Przyjaźnie witał się z królem. W kraju twierdzą, że "jest przetrzymywany"


Prezydent Libanu Michel Aoun nie podejmie decyzji w sprawie dymisji premiera Saada Haririego, dopóki ten nie wróci do kraju - poinformował w poniedziałek minister sprawiedliwości Libanu Salim Dżreisati. Hariri od piątku przebywa w Arabii Saudyjskiej.

- Prezydent oczekuje na powrót Haririego i nie podejmie żadnych jednostronnych decyzji przed spotkaniem z nim - powiedział Dżreisati po spotkaniu Aouna z ministrami oraz przedstawicielami sił bezpieczeństwa. Powiązany z szyickim Hezbollahem minister przekazał również, że prezydent wezwał politycznych liderów do "wzmocnienia stabilności oraz zachowania jedności narodowej".

"Rezygnacja była decyzją saudyjską"

Hariri ogłosił w sobotę, ku ogólnemu zdziwieniu, swoją dymisję, oskarżając Hezbollah oraz wspierający go Iran o sianie chaosu w całym regionie. W przemówieniu transmitowanym przez telewizję Al-Arabija stwierdził również, że obawia się o swoje życie.

- Rezygnacja była decyzją saudyjską, która została podyktowana premierowi i wymuszona na nim - powiedział w niedzielę przywódca libańskiego Hezbollahu Sajed Hasan Nasrallah. Równocześnie zaznaczył, że istnieją "poważne wątpliwości", czy Hariri "nie jest przetrzymywany w Arabii Saudyjskiej".

Według libańskiego ministra spraw wewnętrznych Nuhada al-Masznuka z Sojuszu 14 Marca (partia Haririego), premier wróci do Libanu w ciągu kilku dni. W poniedziałek Hariri spotkał się z królem Arabii Saudyjskiej Salmanem, co zdaniem szefa libańskiego MSW "zadaje kłam plotkom" o przetrzymywaniu go w Rijadzie wbrew jego woli.

"Szokująca rezygnacja"

Liban podzielony jest na obóz lojalny wobec Arabii Saudyjskiej, kierowany przez sunnitę Haririego i blok wierny Iranowi, reprezentowany przez Hezbollah. Jak wskazała agencja Reutera, "szokująca rezygnacja Haririego ponownie naraża Liban na ostry konflikt" podczas walki o dominację na Bliskim Wschodzie między Teheranem a Rijadem.

Z powodów bezpieczeństwa Bahrajn wezwał w niedzielę swoich obywateli do natychmiastowego opuszczenia Libanu. Z kolei sekretarz generalny ONZ Antonio Gutteres w oświadczeniu wyraził zaniepokojenie rezygnacją Haririego i wezwał libańskich polityków do "ochrony instytucji państwowych, bezpieczeństwa oraz stabilności".

W 2005 roku w Bejrucie zamordowano byłego premiera Libanu Rafika Haririego, ojca Saada Haririego. Zabójstwo to wywołało wtedy masowe manifestacje opozycji, która oskarżyła Syrię o morderstwo. Protesty te określono jako "cedrową rewolucję". Damaszek zaprzeczał tym oskarżeniom. Pod wpływem protestów oraz nacisków ONZ i krajów arabskich Syria wycofała swoje wojska z Libanu w kwietniu 2005 roku.

Autor: pk/adso / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: