Naród Ukrainy jest popychany ku bratobójczej wojnie - oświadczył w środę szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow. Ocenił, że wybory prezydenckie na Ukrainie, które odbyły się 25 maja, powinny przyczynić się do zakończenia, jak to ujął, "operacji karnej" na wschodzie.
"Katalizatorem wydarzeń na Ukrainie stało się dążenie do potraktowania tego kraju nie jako łączącego ogniwa między różnymi częściami przestrzeni euroatlantyckiej (...), a jako działu wodnego między zachodem a wschodem kontynentu europejskiego" - oświadczył szef rosyjskiej dyplomacji. Przy tym, jak dodał, "realizujących tę politykę absolutnie nie niepokoiło, że klin, który próbują wbić pomiędzy różne odnogi cywilizacji europejskiej przechodzi przez naród ukraiński. Naród ten "próbuje się popchnąć ku bratobójczej wojnie" - ostrzegł.
Wybory sposobem na zakończenie konfliktu?
W rozwiązaniu problemów na Ukrainie powinny, zdaniem Ławrowa, pomóc wybory prezydenckie, wygrane przez biznesmena i b. szefa MSZ Ukrainy Petra Poroszenkę. Wybory "powinny wreszcie przyczynić się do zakończenia operacji karnej i wszelkiej przemocy, powinny rozszerzyć możliwości dialogu i rozwiązania problemów wyłącznie środkami pokojowymi, na podstawie zapewnienia praw i interesów regionów Ukrainy" - powiedział Ławrow.
"Zakończcie rozlew krwi"
Dzień wcześniej powtórzył on apel Rosji o "natychmiastowe powstrzymanie rozlewu krwi na wschodzie i południu Ukrainy". Uznał to za pierwszoplanowe zadanie i test dla władz w Kijowie po wyborze prezydenta. Jednocześnie Ławrow powiedział we wtorek, że kwestia wizyty Poroszenki w Rosji nie jest na razie rozważana.
Autor: asz//gak / Źródło: PAP