Tortury fizyczne, grożenie śmiercią i gwałtem czy przypalanie to tylko niektóre z praktyk wenezuelskich sił bezpieczeństwa opisanych w opublikowanym w poniedziałek raporcie Human Rights Watch. Choć władze odcinają się od brutalności funkcjonariuszy, HRW wskazuje, że nadużycia mają charakter systematyczny, a rząd nie robi nic, by im zapobiec.
Raport Human Rights Watch został przygotowany na podstawie informacji gromadzonych przez przedstawicieli organizacji w czasie sześciu tygodni badań w Caracas i trzech innych stanach Wenezueli. Udokumentowano w nim 45 przypadków poważnych naruszeń praw człowieka dokonanych przez siły bezpieczeństwa. HRW ocenia, że w 10 przypadkach można mówić o torturach. Publikacja raportu nastąpiła kilka tygodni po zwołanym przez prezydenta Nicolasa Maduro spotkaniu z opozycją, które miało pomóc znaleźć wyjście w kryzysu. Okazało się jednak bezowocne. W protestach, które trwają od początku lutego zginęło niemal czterdzieści osób. Kilka dni temu władze zapowiedziały utworzenie specjalnej rady ds. praw człowieka. Była to odpowiedź na postulaty Kościoła katolickiego, który zarzucał rządowi brutalne rozprawianie się z demonstrantami.
To nie pierwszy raz, kiedy organizacja pozarządowa wytyka przemoc stronie rządowej. Wcześniej informowały o tym m.in. lokalna Foro Penal Venezolano i Amnesty International. Publikacja HRW ukazuje jednak, że nadużycia mają charakter systematyczny, a władza nie robi nic, by im zapobiec. W większości udokumentowanych przypadków ofiary zostały zatrzymane na 48 godzin lub więcej bez uzasadnienia, często w obiektach wojskowych, gdzie miały miejsce kolejne naruszenia ich praw, takie jak brutalne pobicia czy rażenie prądem. "Wielu zatrzymanym z poważnymi obrażeniami odmawiano dostępu do pomocy medycznej albo ją odwlekano. Udokumentowane przez nas przypadki nadużyć pokazują, że funkcjonariusze policji i gwardii narodowej stosowali wobec zatrzymanych tortury psychologiczne, grozili im śmiercią czy wykorzystywali seksualnie" - czytamy w raporcie HRW.
Upokarzanie zatrzymanych
W raporcie opisano m.in. przykład 22-latka, który został zatrzymany przez funkcjonariuszy gwardii narodowej, gdy szedł do banku na obrzeżach Caracas. Wcześniej tego samego dnia mężczyzna brał udział w jednym z antyrządowych protestów. Jak powiedział HRW, został zatrzymany bez żadnego ostrzeżenia, pobity i postrzelony w udo. Następnie 22-latek został zabrany do obiektu wojskowego, gdzie kilkunastu funkcjonariuszy gwardii narodowej zmusiło go do rozebrania się. Później - jak opisuje HRW - oficerowie razili go prądem i domagali się podania nazwisk "wspólników". Potem zabrali go na patio i zmusili do walki z jednym z funkcjonariuszy, co ze śmiechem obserwowali pozostali. W końcu został zabrany do szpitala, jednak po powrocie ponownie został pobity i skopany.
Rząd Nicolasa Maduro usiłuje odciąć się od brutalnych działań funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa i na każdym kroku podkreśla, że przemoc stosują manifestanci, którzy rzucają w stronę funkcjonariuszy kamienie i koktajle Mołotowa. Zgodnie z szacunkami przedstawianymi przez władze, rannych zostało 200 funkcjonariuszy, a 9 zginęło. HRW w swoim raporcie wskazuje na konieczność zbadania również przypadków przemocy ze strony protestujących, jednak osoby, których sprawy opisano w raporcie nie używały siły, a niektóre z nich nawet nie uczestniczyły w manifestacjach.
Liczne zarzuty HRW stawia również wenezuelskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Organizacja dowodzi, że zatrzymani pozbawieni są kontaktu ze światem, odmawia się im prawa do adwokata, a w niektórych przypadkach gromadzone są przeciwko nim fałszywe dowody, które są następnie wykorzystywane przez sąd. Sędziom i prokuratorom HRW zarzuca również ignorowanie doniesień o przypadkach łamania praw człowieka.
Protesty w Wenezueli rozpoczęły się na początku lutego i zostały zainicjowane przez studentów, którzy do tej pory stanowią trzon manifestujących. Do postulatu sprawniejszej walki z przemocą (w Wenezueli w 2013 r. odnotowano 25 tys. zabójstw) szybko dołączyły inne tj. poprawa fatalnej sytuacji gospodarczej, zerwanie toksycznej więzi z Kubą, zakończenie cenzury niezależnych mediów, a w końcu - po brutalnych działaniach sił bezpieczeństwa - zagwarantowanie prawa wolności zgromadzeń.
Autor: kg/tr / Źródło: El Pais, tvn24.pl