"Kult jednostki na kolejne 12 lat"


Oficjalna zapowiedź powrotu Władimira Putina na urząd prezydenta potwierdza tylko, że to on, a nie Dmitrij Miedwiediew faktycznie sprawuje władzę w Rosji - pisze "Financial Times". Z kolei "Wall Street Journal" uważa, że skomplikuje to stosunki USA-Rosja. "Farsa w Moskwie", "Kult jednostki", "Koniec marzeń liberałów" - zachodnie gazety są wyjątkowo zgodne w ocenie sobotniej deklaracji o zamianie stanowiskami prezydenta Miedwiediewa i premiera Putina.

"Kadencja Miedwiediewa okazuje się czymś niewiele bardziej znaczącym niż przypis w trwającej całe dekady erze Putina, zamiast być zapowiedzią prozachodniego, liberalnego trendu w postkomunistycznej historii Rosji" - pisze "Financial Times" na stronach internetowych.

"Sposób, w jaki Putin wraca do władzy - poprzez zakulisowe porozumienie z Miedwiediewem - pokazuje zarówno jego polityczną wszechwładzę, jak i to, że kult jednostki, który ma szansę kwitnąć przez kolejne 12 lat, jest silniejszy niż polityczne instytucje Rosji" - pisze "FT".

"Farsa w Moskwie"

"Farsa w Moskwie" - ocenia hiszpański "El Pais". Jak pisze dziennik, "powrót Władimira Putina na urząd prezydenta unaocznia niepowstrzymany upadek rosyjskiej polityki. W zasadzie zamiana urzędów z Dmitrijem Miedwiediewem ma charakter symboliczny, ponieważ w rzeczywistości Putin nigdy nie wypuścił władzy z rąk".

"Washington Post" tłumaczy na stronach internetowych, że "Putin postrzega sam siebie jako niezbędnego człowieka", a słabszego od niego Miedwiediewa uważa za niezdolnego do pokierowania Rosją. Gazeta zaznacza, że zapowiedź startu Putina w przyszłorocznych wyborach nikogo nie zaskoczyła, choć głęboko rozczarowała wszystkich, którzy wbrew zdrowemu rozsądkowi wierzyli w demokratyzację Rosji.

Co z "resetem"?

"New York Times" wskazuje, że powrót Putina może skłaniać do pytań o losy "resetu" między USA a Rosją, który ogłosił prezydent Barack Obama łatwo dogadujący się z Miedwiediewem. Uspokaja jednak - powołując się na przedstawiciela amerykańskiej administracji - że na szczytach władzy USA nie ma takich obaw, a Waszyngton umyślnie nie opowiadał się wyraźnie ani po stronie Putina ani Miedwiediewa.

"Wall Street Journal" jest odmiennego zdania i uważa, że powrót Putina skomplikuje międzynarodową politykę USA w zakresie kontroli zbrojeń i porozumień handlowych, a ponadto "skłania do jeszcze większych obaw co do zamiarów Rosji i kierunku, w jakim ona podąża".

"WSJ" przypomina, że w ujawnionych przez Wikileaks depeszach amerykańscy dyplomaci określali kraj rządzony przez Putina jako "prawdziwie mafijne państwo", a przez kolejne 12 lat jego rządów ten trend się jeszcze umocni. Przypomina słowa byłego ministra obrony Roberta Gatesa który mówił, że "rosyjskiej demokracji już nie ma" a także, że jej rząd to "oligarchia kierowana przez tajne służby".

Źródło: PAP