punkt zwrotny w historii Daesz, bo to jednak stolica Państwa Islamskiego w Syrii. Była ona bezpiecznym miejscem do przygotowywania, organizowania i przeprowadzania zamachów w Europie. Teraz IS będzie zapewne próbować nowej strategii, szukać innych miejsc" – przewiduje dyrektor Abidi.
Makarian, przypominając rozwój filii IS na Filipinach, w Bangladeszu, na Synaju i w Afryce, przewiduje, że organizacja ta "przepoczwarzy się" i "szkodzić będzie w innych formach". "Nie pozbyliśmy się terroryzmu" - ostrzega.
Autor: momo\mtom / Źródło: PAP