7 maja odbędą się w Wielkiej Brytanii wybory parlamentarne. Ich wynik zdecyduje, czy w 2017 roku zostanie zorganizowane referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Przeciwnikiem organizacji referendum jest Partia Pracy, ale jej lider właśnie mocno zmniejszył swoje szanse na stworzenie rządu.
Lider laburzystów Ed Miliband powiedział podczas piątkowej debaty telewizyjnej, że zdecydowanie wyklucza stworzenie koalicji ze Szkocką Partią Narodową (SNP), która według najnowszych sondaży może zdobyć niemal wszystkie dostępne w Szkocji mandaty.
- Pozwólcie, że powiem to jasno. Nie będziemy wchodzić w żadne układy z SNP, nie będziemy w koalicji, nie będziemy mieli żadnego porozumienia. Jeśli stworzenie laburzystowskiego rządu będzie wymagało negocjacji z SNP, to nie będzie laburzystowskiego rządu - oświadczył Miliband.
Torysi i laburzyści idą w sondażach łeb w łeb
Według sondażu firmy Populus przeprowadzonego w dniach 29-30 kwietnia, Partia Pracy i rządząca obecnie Partia Konserwatywna mają po 33 procent poparcia. Eurosceptyczna Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) cieszy się popularnością na poziomie 15 procent, a koalicjanci konserwatystów liberalni demokraci - 9 procent.
Szkoccy nacjonaliści cieszą się 54-procentowym poparciem w Szkocji, jednak z uwagi na fakt, że będą wybierani w okręgach jednomandatowych, to z takim wynikiem mogą zdobyć nawet całą pulę 59 szkockich mandatów. Izba Gmin liczy 650 deputowanych, więc SNP będzie atrakcyjnym partnerem koalicyjnym.
Partia Konserwatywna i UKIP chcą referendum
Większe możliwości koalicyjne mają konserwatyści. Będą bowiem mogli kontynuować sojusz z liberalnymi demokratami, a nawet wejść w sojusz z UKIP. Lider brytyjskich eurosceptyków Nigel Farage, znany z kontrowersyjnych wypowiedzi o imigrantach, zapowiedział gotowość wejścia do koalicji z Partią Konserwatywną. Taki układ jest możliwy, gdyż lider torysów i obecny premier Wielkiej Brytanii Dawid Cameron nie wykluczył współpracy z UKIP.
Królowa mianuje premierem lidera koalicji większościowej w Izbie Gmin.
W styczniu 2013 roku Dawid Cameron obiecał, że jeśli jego partia wygra następne wybory, to w 2017 roku rząd zorganizuje referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Nastroje eurosceptyczne podsyca Nigel Farage, który domaga się przeprowadzenia referendum jeszcze w tym roku.
Partia Pracy i Szkoci chcą zostać w UE
Tak zwanemu "Brexitowi" sprzeciwiają się laburzyści i SNP. To jednak jedno z niewielu wspólnych im stanowisk. Pozostałe różnice programowe zdają się wykluczać sojusz polityczny tych dwóch sił.
- Nie mam zamiaru poświęcić przyszłości naszego kraju, jedności Wielkiej Brytanii. Nie ugnę się wobec żądań SNP w sprawie brytyjskiej broni atomowej - powiedział Miliband.
Dla SNP jedną ze spraw najwyższej wagi jest zlikwidowanie brytyjskiego arsenału atomowego. Szefowa SNP Nicola Sturgeon zapowiedziała wcześniej, że dla załatwienia tej kwestii będą nawet szukali poparcia pojedynczych deputowanych z pozostałych partii.
- Mam nadzieję, że się mylę, bo to byłoby odrażające dla Szkotów i Brytyjczyków, ale Ed Miliband mówił tak, jakby chciał powiedzieć, że woli kontynuację rządów Dawida Camerona niż koalicję z nami - skomentowała Sturgeon.
- Nawet jeśli laburzyści stworzą rząd mniejszościowy, to bez wsparcia innych partii nie uchwalą żadnego aktu legislacyjnego - dodała.
Autor: fil\kwoj / Źródło: The Guardian