Sytuacja w Mjanmie się pogarsza, 11 osób zaangażowanych w zamach stanu zostanie objętych unijnymi sankcjami - powiedział Josep Borrell, szef dyplomacji Unii Europejskiej. Ogłosił to przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych UE w Brukseli.
- Jeśli chodzi o Mjanmę, zamierzamy zastosować sankcje wobec 11 osób zaangażowanych w zamach stanu i represje wobec demonstrantów - poinformował Josep Borrell. Dodał, że pogarsza się sytuacja w tym kraju.
Według danych z 16 marca co najmniej 149 osób zginęło w Mjanmie od zamachu stanu, dokonanego przez wojsko 1 lutego. Siły bezpieczeństwa używają przeciwko demonstrantom i osobom postronnym ostrej amunicji - powiedziała rzeczniczka Wysokiego Komisarza do spraw praw człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych Ravina Shamdasani.
Rzeczniczka apelowała podczas zeszłotygodniowej konferencji w Genewie do junty birmańskiej, żeby "przestała zabijać i zatrzymywać demonstrantów".
Demonstranci domagają się ustąpienia junty, która przejęła władzę w wyniku puczu, uwolnienia demokratycznie wybranej przywódczyni kraju, noblistki Aung San Suu Kyi oraz przywrócenia władzy jej partii Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD), która rządziła Birmą od 2016 roku i wygrała wybory parlamentarne w listopadzie 2020 roku.
Junta twierdzi, że wybory były sfałszowane. Komisja wyborcza nie dopatrzyła się jednak żadnych nieprawidłowości.
Dziennikarz BBC na wolności
W piątek wojskowe władze w Mjanmie zatrzymały dziennikarza BBC Aunga Thura. W poniedziałek brytyjski nadawca potwierdził, że Thura jest już na wolności.
Aung Thura oraz reporter lokalnego portalu Mizzima, Than Htike Aung, zostali zatrzymani przed budynkiem sądu w Naypyidaw, stolicy Mjanmy, przez mężczyzn w cywilnych ubraniach, którzy przyjechali nieoznakowanym vanem - przekazała BBC.
Od lutego w kraju zostało zatrzymanych łącznie około 40 dziennikarzy, w tym niezależnego polskiego redaktora Roberta Bociagę. Pięciu niezależnym organizacjom medialnym, w tym Mizzima, odebrano licencje.
Mimo krytykowanych na świecie brutalnych działań sił bezpieczeństwa przeciwnicy junty nie ustają w protestach i zapowiadają kolejne, między innymi w Rangunie, największym mieście Birmy - podała BBC.
Junta zapowiedziała organizację nowych wyborów i przekazanie władzy ich zwycięzcom. Wielu Birmańczyków nie wierzy jednak w te zapewnienia i obawia się, że zamach stanu będzie początkiem długotrwałej, opresyjnej dyktatury.
Źródło: PAP