Ciało szóstej ofiary śmiertelnej wydobyli w niedzielę ratownicy spod gruzów hotelu zniszczonego w środę przez lawinę śnieżną. Według najnowszego bilansu, zaginione pozostają 23 osoby. Dotychczas uratowano dziewięciu ludzi, jednak od ponad doby z rumowiska nie wydobyto nikogo żywego.
Lawina zeszła na hotel w środę późnym popołudniem. Luksusowy obiekt zawalił się i został niemal całkowicie przykryty śniegiem. W chwili tragedii w budynku było co najmniej 29 osób: 22 turystów i siedmioro pracowników. Podawany przez włoskie władze bilans wskazuje jednak, że w hotelu były też osoby postronne.
Do sobotniego wieczora z rumowiska wyciągnięto dziewięciu żywych ludzi. Włoskie władze za zaginione uważają jeszcze 23 osoby. Wśród nich, jak potwierdzono, jest imigrant z Senegalu, który był zatrudniony w hotelu.
Zagrożenie lawinowe
Rzeczniczka operacji ratunkowej Enrica Centi powiedziała agencji Reutera, że ratownicy pracują w bardzo ciężkich warunkach: jest wietrznie, pada śnieg, jest ujemna temperatura, znacząco spadła widoczność i zalega gęsta mgła.
W związku z wysokim zagrożeniem lawinowym w miejscu akcji ratunkowej ustawiono przysłany ze Szwajcarii radar monitorujący pobliskie góry. Gdyby doszło tam do niebezpiecznego ruchu kamieni i śniegu, włączony zostanie alarm.
Poza tym każdy ratownik wyposażony jest w specjalne urządzenie nadawcze, które pozwoli go zlokalizować, gdyby został zasypany przez lawinę - podały media, powołując się na informacje z Obrony Cywilnej.
W wypowiedziach dla mediów przedstawiciele ekip ratunkowych i Obrony Cywilnej podkreślają, że prace w rumowisku prowadzone są z niemal chirurgiczną precyzją, by nie dopuścić do dalszego zawalenia się elementów konstrukcji, pod którymi są ludzie. Poinformowano, że podejmowane są starania, by poszerzyć obszar poszukiwań poprzez wykopanie nowych, bocznych szczelin wejściowych do rumowiska.
Nie słychać już odgłosów
Gazeta "La Repubblica" poinformowała w niedzielę, że ekipy nie słyszą już odgłosów dobiegających spod śniegu, jednak nie oznacza to, że pod rumowiskiem nie ma żywych ludzi.
- Wciąż możemy znaleźć żywych - podkreślił przedstawiciel włoskiej straży pożarnej, Luca Cari.
Wcześniej Alberto Maiolo, strażak pracujący na miejscu wypadku powiedział mediom, że ratownicy słyszeli hałasy wydobywające się spod rumowiska.
- Słyszymy je i mamy nadzieję, że to ludzie próbują nas powiadomić o tym, gdzie są. Ale mogą one także być efektem topnienia się śniegu i przemieszczania się zawalonego budynku - przyznawał w rozmowie z telewizją SkyTG24.
Luigi D'Angelo z Obrony Cywilnej podkreślił, że poszukiwania i akcja ratunkowa będą trwać, aż ratownicy doliczą się wszystkich ludzi.
- Część pokoi hotelowych jest nienaruszona. Nie połknęła ich lawina. Tam muszą być ocalali, więc nie tracimy nadziei - mówił przed południem. - Będziemy szukać, aż sprawdzimy każdy zakamarek hotelu - zapewnił.
Niektóre z wydobytych wcześniej osób spędziły pod zwałami śniegu i resztek budynku 58 godzin. Niedzielne gazety przytaczają ich wypowiedzi o tym, jak przeżyły oczekiwanie na nadejście pomocy. Kilka osób leżało w bardzo wąskich szczelinach, nie mogąc się podnieść. Jedna z kobiet obejmowała swojego kilkuletniego syna.
Trójka dzieci, która w chwili zejścia lawiny była w sali bilardowej, znalazła tam butelki wody i jedzenie. Inni, cierpiąc z pragnienia, ssali kawałki śniegu i lodu. "Ludzie modlili się, wzywali pomocy i wołali swych zaginionych bliskich, dodawali sobie otuchy - pisze "La Repubblica".
Lawina zeszła na hotel
Na miejscu katastrofy pracuje 135 ratowników - strażaków i drużyn górskiego pogotowia ratunkowego. Do hotelu skierowano ciężki sprzęt, który zostanie użyty do usunięcia warstw śniegu i rumowiska skał oraz drzew, jakie runęły na trzypiętrowy budynek.
Karabinierzy, opisując wielkość lawiny, która zeszła na hotel, wyjaśnili, że ciężarem odpowiadała ona ładunkowi z czterech tysięcy tirów. W rejonie hotelu leży obecnie 120 tysięcy ton śniegu.
Prokuratura w mieście Pescara prowadzi postępowanie w sprawie spóźnionego przyjścia na ratunek uwięzionym ludziom po zejściu lawiny. Ustalono, że po pierwszym alarmie w środę po południu nie od razu służby ruszyły na pomoc w stronę odciętego od świata hotelu. W piątek na wniosek prokuratury karabinierzy przejęli na potrzeby śledztwa dokumentację dotyczącą planów akcji ratunkowej w prowincji Pescara w sytuacjach kryzysowych.
Autor: pk,mm/adso / Źródło: Reuters, La Repubblica, PAP