"Kuria Rzymska jeszcze nigdy nie działała tak źle"


Kuria Rzymska zawsze była gniazdem żmij - stwierdził włoski pisarz katolicki Vittorio Messori, współpracownik papieży, komentując najnowszą aferę za Spiżową Bramą. Jednak w ocenie Włocha, sytuacja zmienia się, bowiem poziom pracowników kurii "upada" i wielu z nich stało się "małostkowych".

Messori, niegdyś współpracownik Jana Pawła II i kardynała Josepha Ratzingera, uważa, że Kuria Rzymska jeszcze nigdy nie działała tak źle. W ten sposób skomentował skandal w Watykanie związany z aresztowaniem kamerdynera papieża.

Papieski kamerdyner Paolo Gabriele został zatrzymany w środę i oskarżony o kradzież poufnych dokumentów z apartamentu Benedykta XVI, z których wiele w ostatnim czasie opublikowała włoska prasa.

Upadłe "gniazdo żmij"

W wywiadzie dla sobotniego wydania dziennika "La Stampa" Messori oświadczył, że "Kuria Rzymska zawsze była gniazdem żmij". - Kiedyś Kuria Rzymska była przynajmniej najskuteczniejszą organizacją państwową na świecie. Zarządzała imperium, nad którym nigdy nie zachodzi Słońce i miała niezrównaną dyplomację. Co dzisiaj z tego zostało? - zapytał retorycznie. Zdaniem katolickiego pisarza "upadek" poziomu pracowników Kurii Rzymskiej jest ewidentny. - To, że Kościół kuleje wynika z przeciętności jego personelu - ocenił. Do tego - zdaniem Messoriego - należy dodać "małostkowość" wielu osób za Spiżową Bramą. W opinii pisarza nie jest to jednak powód do tego, by tracić wiarę, gdyż - jak stwierdził - chrześcijanin wie, że "personel Kościoła, jak każda ludzka instytucja, jest naznaczony przez ograniczenia, przez grzech". - Kler w średniowieczu, w epoce Odrodzenia i w XVIII wieku był znacznie gorszy - wskazał Messori. - Dzisiaj personel jest słaby, ale jakość na szczycie władzy nigdy nie była tak wysoka - dodał.

Braki w kadrach

Następnie pisarz przypomniał, że przed laty w Kurii Rzymskiej zatrudniano najlepszych pracowników ze wszystkich diecezji świata. Biskupi mieli ogromny sztab kleru i nie mieli kłopotów ze znalezieniem kogoś do pracy". - Dzisiaj seminaria są zamknięte albo na pół puste. Dlatego kiedy biskup ma przydatnego księdza, trzyma go przy sobie - dodał Messori. Przyznał, że nie ma złudzeń co do szansy na "boom powołań". - W Afryce idzie się do seminarium z tego samego powodu, z jakiego szło się tam kiedyś, kiedy umierano tam z głodu. To sposób na to, by mieć z czego żyć - zauważył.

Messori, od kilkudziesięciu lat obserwujący Kościół na świecie, zwrócił uwagę na to, jak funkcjonuje Kościół katolicki w Afryce. - W kulturze afrykańskiej celibat jest niezrozumiały, na co Kościół, powiedzmy w ten sposób, przymyka oko. Jest wielu księży z żonami i dziećmi. Co z nimi zrobić? Wysłać do Rzymu, mianować biskupami? - zapytał. Vittorio Messori przeprowadził wywiad-rzekę z Janem Pawłem II "Przekroczyć próg nadziei" oraz wywiad-rzekę z kardynałem Josephem Ratzingerem (dzś papieżem Benedyktem XVI) "Raport o stanie wiary".

Autor: mk//kdj / Źródło: PAP