Liwni: stworzymy rząd, Netanjahu: będę premierem

Aktualizacja:

Liderka Kadimy Cipi Liwni ogłosiła zwycięstwo swojej partii w przedterminowych wyborach do Knesetu i zapowiedziała utworzenie nowego rządu pod jej przewodnictwem. Jednak Benjamin Netanjahu przekonuje, że to jego Likud wygrał wybory, a on sam z "boską pomocą" stanie na czele nowego rządu. O tym, kto obejmie władzę może przesądzić trzecia partia w wyborach - skrajnie prawicowy Nasz Dom Izrael, który ma szanse stać się "języczkiem u wagi".

Zarówno sondaże exit polls jak i wyniki oficjalne z 99 proc. lokali wyborczych wskazują, że nieznaczną przewagę we wtorkowych wyborach do izraelskiego parlamentu uzyskała centrowa partia Kadima, przed prawicowym Likudem. Mimo to zwycięzcami ogłosili się liderzy obu ugrupowań.

Wyniki powyborczych sondaży wskazują, że Likud zdobył 27 mandatów i uplasował się za centrową Kadimą, która uzyskała 28 mandatów 120-mandatowym parlamencie. Radykalnie prawicowe ugrupowanie Nasz Dom Izrael, w wyniku wtorkowych wyborów stanie się najprawdopodobniej trzecią siłą w izraelskim parlamencie z 15 mandatami. - Będziemy "języczkiem u wagi" w procesie formowania nowego rządu - uważa lider partii Awigdor Lieberman. Jego ugrupowanie gotowe jest wejść w koalicję zarówno z Kadimą, jak i z Likudem. Z kolei Izraelska Partia Pracy (Awoda) ministra obrony Ehuda Baraka zdobyła 13 mandatów.

Obie strony "zwycięskie"

Liderka Kadimy, minister spraw zagranicznych Cipi Liwni ogłosiła nad ranem swoje zwycięstwo. - Dzisiaj ludzie wybrali Kadimę. Utworzymy nowy rząd pod naszym przewodnictwem - powiedziała swoim zwolennikom.

Stojący na czele Likudu Benjamin Netanjahu ocenił jednak, że to on powinien zostać premierem. Choć jego partia zdobyła mniej mandatów, będzie jej łatwiej zbudować koalicję rządową, ponieważ jej naturalni sojusznicy z obozu nacjonalistycznego także osiągnęli w wyborach dobre wyniki - stwierdził.

Liderzy głosowali

Do głosowania w wyborach zachęcali przywódcy obu partii: szefowa Kadimy Cipi Liwni oraz lider Likudu, Benjamin Netanjahu.

- To dobre uczucie. Ludzie chcą zmian i wybiorą je dzisiaj. Ci, którzy chcą wejść na nową ścieżkę, wybiorą Likud i mnie - mówił podczas głosowania w Jerozolimie.

Z kolei Cipi Liwni, która głosowała w Tel Awiwie, nawoływała wszystkich, by poszli w jej ślady. - Właśnie zrobiłam to, co chciałabym, żeby zrobił każdy obywatel Izraela - przede wszystkim, czy pada czy nie, czy jest ciepło czy zimno, wyjść z domu i iść do lokalu wyborczego, zamknąć oczy, zagłosować(...) i myśleć o nadziei - mówiła po oddaniu głosu.

I jak się wydaje, apele pomogły. Frekwencja na godzinę 18 (16 czasu polskiego) wynosiła 50 proc. To więcej niż się spodziewano.

Nie ma koalicji, są wybory

Wcześniejsze wybory zostały rozpisane w Izraelu po tym, jak rządzącej centroprawicowej partii Kadima nie udało się sformować nowej koalicji rządowej.

Po wyborach parlamentarnych z marca 2006 roku premierem z ramienia centroprawicowej partii Kadima został Ehud Olmert. Jesienią 2008 roku Olmert musiał ustąpić ze stanowiska szefa partii z powodu oskarżeń o korupcję. Zastąpiła go szefowa MSZ w jego rządzie Cipi Liwni. Nie udało się jej jednak sformować nowej koalicji rządowej i Izrael stanął przed koniecznością nowych wyborów.

Są to piąte już wybory w Izraelu w ciągu ostatniej dekady.

Rozejm coraz bliżej

Tymczasem jest coraz bliżej rozejmu w Strefie Gazy. Jeden z liderów Hamasu Osama al-Muzaini powiedział agencji Reutera, że 18-miesięczny rozejm zostanie ogłoszony "w ciągu kilku dni", chociaż nie przedstawił szczegółów jego wprowadzenia. Egipt zaproponował kilkuetapowy proces rozpoczynający się od ogłoszenia długoterminowego zawieszenia broni, po którym nastąpiłaby wymiana jeńców, otwarcie przejść granicznych i rozmowy między rywalizującymi ugrupowaniami palestyńskimi.

W czasie izraelskiej ofensywy w Strefie Gazy, trwającej od 27 grudnia do 18 stycznia, zginęło ponad 1330 Palestyńczyków i 13 Izraelczyków.

Źródło: PAP, bbc.co.uk