Dwa ataki jednego dnia. Rosjanie znów ostrzelali Lwów

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, Reuters, PAP

Na północną część Lwowa spadły w sobotę rosyjskie rakiety. Pięć osób zostało rannych - poinformowały miejscowe władze. - Ogień jest potężny, szybko się rozprzestrzenia. Jest widzialny praktycznie z całego miasta i wygląda to naprawdę bardzo poważnie - relacjonowała w TVN24 w sobotę po południu reporterka "Faktów" TVN Katarzyna Górniak. Wieczorem mer miasta Andrij Sadowy podał, że we Lwowie doszło do kolejnego ataku rakietowego. Szef obwodu lwowskiego Maksym Kozycki poinformował o "trzech dużych eksplozjach".

"Jeszcze jeden atak rakietowy na Lwów" - napisał na Telegramie po godzinie 18 mer miasta Andrij Sadowy. Krótko później dodał, że "w rezultacie nowych ataków rakietowych na Lwów znacznie uszkodzono obiekty infrastruktury". "Budynki mieszkalne nie ucierpiały. Trwa gaszenie pożarów. Na miejscu pracują odpowiednie służby" - przekazał.

Szef obwodu lwowskiego Maksym Kozycki przekazał, że nastąpiły trzy duże eksplozje i że trwa alarm przeciwlotniczy. "Pozostańcie w schronach, zachowajcie spokój. Aż do oficjalnych komunikatów nie rozpowszechniajcie żadnych informacji, zdjęć ani wideo" - napisał Kozycki na komunikatorze Telegram. Są to kolejne ataki rakietowe na Lwów. Pierwsze nastąpiły kilka godzin wcześniej w sobotę.

Syreny alarmowe i eksplozje we Lwowie

Pierwszy alarm bombowy ogłoszono we Lwowie o godzinie 16.12 lokalnego czasu. Mieszkańcy ukryli się w schronach. "Doszło do trzech silnych eksplozji koło Lwowa ze strony Krzywczyc [dzielnica Lwowa - przyp. red.]. Słychać alarm przeciwlotniczy. Prośba o zachowanie spokoju i pozostanie w schronach. Nie informować o miejscu trafienia i nie robić zdjęć!" - pisał na Facebooku Kozycki. Później poinformował, że na miasto spadły dwie rakiety. Dodał, że pięć osób zostało rannych.

"Informacja o trafieniu w budynek mieszkalny bądź inne obiekty infrastruktury nie potwierdziła się. Według wstępnych danych poszkodowanych zostało pięć osób" - napisał Kozycki na swoim kanale na komunikatorze Telegram. Ostrzegł, że "wciąż istnieje zagrożenie ataku rakietowego" i zaapelował do mieszkańców, by pozostawali w schronach i nie rozpowszechniali niepotwierdzonych informacji.

"Ogień jest potężny", "wygląda to bardzo poważnie"

- Usłyszeliśmy w całym mieście syreny alarmowe. Natychmiast potem nad miastem uniósł się dym, potężne chmury czarnego dymu, w tej chwili trwa tam pożar - relacjonowała pierwszy atak, około godziny 16, reporterka "Faktów" TVN24 Katarzyna Górniak, która przebywa we Lwowie. 

Według nieoficjalnych informacji trafiony został skład paliwowy i jednostka wojskowa znajdujące się w okolicach ulicy Łyczakowskiej. - To tłumaczyłoby, dlaczego ten ogień jest tak potężny i tak szybko się rozprzestrzenia. Wiemy o dwóch rakietach, wiemy, że prawdopodobnie uderzyły w ten skład paliw - mówiła dziennikarka. 

Dodała, że do pożaru doszło w gęsto zabudowanej części Lwowa, a sytuację utrudnia dodatkowo wiatr, który sprzyja rozprzestrzenianiu się płomieni na pobliskie budynki.

Górniak podkreślała, że chmury dymu są "ogromne". - Takich tutaj nie było nawet w ubiegłym tygodniu, gdy na miasto spadły rosyjskie rakiety, uderzając w zakłady naprawcze na terenie lwowskiego lotniska. Pożar był o wiele mniejszy. Teraz ten dym jest widzialny praktycznie z całego miasta i wygląda to naprawdę bardzo poważnie - przekazała. 

"To wcale nie jest przypadkowa sytuacja"

Jak relacjonowała reporterka "Faktów" TVN, wcześniej syreny rozległy się w mieście w piątek. - We Lwowie mieliśmy ostatnio trzy dni całkowitego spokoju, nie rozlegały się żadne syreny alarmowe, mieszkańcy już znowu przyzwyczaili się do tego, że miasto wydawało się bezpieczne - mówiła Górniak. 

Zwróciła uwagę, że alarmy zbiegły się z wizytą prezydenta USA Joe Bidena w Polsce. - Wczoraj syreny rozległy się pierwszy raz, praktycznie kilkanaście minut po tym, kiedy prezydent Joe Biden wysiadł z samolotu na terenie Polski. Teraz mamy wybuch w czasie, kiedy ta wizyta dalej trwa. Mieszkańcy Lwowa spekulują, że to wcale nie jest przypadkowa sytuacja, przypadkowy wybuch, akurat tutaj, akurat teraz - mówiła.

Wybuch we Lwowie. Relacja Katarzyny Górniak (26.03.2022)
Wybuch we Lwowie. Relacja Katarzyny Górniak TVN24

Ukraiński dziennikarz: uderzyli w gęsto zamieszkały rejon Lwowa

O eksplozjach we Lwowie mówił na antenie TVN24 także Antin Borkowski, ukraiński publicysta i politolog oraz były lwowski radny. - Miałem dość ciężką noc, od samego rana byłem w pracy. Przyjechałem do domu. Na jakiś kwadrans zasnąłem i właśnie wtedy usłyszałem eksplozje - relacjonował. Dodał, że wybuchy były "potężne".

- Uderzyli w gęsto zamieszkały rejon Lwowa. Nie ma tam specjalnie obiektów wojskowych. Obawiam się, że być może chcieli uderzyć w centrum telewizyjne, które znajduje się niedaleko - powiedział Borkowski.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO:

Autorka/Autor:momo//now

Źródło: TVN24, Reuters, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Tagi:
Raporty: