Japońscy naukowcy chcą wykorzystać małpy do monitorowania poziomu napromieniowania w lasach wokół elektrowni atomowej Fukushima, zniszczonej przez trzęsienie ziemi i tsunami. Zwierzęta będą nosiły specjalne obroże i nadajniki GPS. Eksperyment potrwa dwa miesiące.
Od największej katastrofy w powojennej historii Japonii minęło 9 miesięcy. Teraz władze chcą przeprowadzić eksperyment, który da odpowiedź, jaki jest poziom napromieniowania w okolicy elektrowni Fukushima.
Chodzi o okoliczne lasy - zarówno o rośliny, jak i zwierzęta tam mieszkające. Lasy są obecnie monitorowane z powietrza, dzięki testom odbywającym się z helikopterów. Jednak naukowcy z Uniwersytetu Fukushima chcą uzyskać bardziej szczegółowe dane.
Dlatego planują wykorzystać w tym celu 14 dzikich małp. Zwierzęta mają wyposażyć w specjalne obroże dokonujące pomiarów napromieniowania oraz nadajniki GPS, które zostaną zdjęte po dwóch miesiącach eksperymentu.
- To pierwszy taki eksperyment z udziałem małp. Zdecydowaliśmy się je wykorzystać, bo żyją na obszarze, który chcemy zbadać – mówi "Daily Telegraph" profesor Takayuki Takahashi, szef projektu, który rozpocznie się w Minamisoma i rozszerzy się na około 16 km na północ od elektrowni.
Skutki znikną za 40-50 lat
Położona 240 kilometrów na północny wschód od Tokio elektrownia została zrujnowana 11 marca przez trzęsienie ziemi i towarzyszące mu tsunami. W części jej reaktorów wskutek awarii systemu chłodzenia doszło do stopienia się prętów paliwowych. Wytworzyły się ogromne dawki promieniowania i zmusiły setki tysięcy ludzi do ewakuacji.
Była to największa awaria nuklearna od czasu wybuchu reaktora w elektrowni w Czarnobylu w roku 1986.
Japońskie władze nie ukrywają, że wszystkie negatywne skutki skażenia w ścisłym sąsiedztwie zakładu znikną dopiero za 40-50 lat.
Źródło: Daily Telegraph
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/Japan Ministry of Land, Infrastructure and Transport CC BY SA