Łeonid Krawczuk, pierwszy prezydent niepodległej Ukrainy, nie żyje. Miał 88 lat, odszedł we wtorek po długiej chorobie. Krawczuk był jednym z sygnatariuszy porozumień białowieskich, formalnie kończących istnienie ZSRR. Rządził krajem w latach 1991-1994.
Wiadomość o śmierci Łeonida Krawczuka potwierdził agencji Interfax-Ukraina były szef ukraińskiego parlamentu Dmytro Razumkow. "Odszedł Łeonid Krawczuk, pierwszy prezydent Ukrainy, pierwszy przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu), działacz, który stał u początków współczesnej państwowości ukraińskiej" - powiedział.
W podobnych słowach Razumkow poinformował o śmierci byłego prezydenta na Facebooku. Złożył również kondolencje jego rodzinie i przyjaciołom.
"Zmarł pierwszy prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk. Smutne wieści i wielka strata. Znałem go osobiście, z czego jestem naprawdę dumny" - napisał zaś na Telegramie szef biura prezydenta Ukrainy Andrij Jermak. Dodał, że Krawczuk był między innymi "mądrym patriotą".
O śmierci polityka napisała również posłanka Iryna Heraszczenko na Telegramie.
Prezydent Polski Andrzej Duda opublikował na Twitterze wpis upamiętniający zmarłego. "Z żalem przyjąłem wiadomość o śmierci Łeonida Krawczuka, pierwszego prezydenta wolnej Ukrainy, który w 1991 r., wraz z przywódcami ówczesnej Rosji i Białorusi, rozwiązał Związek Sowiecki. Odszedł, gdy Naród Ukrainy toczy heroiczną walkę w obronie Europy. Cześć Jego pamięci!" - napisał.
Łeonid Krawczuk zmarł po chorobie
Portal Ukraińska Prawda podał, że Krawczuk zmarł po długiej chorobie. W czerwcu 2021 roku były prezydent przeszedł operację serca.
Polityk urodził się 10 stycznia 1934 roku w miejscowości Żytyń Wielki, obecnie w obwodzie rówieńskim. Z wykształcenia był ekonomistą.
8 grudnia 1991 roku już jako szef niepodległego państwa ukraińskiego Krawczuk, razem z przewodniczącym białoruskiego parlamentu Stanisławem Szuszkiewiczem (zmarł przed tygodniem - przyp. red.) i prezydentem Rosji Borysem Jelcynem, zdecydował o likwidacji ZSRR i powołaniu Wspólnoty Niepodległych Państw.
W wywiadzie dla PAP w 2016 roku Krawczuk podkreślał, że w wyniku porozumień białowieskich przestało istnieć jedno z największych imperiów na świecie, jakim był ZSRR. - Jeśli mam mówić, co jest dla mnie w życiu najważniejsze, to odpowiadam: podpisanie aktu o utworzeniu niepodległego państwa ukraińskiego, podpisanie umowy białowieskiej, a w następstwie zniszczenie imperium radzieckiego - wspominał polityk.
Zabierał głos w obronie proeuropejskich aspiracji Ukrainy
Po 1994 roku prezydenturę Krawczuka różnie oceniano. Świat podkreślał jego zgodę na likwidację potężnego arsenału nuklearnego, który odziedziczyła Ukraina po ZSRR. Krytycy zarzucali mu, że nie zapobiegł kryzysowi gospodarczemu, w jakim kraj się pogrążył w latach 1992-1993. Do 2006 roku, przez kolejne kadencje, zasiadał w parlamencie.
W późniejszych latach wielokrotnie zabierał głos w obronie proeuropejskich aspiracji Ukrainy. W lipcu 2020 roku został szefem delegacji Ukrainy w grupie kontaktowej ds. rozwiązania konfliktu z prorosyjskimi separatystami w Donbasie.
Dwa lata po aneksji Krymu przez Rosję w rozmowie z PAP Krawczuk ostrzegał przed zagrożeniem dla Ukrainy ze strony Rosji. - Jeśli ktoś na Kremlu pomyśli o zajęciu Ukrainy, to będzie to początkiem całkowitego końca Rosji. Ukraina się nie podda i będzie walczyła do końca, a świat całkowicie odizoluje Rosję jako państwo niebezpieczne. Rosjanie o tym wiedzą. Nasz sukces to wsparcie ze strony Europy i europejski kurs - mówił wówczas były ukraiński prezydent.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Forum